Podczas wysłuchania publicznego na temat konsekwencji i potencjalnych zagrożeń budowy Gazociągu Północnego przedstawiciele rosyjsko-niemieckiego koncernu Nord Stream próbowali rozwiać obawy przeciwników tej inwestycji. Jednak nie do końca to się udało. Przyszłość pokaże, jaki faktycznie będzie wpływ podmorskiej rury na środowisko Bałtyku i naszą gospodarkę.
Protesty przeciwko budowie gazociągu trwały kilka lat. Dziś większość oponentów pogodziła się z tym, że inwestycji nie udało się powstrzymać. Nadal jednak uważają, że jej oddziaływanie na środowisko naturalne Bałtyku może mieć groźne skutki. Obawy dotyczą również wpływu sposobu ułożenia gazociągu na możliwości rozwojowe portu w Świnoujściu.
Tymi niepokojami dzielili się uczestnicy międzynarodowej konferencji zorganizowanej 22 bm. w Szczecinie przez grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Reprezentanci koncernu Nord Stream uspokajali i wymieniali zalety swojej inwestycji. Mimo zapewnień wątpliwości pozostały.
- Gazociąg Północny to bezprecedensowe przedsięwzięcie, które budzi kontrowersje, również ekologiczne - mówił na konferencji Tarmo Soomere z Estońskiej Akademii Nauk. - Skutki mogą się pojawić w przyszłości. Naukowcy powinni być zaangażowani w badanie wpływu tej inwestycji na środowisko.
Tarmo Soomere podkreślił, że Bałtyk różni się od innych akwenów podobnej wielkości i przypomniał, jak silnie został zmieniony przez człowieka. Przykładowo, w ciągu ostatnich stu lat przejrzystość wody w morzu zmniejszyła się dwukrotnie.
Na zagrożenia dla środowiska naturalnego zwracał uwagę kpt. ż.w. Waldemar Jaworowski z Rewala.
- Nord Stream mówił od początku, że negatywny wpływ na środowisko będzie niewielki, ale to, co dla tego koncernu jest nieistotne, dla ludzi żyjących z turystyki i rybołówstwa może być bardzo istotne - zaznaczył W. Jaworowski.
Dirk von Ameln, dyrektor ds. pozwoleń w spółce Nord Stream, stwierdził, że wpływ Gazociągu Północnego na środowisko okazał się znacznie mniejszy, niż początkowo zakładano - tak wynika z obserwowania sytuacji. Jego zdaniem, sprawy środowiskowe zostały rozwiązane w sposób właściwy. Program monitorowania dna morskiego ma trwać 34 lata.
Jednak słowa przedstawicieli Nord Streamu o wzroście liczebności niektórych gatunków ryb i morświnów w pobliżu położonego gazociągu przyjęte zostały przez słuchaczy z niedowierzaniem i wzbudziły wesołość.
Dirk von Ameln przekonywał ponadto, że sprawa rekompensat dla polskich rybaków z tytułu ograniczeń połowowych w związku z budową została rozwiązana.
- Zawarto porozumienie z polskimi rybakami i jest ono wprowadzane w życie - mówił dyrektor von Ameln. - Otrzymaliśmy już dużą liczbę notarialnie poświadczonych umów.
Jednakże Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich, uważa, że Nord Stream powinien się spotkać ze wszystkimi organizacjami rybackimi w Polsce i negocjacje w sprawie odszkodowań nadal należy prowadzić.
- Oddziaływanie inwestycji na środowisko jest równe dla wszystkich rybaków - dla Szwedów, Duńczyków, Niemców czy Polaków - mówił G. Hałubek.
Jego zdaniem, odczują to zarówno małe, jak i duże kutry. Dlatego poziom rekompensat powinien być dla wszystkich rybaków podobny.
Dyrektor von Ameln podkreślił ponadto, że Gazociąg Północny nie będzie blokował dostępu do portu w Świnoujściu ani dziś, ani w przyszłości. - Ale będziemy kontynuowali dialog w tej sprawie - dodał. Przypomnijmy, że rurociąg przecina północny szlak żeglugowy wiodący do tego portu. Leży na dnie na takiej głębokości, która umożliwi przepłynięcie nad nim statkom mającym tylko do 13,5 m zanurzenia. Dlatego strona polska domagała się zagłębienia spornego odcinka gazociągu. Port świnoujski zamierza bowiem przyjmować w przyszłości większe jednostki. Nord Stream się nie zgodził na zakopanie w dnie rury, ale obiecuje, że w przyszłości będzie to możliwe. Jarosław Siergiej, prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, oczekuje od koncernu więcej informacji na ten temat. Chodzi o uzyskanie pewności, że takie prace są technicznie możliwe do wykonania, a inwestor jest do nich przygotowany. W tej sprawie toczą się rozmowy w polsko-niemieckiej grupie roboczej.
Na konferencji mówiono też o nowej niemieckiej propozycji, czyli wytyczeniu alternatywnej trasy dla statków na wschód od północnej, którą bez problemów mogłyby dopływać do Świnoujścia największe jednostki. Byłaby ona nieco dłuższa - czas dotarcia do portu wzrósłby o pół godziny. Czy nowa trasa rzeczywiście powstanie, na razie nie wiadomo. Rzecz ma być przeanalizowana.
(ek){jathumbnail off}
Inne
Wątpliwości pozostały
28 lutego 2011 |
Źródło:
