Będzie strajk w terminalu drobnicowym w Gdyni?

Podwyżek płac w wysokości 15 proc. pensji domagają się przedstawiciele załogi od zarządu Bałtyckiego Terminalu Drobnicowego Gdynia. Jeśli pracodawca nie przystanie na ich żądania, związkowcy grożą strajkiem. Zarząd BTDG uważa, że to nie najlepszy czas na protesty, a poza tym załoga zarabia średnio więcej niż wynoszą zarobki w kraju.

Reprezentanci załogi weszli już w spór zbiorowy z kierownictwem BTDG, ale rozmowy na temat podwyżek nie przyniosły na razie rezultatu. W najbliższych dniach odbędą się więc kolejne rokowania, tym razem z udziałem mediatora. - Ostatnią szansą są mediacje, które w przypadku zakończenia się fiaskiem mogą doprowadzić do strajku powszechnego, czego chcielibyśmy uniknąć - informuje Dariusz Chmielewski, zastępca przewodniczącego międzyzakładowej komisji NSZZ Solidarność Drobnica Portu Gdynia. Związkowcy domagają się podwyżek, bowiem spółka, należąca do Skarbu Państwa, przynosi zyski. Dodają, że w BTDG od trzech lat nie wzrosły płace zasadnicze, tymczasem przez ten sam okres poszły w górę ceny m.in. artykułów spożywczych czy rachunki za energię i wodę. Postawa związkowców dziwi jednak Jacka Dubickiego, prezesa BTDG. - Nie spodziewałem się, że przed zakończeniem mediacji będą się oni wypowiadali na temat toczących się rokowań w środkach masowego przekazu - mówi prezes Dubicki. - Nie powinni tak postępować, mogą zaszkodzić spółce, podważyć naszą wiarygodność w oczach kontrahentów. Dlatego też ja na temat szczegółów toczących się rozmów nie będę się wypowiadał. Dubicki podkreśla, iż związkowcy wybrali się z żądaniami podwyżek płac w niefortunnym terminie. - Trwa spowolnienie gospodarcze, wiele firm upada lub zwalnia pracowników - mówi prezes BTDG. - Tymczasem u nas załoga zarabia powyżej średniej krajowej. W dodatku BTDG, zatrudniający ponad 400 pracowników, będzie wkrótce prywatyzowany. Wstępne oferty zakupu terminalu złożyło pięć podmiotów. Pracownicy terminalu zarabiają średnio 4,7 tys. zł brutto.