Pisaliśmy o obawach, że mimo spełnienia wymogów kwalifikacji, Radosław Kowalczyk nie wystartuje, obok 80 innych uczestników, w regatach przez Atlantyk z prozaicznej przyczyny. Mimo zaangażowania kilkunastu sponsorów, w tym Urzędu Miasta, brakowało środków.
Koszt uczestnictwa w tych regatach to ok. 24 tys. euro (wpisowe, ubezpieczenie, powrotny transport jachtu), nie licząc wyżywienia i dojazdu do Francji na start. Mówił o tym nasz żeglarz podczas konferencji prasowej z udziałem nowego sponsora, Edwarda Osiny, prezesa szczecińskiego "Calbudu". Firma podjęła się uzupełnienia funduszy tak, aby nasz zawodnik mógł wystartować. Żeglarza zapytaliśmy, gdzie przewiduje największe trudności na wielkiej trasie z Francji do Brazylii liczącej ok. 8 tys. km.
- W dwóch miejscach - odpowiedział R. Kowalczyk. - Pierwsze to Zatoka Biskajska i silny zachodni wiatr, który na szybko zmieniającej się głębokości morza z kilku tysięcy metrów do kilkuset, podnosi ogromną falę. Przy niekorzystnym zbiegu okoliczności przebijanie się w tym rejonie pod wiatr i fale może potrwać ok. trzech dób. Drugie takie niebezpieczne miejsce to rejon równikowy, gdzie albo panuje morska cisza, albo wieje sztormowy wiatr, grożący uszkodzeniem jachtu i osprzętu. Jest to najgorsze co może spotkać żeglarza płynącego samotnie. Z kolei prezes Edward Osina wspomniał, że "Calbud" obchodzi właśnie 20-lecie pracy i liczy, że rejs żeglarza będzie doskonałą promocją dokonań firmy i zamierzeń na kolejne 20 lat.
Reklama
Dodajmy, że jacht Radosława Kowalczyka będzie nosił nazwę "Calbud" umieszczoną na kadłubie i głównym żaglu. Uroczysty chrzest jednostki i nadanie mu nazwy odbędzie się w najbliższy piątek o godz. 12 w siedzibie firmy przy ul. Kapitańskiej, na który organizatorzy zapraszają żeglarzy i sympatyków.
Jacht ma długość zaledwie 6,5 m i szerokość 3 m. Powierzchnia żagli przy halsowaniu (żegluga w kierunku wiatru) wynosi 43 m kw., a z wiatrem może podnosić żagle o zaskakująco wielkiej powierzchni - 130 m kw. W sprzyjających warunkach jacht żegluje w ślizgu. Ciągłe czuwanie nad utrzymaniem właściwego kursu i odpowiednim ustawieniem żagli to kolejny sprawdzian wytrzymałości. Żeglarze samotnicy obok różnych specjalistycznych zadań przechodzą nawet specjalny trening zasypiania na kilkanaście minut i ponownego czuwania.
A. Gedymin
{jathumbnail off}
Inne
Radek jednak płynie
08 września 2011 |
Źródło:
