35-letni Grzegorz Kiełczewski wracał z Norwegii do Polski promem „Polonia”. Gdy statek zawinął do portu w Świnoujściu mężczyzna nie zszedł na ląd. Zniknął 5 listopada i do dzisiaj nie wiadomo co się z nim stało.
Pani Małgorzata Kiełczewska, mieszkanka Zamościa przyjechała do Świnoujścia razem z rodziną, żeby szukać swojego męża. Plakaty 35-letniego mężczyzny wiszą w różnych miejscach w mieście. Grzegorz Kiełczewski pracował w Norwegii. Miał przyjechać do domu na krótki odpoczynek. Ostatni raz widziano go na promie o godzinie 6.18. Z pokładu promu o g. 7 zeszli wszyscy pasażerowie. Tylko nie pan Grzegorz…
- Staram się nie dopuszczać najgorszej myśli i szukam męża - mówi w rozmowie z „Kurierem” pani Małgorzata - Kamery z monitoringu nie zarejestrowały, żeby Grzegorz zszedł z pokładu. W kabinie, którą zajmował odnaleziono wszystkie rzeczy osobiste m.in. karty kredytowe i pieniądze. Sprawę zgłosiłam na policję i do Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych ITAKA. Ostatnio ktoś zgłosił, że widział go w Poznaniu. Ale tam także nie udało się go znaleźć…
Grzegorz Kiełczewski ma 35 lat, 178 cm wzrostu i piwne oczy. W dniu zaginięcia ubrany był w skórzaną kurtkę koloru siwo-czarnego oraz sztruksowe brązowe spodnie. Znaki szczególne: widoczna blizna z lewej strony na czole. Ktokolwiek widział lub ma jakiekolwiek informacje na temat Grzegorza Kiełczewskiego proszony jest o kontakt z ITAKĄ pod całodobowymi numerami: 801 24 70 70 oraz 22 654 70 70.
BaT{jathumbnail off}
Inne
Tajemnicze zaginięcie na promie
15 listopada 2010 |
Źródło:
