Inne
Wiceprzewodniczący "S" Stoczni Gdańsk Karol Guzikiewicz donosi do prokuratury na premiera Donalda Tuska za jego słowa o pomocy publicznej. - To nieporozumienie i gruba przesada - ocenia dr Bogusław Kosmus, mecenas specjalizujący się w sprawach o zniesławienie

"Okrojona" debata związkowców Stoczni Gdańskiej i premiera
Fot. Rafal Malko / AG

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa Guzikiewicz ma złożyć w środę. - Premier pomówił nas podczas debaty ze związkami twierdząc, że stoczni dostała pomoc publiczną w wysokości od 600 do 700 milionów - mówi Guzikiewicz. - A to nieprawda. Do zawiadomienia dołączymy raport NIK-u i oświadczenie obecnego prezesa stoczni, że pomoc była niższa.

W piśmie do prokuratury zakładowa "S" powoła się na artykułu 212 kodeksu karnego. "Kto pomawia (...) instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną o takie postępowanie, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku (...) Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

Podczas debaty w Gdańsku 18 maja premier przekonywał, że stocznia otrzymała 600-700 mln pomocy. "To była nie tylko gotówka, ale i umorzone zobowiązania, poręczenia kredytowe itp. Nie trafiły do wprost do kieszeni stoczniowców, ale żadne instytucje ich nie żądają. I dla KE to jest pomoc publiczna" podkreślił Tusk.

Od tygodnia Guzikiewicz nosił się z zamiarem złożenia doniesienia. Było gotowe, ale czekał na poparcie "Solidarności" i Komitetu Obrony Stoczni Gdańskiej.

- To gruba przesada i zdecydowane nieporozumienie - ocenia dr Bogusław Kosmus, gdański adwokat. - Z bytem przestępstwa zniesławienia mamy do czynienia, kiedy pomawia się kogoś o takie cechy, które go poniżają. A powiedzenie, że ktoś dostał pomoc publiczną nikomu chyba nie uwłacza. Zakładając nawet, że informacja o wysokości pomocy byłaby nieścisła lub nieprawdziwa, to nigdy to nie będzie przestępstwem.

Będzie to kolejna sprawa przeciw Donaldowi Tuskowi za słowa dotyczące Stoczni Gdańskiej. W czerwcu 2007 r. Tusk, jako lider PO, powiedział o ówczesnym prezesie zakładu Andrzeju Jaworskim (PiS) że jest "aktywistą PiS, który zostaje z dnia na dzień prezesem stoczni" i "doprowadza ją do stanu rozpaczy". Tusk dodał: "jedyna decyzja, która została w Gdańsku zauważona, jedyna jaką podjął [prezes - red.], to radykalne podwyższenie swojego wynagrodzenia i ludzi, którzy zostali tam nominowani przez partię rządzącą". Jaworski żądał przeprosin, ale sąd oddalił pozew uznając, że Tusk miał prawo oceniać prezesa stoczni.


Krzysztof Katka

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0044 4.0852
EUR 4.285 4.3716
CHF 4.3754 4.4638
GBP 4.995 5.096

Newsletter