
Chce, by po rzekach pływały także obiekty kulturalne - np. galeria, i to nawet aż do Berlina... Przedstawiciele gdańskich twórców kultury potwierdzają, że możliwość urządzenia domu sztuki na wodzie jest brana pod uwagę.
Wszystko jednak zależy od stopnia ożywienia gdańskich wodnych dróg. Krzysztof Rudziński, dyrektor Departamentu Koordynacji Projektów Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, zapewnia, że program przewiduje także przebudowę gdańskich mostów na zwodzone, więc domy też będą mogły pod nimi przepływać.
Taka zapowiedź ośmiela. A dr hab. inż. arch. Lucyna Nyka, prodziekan ds. nauki Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej, zachęca:
- Warto próbę myślenia o budowie turystyki jachtowej i ożywienia dróg wodnych w Gdańsku połączyć ze zjawiskiem, które można nazwać: architektura na wodzie. Patrząc bowiem na mapę kanałów w Gdańsku, widzimy, że woda jest ogromnym potencjałem tego miasta. Gdańsk by się historycznie nie rozwinął, gdyby właśnie nie woda. Tak było od średniowiecza aż do dzisiaj, a w XVIII wieku Gdańsk nazywano Wenecją Północy. Cały rozwój Gdańska był uwarunkowany wodą. Można nazwać Gdańsk jako projekt wodny i oczywiście w jakiś sposób próbować zmierzać do odzyskania wody w Gdańsku.
- Rozmawialiśmy na temat stworzenia pływającej galerii - mówi Jadwiga Charzyńska, dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej "Łaźnia" w Gdańsku. - Na razie nie wiadomo, na ile zaistnienie takiego obiektu kultury jest technicznie możliwe. Wiąże się to z ideą przywrócenia w Gdańsku mostów zwodzonych. Przeszkodą jest teraz m.in. most Stągiewny.
Pływająca galeria w Gdańsku miałaby kursować między innymi w relacji Dolne Miasto - Nowy Port, czyli od Łaźni, do Łaźni.
Kazimierz Netka{jathumbnail off}
