
Aleksander Grad przedstawił ambitny plan prywatyzacji. Jeśli potknie się na stoczniach, jego realizacją zajmie się kto inny
autor zdjęcia: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
– Jeżeli do końca sierpnia nie zostanie zakończona sprawa stoczni, minister skarbu Aleksander Grad będzie się musiał pożegnać ze swoim stanowiskiem – deklarował pod koniec lipca premier Donald Tusk. Wczoraj, kiedy okazało się, że katarski inwestor nie wpłacił w wyznaczonym terminie pieniędzy za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie, politycy PO nie byli już tak kategoryczni.
– Mamy poważny problem. Nikt się nie spodziewał takiego scenariusza – przyznaje „Rz” wiceszef Klubu PO Grzegorz Dolniak. Przestrzega jednak przed pochopnymi rozwiązaniami. – Trzeba zrobić wszystko, by rozwiązać problem stoczni. Zbyt duże zamieszanie może temu tylko zaszkodzić – dodaje. Podkreśla, że decyzję o ewentualnej dymisji Grada może podjąć tylko premier Donald Tusk i nie należy go w tej sprawie naciskać.
Nieoficjalnie politycy PO przyznają, że dymisja szefa MSP nie jest w tej chwili możliwa, bo toczą się zbyt ważne negocjacje – jedne w sprawie stoczni, drugie związane z konflik-tem z Eureko. Ewentualna dymisja ministra będzie możliwa dopiero po ich zakończeniu.
Zupełnie inaczej sprawę widzi opozycja. – Aleksander Grad okazał się bardzo złym ministrem i powinien jak najszybciej odejść ze stanowiska. Może to uratuje inne państwowe przedsiębiorstwa, zanim spotka je los naszych stoczni – mówi wieceprzewodnicząca PiS Aleksandra Natalli-Świat.
Jej zdaniem w procesie sprzedaży stoczni popełniono niewybaczalne błędy. – Efekt jest taki, że gdyby nawet jakimś cudem znalazł się inwestor, który kupi stocznie, to i tak nie da się ich uratować i przywrócić produkcji statków – mówi posłanka PiS.
Wtóruje jej lider SLD Grzegorz Napieralski. – Minister Grad się totalnie skompromitował – mówi „Rz”. – W trakcie kampanii do europarlamentu ogłosił, że uratował polskie stocznie. Tymczasem okazuje się, że inwestor, którego nazwy nawet nigdy nie poznaliśmy, nie zapłacił. Nie wyobrażam sobie, żeby premier go nie zdymisjonował – dodaje. Zarówno PiS, jak i SLD zapowiadają, że jeśli premier nie odwoła Grada, to sami zgłoszą w Sejmie wniosek o jego odwołanie.
Dalej niż opozycja idą stoczniowcy. – Nie chcemy dymisji Aleksandra Grada. Chcemy dymisji premiera – mówi część stoczniowych związkowców. – To premier obiecywał nam, że sprawa z zakupem stoczni przez Katar jest załatwiona, jest ciężko wypracowanym sukcesem – przekonuje szef związku „Stoczniowiec” Leszek Świętczak ze Stoczni Gdynia. Jego zdaniem, skoro nie ma pieniędzy, do dymisji powinien się podać sam szef rządu.
Jarosław Stróżyk
Czytaj więcej w "Rzeczpospolitej"{jathumbnail off}
