Rozpoczęte pod koniec lipca negocjacje w sprawie członkostwa Islandii w Unii Europejskiej już na samym początku mogą się rozbić o makrelę.
Po tym jak Islandia trzykrotnie zwiększyła swoje limity połowowe tej ryby, Bruksela zagroziła nałożeniem sankcji handlowych na Rejkiawik i zabronieniem islandzkim statkom wpływania do portów na terenie Unii.
Bruksela obawia się, że zwiększenie przez Islandię, dla której rybołówstwo jest kluczową gałęzią gospodarki, połowów może zagrozić populacji makreli, tym bardziej że w jej ślad poszły też należące do Danii Wyspy Owcze. Islandia odpiera ten argument, mówiąc, że w ramach swojej 200-milowej wyłącznej strefy ekonomicznej może łowić tyle ryb, ile uważa za stosowne.
- Jeśli obecna, anarchiczna sytuacja na łowiskach makreli będzie trwała, Komisja Europejska podejmie wszelkie stosowne kroki, by zabezpieczyć obecny poziom populacji makreli, a także interesy Unii - ostrzegła unijna komisarz ds. rybołówstwa Maria Damanaki.
Bruksela podejrzewa, że zwiększenie przez Islandię połowów jest związane z fatalnym stanem tamtejszej gospodarki. Po tym jak jesienią 2008 r. załamał się islandzki system bankowy, wyspa stanęła na krawędzi bankructwa. Przed ogłoszeniem niewypłacalności uratowała ją tylko pomoc finansowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ale konsekwencje załamania Islandczycy będą odczuwać jeszcze przez długie lata - kraj musi oddać kilka milionów euro wyłożonych przez rządy Wielkiej Brytanii i Holandii na spłacenie własnych obywateli, którzy stracili oszczędności w islandzkich bankach. Z powodu niechęci władz w Rejkiawiku do oddania tych pieniędzy Londyn i Amsterdam groziły zablokowaniem rozmów akcesyjnych z Islandią.
Wojna o makrelę jeszcze utrudni stosunki Wielkiej Brytanii z Islandią, bo islandzcy rybacy stanowią na Morzy Północnym bezpośrednią konkurencję dla szkockich. Londyn i Rejkiawik mają zresztą długą tradycję sporów o połowy ryb, choć wcześniej chodziło o dorsze. W latach 70., po tym jak Islandia rozszerzyła swoją strefę ekonomiczną najpierw do 50, a następnie do 200 mil morskich, oba państwa znalazły się na krawędzi wojny. Zwycięsko wyszła z niej Islandia, która użyła jako karty przetargowej groźby zamknięcia NATO-wskiej bazy w Keflaviku.
Bartłomiej Niedziński
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna{jathumbnail off}
Inne
Makrela blokuje drogę Islandii do UE
12 sierpnia 2010 |
