Zapewniają, co prawda, że będą pokojowe, ale nie są tego w stanie zagwarantować. Premier Donald Tusk obawia się, że skończą się tak, jak protest związkowców ze Stoczni Gdańsk 29 kwietnia na ulicach Warszawy, czyli paleniem opon i bijatyką z policją.
- Nie zapadła jeszcze żadna decyzja co do przeniesienia obchodów - powiedział nam wczoraj Paweł Graś, rzecznik prasowy rządu. - Zapadnie ona szybciej niż decyzja władz krajowych Solidarności,
czy protest przeprowadzać.
Władze związku postanowią o tym dopiero 20 maja.
Na placu Solidarności pod pomnikiem Poległych Stoczniowców z młodzieżą mają spotkać się premierzy państw Europy, które dzięki rozpadowi systemu komunistycznego zapoczątkowanego w Polsce odzyskały niepodległość.
Goście mogą jednak nie przyjechać do Gdańska przez przepychanki Solidarności z rządem. Dotyczą one pakietu antykryzysowego, przyjętego przez pracodawców i związki zawodowe, które groźbą akcji protestacyjnej chcą wymóc na rządzie jego akceptację.
Ojciec Maciej Zięba, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności, zaapelował do przewodniczącego Solidarności, Janusza Śniadka, o zaniechanie protestu.
- Szanowny Panie Przewodniczący, jako człowiek przygotowujący wraz z Europejskim Centrum Solidarności obchody 20-lecia wyborów, które radykalnie przyśpieszyły obalenie komunizmu w Polsce, a potem i w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej, z ogromnym niepokojem przyjąłem wiadomość, że obchody te mogłyby zostać zakłócone przez związkowe manifestacje - napisał o. Zięba w liście. - W pełni rozumiem wielki niepokój stoczniowców obawiających się utraty miejsca pracy. (...) Jednakże zakłócanie uroczystości na placu Solidarności lub tychże uroczystości odwołanie nie służy ani interesom stoczniowców, ani Gdańskowi, ani Polsce. (...) Dlatego zwracam się z apelem o włączenie się w te obchody, a nie ich rozbijanie bądź zmuszanie do ich odwołania.
- Obchody można zorganizować np. w Dworze Artusa. Pomnik jest dla nas świętym miejscem. Szkoda, że organizuje się uroczystość w tym miejscu z pominięciem Solidarności - podkreśla Karol Guzikiewicz, wiceszef związku w Stoczni Gdańsk.
Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska
Jeżeli potwierdzą się te informacje, będziemy musieli podziękować panom związkowcom za kompromitację nie tylko Gdańska, ale i Polski. Jeżeli kiedykolwiek będziemy mieli pretensje o to, że Europa nie pamięta o naszym wielkim wkładzie w obalenie komunizmu, a będzie pamiętać tylko mur berliński, będziemy zawdzięczać to właśnie związkowcom.
To skandal. Zagraniczni dziennikarze i politycy zapytają się przecież, dlaczego nie Gdańsk, czy wy Polacy nie potraficie uszanować siebie i swojej historii? Ci bezkarni ludzie nie potrafią jej uszanować i nie są godni tradycji Solidarności. Mogą nam urządzić fajerwerki i palenie opon. Nie wiem, czy ktoś chciałby uczestniczyć w doniosłej uroczystości w oparach palonej gumy.
Mam nadzieję, że obchody odbędą się jednak w Gdańsku i będę o to zabiegał.
Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ Solidarność w Gdańsku
Jeżeli takie decyzje zapadły bądź zapadną, to mogę powiedzieć, że jest mi przykro. Demonstracja w czasie obchodów stoi pod znakiem zapytania i jeśli ktoś podejmuje takie drastyczne decyzje na podstawie hipotetycznego zdarzenia, to szkoda. Nerwowość rządu w kwestii jest zastanawiająca.
Rząd z jednej strony dostatecznie długo czeka z przyjęciem pakietu antykryzysowego, który proponuje strona społeczna, z drugiej ostrzega, że nie może czekać na decyzję związków, czy demonstracja się odbędzie. Według mnie nic nie stoi na przeszkodzie, aby trochę poczekał.
Co do opinii prezydenta Adamowicza, że przeniesienie obchodów do innego miasta będzie kompromitacją zawdzięczaną Solidarności, nie chce mi się nawet jej komentować.
Jacek Klein{jathumbnail off}
USD
EUR
CHF
GBP