Inne
Wielki samiec umierał. Po raz ostatni spojrzałem w jego zamglone oko i zobaczyłem coś, co zmieniło mnie na całe życie. Zobaczyłem zrozumienie

Ocean Arktyczny, 2 lutego 2009 r. Załoga "Sea Shepherd" rzuca na pokład japońskiego statku wielorybniczego butelki z kwasem masłowym, który śmierdzi jak wymiociny. Japończycy bronią się za pomocą armatki wodnej
Ocean Arktyczny, 2 lutego 2009 r. Załoga "Sea Shepherd" rzuca na pokład japońskiego statku wielorybniczego butelki z kwasem masłowym, który śmierdzi jak wymiociny. Japończycy bronią się za pomocą armatki wodnej
Fot. Adam Lau AP


Kapitan Paul Watson zszedł ze statku. Kilka ostatnich miesięcy w Arktyce mocno dało mu w kość. Ten sezon był dramatyczny. Ponad pięć tygodni ścigał japońskich wielorybników, przeszkadzał im w polowaniu, ładowaniu zabitych zwierząt na statki. Doszło do trzech kolizji. Ale nie ma co narzekać. Udało się uratować 500 wielorybów. O tyle mniej zjedzą ich Japończycy.

- Powystrzelałbym ich wszystkich - mówi przez zaciśnięte zęby. - To, co robią, jest nielegalne. Zakazane przez międzynarodowe prawo ponad 20 lat temu. Ale do nich to nie dociera. Muszą jeść wielorybie mięso, bo tak każe tradycja. Pod przykrywką badań naukowych uśmiercają tysiące tych cudownych stworzeń.

- Zabicie jednego wieloryba zajmuje od 10 do 25 minut. Zwierzę z wbitym harpunem kona w męczarniach. Gdyby coś takiego miało miejsce w rzeźni na lądzie, natychmiast by ją zamknęli. Ale to dzieje się na oceanie, gdzie nikt nie widzi - stwierdza ze smutkiem.

- Międzynarodowa Komisja Wielorybnicza, która miała pilnować, żeby prawo było przestrzegane, jest bezradna. My musimy o nie walczyć. To jest wojna. Oni strzelają, my przeszkadzamy im w polowaniach. Ale nie jesteśmy bandytami, nikomu nigdy nie stała się poważna krzywda - wyjaśnia "Gazecie".

Kiedy Watson mówi o ludziach, w jego głosie często słychać ledwo skrywaną złość, gdy o wielorybach - mięknie i wpada w łagodne tony. Kim jest ten człowiek, któremu w 2000 r. magazyn "The Times" przyznał tytuł Ekobohatera XX w.? Ekoterrorystą, jak chcą jedni, czy obrońcą zwierząt, jak mówią inni? I skąd ta miłość do wielorybów?

One nas lubią

Watson urodził się we wschodniej Kanadzie, w rybackiej wiosce. Przyroda była od zawsze częścią jego życia. I jej obrona też. - Pewnego lata, kiedy miałem dziesięć lat, pływałem z bobrami wokół ich żeremi. To było wspaniałe uczucie i postanowiłem wrócić tam za rok, ale zwierząt już nie było - opowiada. - Nie wiedziałem, co się stało. Okazało się, że myśliwi zastawili pułapki i wszystkie zabili. Byłem wściekły. Tej samej zimy zacząłem chodzić na tereny polowań i niszczyć pułapki, uwalniać zwierzęta. I tak to się zaczęło. A potem, w 1969 r., kiedy miałem 18 lat, stałem się najmłodszym członkiem organizacji Greenpeace - wspomina.

Dziś, gdy dobija sześćdziesiątki, jego miłością są walenie. Pokochał je, bo są łagodne i inteligentne: - Wiedzą, kim jesteśmy, są dla nas tolerancyjne, a nawet lubią towarzystwo ludzi. Nie ma w nich śladu agresji wobec nas - orka jest np. jednym z najgroźniejszych drapieżników świata, a nigdy nie zabiła człowieka. Pamiętam, jak pływałem ze stadem tych ssaków, złapałem jedną z orek za płetwę grzbietową i dosiadłem jak jeździec konia, a ona spokojnie na to pozwalała. Wobec lwa raczej nie miałbym takich pomysłów.

Moim klientem są wieloryby

Jego fascynacja wielorybami ma korzenie w 1975 r. Greenpeace przeszkadzał wtedy Rosjanom w polowaniach na Pacyfiku. Kiedy statek Watsona podpłynął do wielorybników, oni wbili harpun w samicę kaszalota, a ta zaczęła krzyczeć prawie jak człowiek. Jeden z dużych samców uderzył ogonem w wodę, zdesperowany przepłynął pod statkiem ekologów i dosłownie rzucił się pod harpuny Rosjan. Ci byli już gotowi, wycelowali w walenia. On także zaczął krzyczeć, a potem zanurkował pod wodę. Dookoła było mnóstwo krwi. Wieloryb wypłynął na powierzchnię i w bólu kręcił młynki. - Wtedy zobaczyłem jego oko. Spojrzał na mnie. Wraz ze smugą krwawych bąbli zaczął szybko płynąć w naszą stronę. Wyskoczył z wody tuż nad burtą statku. Myślałem, że chce nas zatopić. Znów spojrzałem mu w oko. I zobaczyłem coś, co zmieniło mnie na całe życie. Zobaczyłem zrozumienie. Samiec w połowie skoku zrezygnował, z wielkim wysiłkiem zmienił kierunek i wpadł do wody. Ostatni raz spojrzał na mnie i umarł. Mógł nas zabić, ale tego nie zrobił. Jestem tutaj, bo postanowił darować mi życie - mówi Watson.

Dlaczego Rosjanie zabijali wieloryby? Bo olej z kaszalotów był im potrzebny do oliwienia maszyn, m.in. służących do wyrobu rakiet balistycznych. - Pomyślałem: to po to zabijamy te łagodne stworzenia, żeby mieć olej do smarowania maszyn, które tworzą broń masowego rażenia do zabijania ludzi. To takie niedorzeczne i idiotyczne.

To wtedy Watson postanowił, że będzie służył wielorybom - założył towarzystwo ochrony przyrody Sea Shepard. Mało go obchodzi, kiedy ludzie krytykują jego taktykę. Mówi, że nie oni, lecz wieloryby są jego klientami. - Znajdźcie mi jednego wieloryba, który nie godzi się na to, co robimy, a przestaniemy - zapewnia.

Życie za wieloryba

Paul Watson chroni wieloryby, bo je kocha, ale i dla osób obojętnych na ich los ma argument: - Ludzie nie zastanawiają się nad tym, że jeśli nie będziemy tego robić, to nie ochronimy rekinów, a wtedy nie uda nam się ocalić ryb, a i tak rybołówstwo przeżywa kryzys. Jeśli nie ochronimy ryb, stracimy oceany. A kiedy one zginą, my zginiemy. To jest także kwestia naszego przetrwania - tłumaczy.

W walce pomagają mu pasjonaci z całego świata. W tym roku jedną trzecią załogi wyjątkowo stanowili Australijczycy. Ale na ekostatkach pracują ochotnicy z każdego zakątka kuli ziemskiej. Jakie muszą mieć umiejętności?

- Najważniejsza jest pasja. Żadne umiejętności jej nie zastąpią. Zarzucano mi, że moi ludzie nie mają doświadczenia, ale ja wolę pasję. Jedno z pytań, jakie zadaję kandydatom, to "czy jesteś gotowy zaryzykować życie, żeby chronić wieloryby?" Jeśli mówią "tak", witam ich na pokładzie - opowiada kapitan.

W ciągu ostatniej dekady walka o te morskie ssaki zmienia się. Ludzie zmagają się nie tylko z myśliwymi, ale także z coraz bardziej zmienionym środowiskiem: rosnącym zakwaszaniem oceanów, globalnym ociepleniem, przeławianiem. Prawie wszystkie wieloryby są poważnie zatrute rtęcią. Mieszkańcy Wysp Owczych, gdzie ich mięso jest przysmakiem, mają w sobie takie stężenia tego pierwiastka jak żadna inna nacja na świecie.

- Ten, kto rozwiąże sprawę globalnego ocieplenia, dostanie Nobla. Ale moim zadaniem ważniejsze jest ratowanie bioróżnorodności. Tracimy na potęgę gatunki roślin i zwierząt - takie wymieranie nie miało miejsca od 65 mln lat! Może się załamać cały ziemski ekosystem. Planeta dostosuje się do nowego klimatu, ale podniesienie się z tego gigantycznego wymierania zajmie jej jakieś 15-20 mln lat - niepokoi się Watson.

Liczymy na Obamę

Co teraz dzieje się z Komisją Wielorybniczą? - Staramy się namówić Baracka Obamę, nowego prezydenta USA, żeby wylał z pracy Billa Hogartha, który był w komisji człowiekiem poprzedniego prezydenta Busha. Hogarth promował układ z Japonią polegający na tym, że USA zgodzą się na zalegalizowanie japońskich polowań, a w zamian za to też coś wyszarpią - pozwolenie na połowy dla niektórych ludów Alaski. Mamy nadzieję, że to nie przejdzie, bo jak zalegalizują polowania dla Japończyków, to natychmiast o to samo upomni się Korea. To byłaby katastrofa - tłumaczy ekolog.

Szansa, że Hogarth odejdzie, jest duża, bo Obama "sprząta" po swoim poprzedniku. Poza tym jest przeciwnikiem polowań na wieloryby. Gdyby udało się ukrócić proceder Japończyków, cały wielorybi biznes by upadł, bo to oni nakręcają popyt na mięso. To dla nich Islandczycy zabijają wieloryby. Także Norwegia, choć zjada część swoich połowów, większość sprzedaje do Japonii.

Watson się żali: - Choć rośniemy w siłę, wciąż jesteśmy za małą organizacją, żeby zatrzymać rzeź. Są więksi, którzy mogliby więcej. Mają kupę kasy, ale boją się angażować w takie akcje, żeby nie stracić sponsorów.

Budżet Sea Shepard wynosi ok. 3 mln dol. rocznie. Pieniądze dają zwykli ludzie, z rzadka większe korporacje. A utrzymać trzeba trzy statki i stałą bazę na Galapagos.

***

Wywiad z Paulem Watsonem - w najbliższy piątek w "Gazecie Telewizyjnej"

Margit Kossobudzka
{jathumbnail off}
1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6468 3.7204
EUR 4.2248 4.3102
CHF 4.4881 4.5787
GBP 4.9581 5.0583