Miasto zamierza pożyczyć z banku 43 mln zł. Urzędnicy nie wykluczają jednak, iż na załatanie dziury budżetowej potrzebne będzie w tym roku niemal dwukrotnie więcej. Jeżeli pojawi się taka konieczność, jesienią miasto może zdecydować się na emisję obligacji komunalnych. Jedną z inwestycji, która wymaga największych nakładów pieniędzy, jest budowa przystani przy sopockim molo
Dlaczego miastu potrzebna jest pożyczka? - Większość zaplanowanych przez nas inwestycji, w wypadku których staraliśmy się o dofinansowanie ze środków zewnętrznych, wypaliła. Potrzebne są więc pieniądze na wkład własny miasta - mówi Magdalena Jachim, rzecznik sopockiego magistratu.
Lista owych inwestycji jest długa. Najważniejsze to wykończenie nowej siedziby Państwowej Galerii Sztuki, budowa przystani jachtowej przy molo, remont i przebudowa Opery Leśnej, renowacja Parku Południowego oraz termomodernizacja sopockich szkół. We wszystkich tych wypadkach miasto starało się o dodatkowe pieniądze z Unii Europejskiej i we wszystkich wypadkach otrzymało je.
Jeżeli sopoccy radni zgodzą się na zaciągnięcie przez miasto kredytu, to ogłoszony zostanie przetarg, w którym miasto będzie chciało wyłonić bank, który udzieli Sopotowi pożyczki. Wiadomo, że urzędnicy chcą, aby kredyt spłacany był w dwóch ratach rocznie przez dziesięć kolejnych lat. Wygra ten bank, który zaproponuje najniższe koszty obsługi pożyczki.
Kredyt może jednak nie wystarczyć na załatanie pełnej dziury budżetowej. Szacuje się, że łącznie deficyt wynieść może na koniec roku około 82 mln zł. Na razie jednak urzędnicy nie chcą brać większej pożyczki i czekają na rozwój wypadków. - Jeżeli pojawi się taka konieczność, to jesienią rozważymy możliwość emisji obligacji komunalnych - dodaje Jachim.
Piotr Weltrowski{jathumbnail off}
Inne
Sopot się zapożycza. 43 mln zł potrzebne są na inwestycje
09 czerwca 2010 |
Źródło:
