Inne

- Pomimo tego, nie ma pan jednak wrażenia, że poniósł pan klęskę? Znaczenie gospodarki morskiej w Polsce, po 1989 roku systematycznie spada. Nie udało się panu na tyle mocno zaszczepić tej świadomości morskiej, aby zapobiec temu procesowi.

- Nieraz mam takie wrażenie, że niestety wszystko trzeba by zaczynać od początku.

Ja zrobiłem swoje. Wszystko co mogłem. A że stocznie zaorane, po portach hula wiatr i nie ma telewizyjnych programów morskich z prawdziwego zdarzenia (poza „Panoramą morza” Jurka Boja na lokalnej, gdańskiej antenie) to już nie moja wina.

- Z jakiego powodu zdjęto „Latającego Holendra”?

- Telewizja ma zawsze jedno wytłumaczenie - „wyczerpała się formuła” - chociaż właśnie realizowaliśmy kolejny nasz ważny pomysł: Klub Zdobywców Oceanów. To było w 1993 roku, przed wakacjami. Nawet nie wiedzieliśmy, że po wakacjach nie pozwolą nam zrobić następnego programu.

- Czyli nie dano panu szansy pożegnania się z widzami?

- Właściwie nie. Można powiedzieć, że film jaki zrobił ostatnio Sławomir Malinowski dla sieci Planete w swoim Leader Filmie o „Latającym Holendrze” jest taką formą pożegnania z nimi. Teraz pomagam przy przygotowaniu produkcji dokumentu o Bractwie Żelaznej Szekli.

- Nie było pomysłów reaktywacji „Latającego Holendra”?

- Parę razy rzucałem taką myśl, ale nie było odzewu. Wiodę więc skromny żywot emeryta wspominającego stare dobre czasy i od czasu do czasu wracającego na morze, czy wspierającego zawołanie „Trzymajmy się morza!”.

- A myśli pan, że istnieje jeszcze zapotrzebowanie na program morski zbliżony do „Latającego Holendra”?

- Oczywiście, że tak. Powiem więcej. Według mnie, wychowanie młodzieży, w tym jej wychowanie morskie, powinno być wpisane na listę misji społecznej Telewizji Publicznej i to na pierwszym miejscu! Ostatnio pływałem na Pogorii pod jak zwykle przeuroczym, kapitanem Adamem Jasserem, w czasie Garibaldi Regatta 2010, w ramach ubiegłorocznych Tall Ships’ Races wspólnie z żeglarzem Janem Dworakiem, który teraz jest prezesem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Czy on nie wie co to morze? Wie. I jest jego entuzjastą… a programu i tak nie ma… ale może pojawi się światełko w tunelu TVP. Może i mnie jeszcze uda się je zobaczyć.

- Ale może w końcu sprawy morskie znormalniały. Nie ma programu takiego jak „Latający Holender”, bo los polskiej gospodarki morskiej mało kogo dziś interesuje.

- Kiedy zaczynaliśmy z „Latającym Holendrem” świadomość morska wśród Polaków była na równie niskim poziomie co teraz, a może nawet niższym. Jednak dzięki m.in. naszemu programowi, rosła. To nie jest raz dane, nad tym trzeba pracować. Bez mediów tego się nie da zrobić. Byłoby dobrze, aby powstała nagroda za urzeczywistnianie Polski Morskiej. Może ona stanowiłaby jakąś zachętę do pracy? Mogłaby nosić imię zmarłego niedawno, nieodżałowanego komendanta Daru Młodzieży, kapitana Leszka Wiktorowicza.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9983 4.0791
EUR 4.2806 4.367
CHF 4.3691 4.4573
GBP 5.0068 5.108

Newsletter