List zatrzymał sprzedaż stoczni?

Ministerstwo Skarbu Państwa jest pewne, że to list wysłany przez byłych udziałowców holdingu stoczniowego miał wpływ na wstrzymanie zapłaty za majątek stoczniowy. Podobnie twierdzi spółka Polskie Stocznie. Związkowcy uważają inaczej.

Czy list Stowarzyszenia Obrony Stoczni był głównym powodem wstrzymania wpłaty pieniędzy za majątek stoczniowy? Co napisze minister skarbu w doniesieniu do prokuratury? Czy w ogóle dojdzie do transakcji? To pytania, które pozostają bez odpowiedzi po przesunięciu terminu wpłaty pieniędzy za stoczniowy majątek.

Pieniądze miały być przelane przez katarski fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights na konto zarządcy kompensacji stoczni w Szczecinie i Gdyni w czwartek do północy. Tak się nie stało. Zamiast tego wybuchł skandal z listem, jaki szczecińskie Stowarzyszenie Obrony Stoczni wysłało m.in. do inwestora. Autorzy listu wzywają inwestora do odstąpienia od transakcji w Szczecinie. Twierdzą, że Stocznia Szczecińska Nowa powstała bezprawnie na zagrabionym majątku Stoczni Szczecińskiej Porta Holding. Minister skarbu Aleksander Grad sprawę listu nazwał sabotażem.

"Informacje podane w liście podlegają aktualnie analizie inwestora, który otrzymał także wyjaśnienie od strony polskiej. List ten wpłynął na potrzebę wydłużenia terminu płatności za aktywa stoczniowe." - czytamy w oświadczeniu Polskich Stoczni SA (spółka powołana przez Katarczyków do zarządzania stoczniami w Szczecinie i Gdyni).

Oświadczenie wysłała także Komisja Krajowa Solidarności. Jego wymowa jest zgoła odwrotna. "Sytuacja związana z ujawnieniem listu stowarzyszenia została świadomie wykorzystana przez Ministerstwo Skarbu i ministra A. Grada do usprawiedliwienia odroczenia transakcji i niepodawania prawdziwych przyczyn kłopotów związanych ze sprzedażą majątku stoczni." - pisze związek.

Ministerstwo Skarbu przekonuje, że inwestor wpłacając 8 mln euro wadium pokazał, że zależy mu na kupnie stoczni. Czemu więc w ustalonym wcześniej terminie (do 21 lipca) nie wpłacił wylicytowanej kwoty za Stocznię Gdynia?

- Bo on chce robić biznes w obu polskich stoczniach, a jeszcze wcześniej starał się o kupno trzech - tłumaczy Maciej Wewiór, rzecznik MSP.

mpr