Inne
Zdjęcia w albumie „Stocznia” są tylko czarno-białe. Współczesne, których autorami są członkowie Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego, dopełnia kilkanaście zdjęć ze strajków i stanu wojennego. Jest też krótka kronika Stoczni Szczecińskiej – od 1851 roku, gdy powstała pod nazwą „Vulcan Werft”, do 7 marca 2009 roku, gdy w Stoczni Szczecińskiej Nowej zwodowano ostatni statek, kontenerowiec „Fresco Vladimir”.

Fotografia czarno-biała stała się dziś wyłącznie dziedziną sztuki fotograficznej i domeną hobbystów. W Szczecinie od lat zajmuje się nią Timm Stütz - fotografik, pisarz, tłumacz, żeglarz.

Album „Stocznia”, wydany niedawno nakładem Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego w serii „Industrialny Szczecin”, to próba artystycznej opowieści o zakładzie, który jest i pozostanie legendą Szczecina. Tomasz Seidler, prezes STF, pisze w krótkim wprowadzeniu („W miejsce wstępu”), że książka powstawała podczas kilku plenerów; pierwszy związany był z głośnym koncertem w hołdzie ofiarom Grudnia ’70, który w 2005 roku poprowadził w stoczniowej hali Krzysztof Penderecki.

Potem były plenery kolejne – w lipcu 2008 roku, gdy stocznia normalnie pracowała, i we wrześniu 2009 roku, gdy produkcja była już wstrzymana. Kończy album zdjęcie z ostatniego wodowania.

Jednak mimo to nie powinno się albumu odbierać jak opowieści o ostatnich latach i miesiącach stoczni, choć taka opowieść też jest weń wpisana. Podkreśla to zresztą wstęp „Tu działa się historia” autorstwa Agnieszki Kuchcińskiej-Kurcz, pełnomocnika marszałka województwa ds. Centrum Dialogu „Przełomy”.

Wśród zdjęć współczesnych niewiele jest reportażowych, dominują artystyczne. Ich bohaterem jest stocznia sama, jej przestrzeń, a nawet - można powiedzieć - że jej swoista osobowość. Z jednej strony rzuca się w oczy bezruch dźwigów, pochylni, stoczniowych hal, ale też ich konstrukcyjne piękno. Ono potęguje tragizm sytuacji, w jakiej stocznia się znalazła, a z nią ludzie.

Wiele z tych zdjęć to kompozycje symboliczne, jak choćby fotografia Aleksandry Miętus: jest na nim mała sylwetka mężczyzny na szczycie kadłuba, a nad nim – nieruchomy dźwig z podniesionym, jakby w pół złamanym ramieniem. Wielorako można to zdjęcie interpretować, w każdym razie swoiście opiekuńczy gest dźwigu, w tym wypadku metafory całej stoczni, jest jednocześnie gestem bezradności i rozpaczy.

Bardzo bogaty malarsko i graficznie jest ten album. Jest czarno-biały, co pozwala pokazać (to bardzo ważne!), jak wiele między czernią a bielą jest odcieni szarości (np. fotografia Zbigniewa Kołodzieja, str. 39), jak ważne jest światło, kadr, kompozycja, przestrzeń. Trudno tu podawać przykłady zdjęć najciekawszych, bo w tym albumie jest ich dużo, za dużo, by wymieniać wszystkie.

Na pewno potwierdzają swoją klasę Zbigniew Kołodziej, Lech Karauda i Jacek Furtak, którzy mistrzowsko pokazują dynamikę przestrzeni i światła, podobnie jak Tomasz Seidler w zdjęciach koncentrujących się na detalach czy epizodach (patrz choćby łepki dwóch szarobiałych kociaków między blachami, str. 74). Zupełnie niezwykłe jest ujęcie figurki Chrystusa na krzyżu (autor: Dariusz Mostowski, str. 81). Monumentalizm stoczniowej przestrzeni wyraziście pokazuje m.in. Jacek Szudrowicz (str. 32-33).

Na pewno warto ten album mieć i do niego wracać. Teksty, których jest w nim niewiele, są w trzech językach: polskim, angielskim i niemieckim.


Bogdan TWARDOCHLEB

Stocznia. Redakcja: Magdalena Sienkiewicz-Szyszka, Jacek Szudrowicz, Tomasz Seidler. Szczecińskie Towarzystwo Fotograficzne, Szczecin 2010.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0211 4.1023
EUR 4.2758 4.3622
CHF 4.4105 4.4997
GBP 4.9503 5.0503

Newsletter