Inne
Gdański zakład zatrudni kilkuset pracowników. Kolejek do działu kadr jednak nie ma.

Po zamknięciu przed dwoma laty stoczni w Gdyni i Szczecinie branżowi eksperci i politycy obawiali się, że w Trójmieście pojawi się rzesza bezrobotnych stoczniowców. Nie taki diabeł straszny. W sukurs idzie gdański zakład.
- Szukamy 300-400 pracowników - mówi Arkadiusz Aszyk, wiceprezes Stoczni Gdańsk.

Stocznia jest na półmetku działań modernizacyjnych, szacowanych w sumie na 243 mln zł. Wykonała już inwestycje stoczniowe i prefabrykacyjne, a teraz przygotowuje się do budowy fabryki wież wiatrowych.
- W przyszłym roku będziemy szukać do pracy w niej około 150 osób - mówi Arkadiusz Aszyk.


Czy chętnych jest bez liku?

- Nie, wielu stoczniowców wyjechało albo przeszli do pracy w innych sektorach. Być może do przyjścia nie zachęca system wynagrodzeń, który obecnie jest mało czytelny, nieco przypomina akord, więc pracownik na starcie nie ma pewności, ile zarobi - mówi Arkadiusz Aszyk.

Średnie wynagrodzenie to 3,7 tys. zł brutto. Stocznia negocjuje ze związkami zmianę systemu. Wielkość płac zostanie na podobnym poziomie, ale stoczniowcom łatwiej będzie przewidzieć „dniówkę".
{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter