W czwartym artykule cyklu poświęconego narodzinom przemysłu okrętowego w Polsce i jego historii w latach 1945 - 2000, przybliżamy wydarzenia z lat 1948 – 50.
Budowa statków 1945 – 1953. Zaczęło się od remontów statków… (Cd.)
Poprzedni odcinek: Budowa statków - rok - 1947
Rok 1948
W Stoczni Szczecińskiej w ciągu 1948 r. na polecenie ZSP inż. Zdzisław Załachowski opracowywał założenia do jej odbudowy, postulując powiększenie obszaru stoczni w kierunku północnym. Planował tam utworzenie ośrodka budowy kadłubów. Według tej koncepcji projekt wykonawczy przygotowało Biuro Projektów Morskich w Gdańsku. Do najważniejszych jego elementów należała przebudowa czterech pochylni, budowa podtorzy dla dźwigów i trzech hal. W tymże też roku w Stoczni Szczecińskiej oprócz pontonów do wydobywania wraków zbudowano według projektu głównego inżyniera Józefa Narlocha warsztat pływający.
Pierwsze, całkowicie budowane w Polsce statki powstały w Stoczni Gdańskiej, w której 3 kwietnia 1948 r. uroczyście położono stępki pod dwa rudowęglowce typu B30, a pierwszy nit w stępce prototypowej jednostki zakuł ówczesny minister żeglugi, Adam Rapacki. Również po raz pierwszy i jak się potem okazało jedyny, poświęcenia stępki kadłuba prototypowego statku B30 dokonał ksiądz kapucyn z kościoła św. Jakuba w Gdańsku. W latach następnych z przyczyn politycznych już tego rodzaju ceremoniał nie był możliwy.
Budowa pierwszego statku mocno była nagłaśniana w ówczesnych środkach masowego przekazu. Postanowiono też, że jednostki te nosić będą nazwy przyjęte od nazwisk robotników, którzy wykażą się największą wydajnością pracy, pilnością i inicjatywą. (Ważnym kryterium był także stopień upolitycznienia zainteresowanego).
Zmiany polityczne wprowadzane w Polsce od 1948 r. miały wpływ na decyzje gospodarcze i objęły również stocznie. 13. września tegoż roku na mocy rozporządzenia ministra żeglugi Stocznia Gdańska i Stocznia Nr 3, Stocznia Gdyńska i Stocznia Szczecińska weszły w skład przedsiębiorstwa państwowego pod nazwą Zjednoczone Stocznie Polskie z siedzibą w Gdańsku. Łącznie była to duża firma, zatrudniająca pod koniec 1948 r. ponad 9 tys. osób, i oczywiście funkcjonująca w ramach narodowych planów gospodarczych.
W dniu 6 listopada 1948 r. w Stoczni Gdańskiej uroczyście zwodowano pierwszy rudowęglowiec Sołdek, którego nazwę przyjęto od nazwiska przodującego w tej stoczni trasera - Stanisława Sołdka.
Oprócz budowy statków towarowych i kutrów typu B368 Stocznia Gdańska w 1948 r. przygotowywała się do produkcji trawlerów typu B10 - stępkę pod prototypową jednostkę po-łożono 15 lutego 1949 r. Podjęto też budowę czterech holowników typu B60.
Rok 1950
W nowych planach dla przemysłu okrętowego rolę głównego dostawcy statków na eksport wyznaczono Stoczni Gdańskiej, która swoją działalność eksportową rozpoczęła 29 września 1950 roku przekazaniem ZSRR czwartego z serii rudowęglowca typu B30 Pierwomajsk (zwodowanego jeszcze jako 1 Maj dla armatora polskiego). W gdańskich stoczniach przewidywano budowę drobnicowców, rudowęglowców, trawlerów, lugrotrawlerów i innych jednostek. By sprostać planom produkcyjnym, od 1950 r. rozpoczęto w Stoczni Gdańskiej działania inwestycyjne.
Rozpoczęto np. budowę pochylni A-1 w dawnej Stoczni nr 1, zbudowano most pontonowy na wyspę Ostrów; pod koniec 1950 r. budowano statki na wszystkich dziewięciu jej pochylniach, w tym prototypowy węglowiec typu B31 o nośności 5000 ton. Statek ten projektował zespół z CBKO pod kierunkiem mgr inż. Jerzego Pacześniaka. Charakterystycznym dla tej, jak i innych stoczni było szybkie opanowanie produkcji kadłubów, ale znacznie wolniej przebiegało ich wyposażanie, wskutek czego następowało duże spiętrzenie prac.
Pod koniec 1951 roku w basenach wyposażeniowych Stoczni Gdańskiej cumowały aż 24 statki, będące w różnych stadiach wyposażania. W ciągu 1951 r. do eksploatacji przekazano tylko 4 jednostki. Dwa z nich były w prototypami, jak drobnicowiec typu B51 Nysa o nośności 700 ton i trawler typu B10 Radunia o nośności 420 ton.
Stocznia Szczecińska nie zdążyła jeszcze rozwinąć działalności remontowej, kiedy w października 1948 r. zalecono jej rozpoczęcie przygotowań do budowy statków, na które spodziewano się uzyskać zamówienia, głównie ze Związku Radzieckiego. Odbudowywana stocznia już w styczniu 1950 r. dysponowała pierwszą pochylnią, a miesiąc później minister żeglugi Adam Rapacki specjalnym rozporządzeniem usamodzielnił zakład jako przedsiębiorstwo państwowe. Jego dyrektorem w połowie 1950 r. został działacz partyjny Henryk Jendza. Choć nie był on okrętowcem to, jak się to dzisiaj ocenia, okazał się dobrym organizatorem. Dla lepszego zarządzania stocznią wyodrębniono z niej w 1950 r. zakład remontów funkcjonujący na wyspie Górna Okrętowa (Gryfin). W dniu 1 października 1952 r. usamodzielniono go jako Baza Remontowa "Gryfia" (późniejsza Szczecińska Stocznia Remontowa "Gryfia").
Ciąg dalszy – w sobotę 5 lipca…
Dr Jerzy Litwin
Autor jest wybitnym polskim muzealnikiem i historykiem okrętownictwa, specjalistą historycznego budownictwa okrętowego i tradycyjnego szkutnictwa. Opublikował wiele prac poświęconych zagadnieniom morskim, muzealnym i modelarstwu. Od roku 2001 jest dyrektorem Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Wszystkie odcinki cyklu "Z historii stoczni i przemysłu okrętowego w Polsce" znajdują się w dziale: www.portalmorski.pl/stocznie/historia
***
Tekst i fotografie pochodzą z książki: „Polski przemysł okrętowy 1945 – 2000” wyd. przez Okrętownictwo i Żegluga Sp. z o.o. (TEMAT Sp. z o.o.).
© Copyright by TEMAT Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Materiał ten nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie bez zgody TEMAT Sp. z o.o.
bodajże budowany w Rumunii, zatonął w maju 1955 na morzu Północnym.Statki rybackie to specyficzne jednostki pod względem warunków stateczności tu ;podczas eksploatacji potrzebna jest wiedza i doświadczenie szypra bo bardzo łatwo można doprowadzić do przewrócenia jednostki , nawet na spokojnej wodzie a co dopiero w warunkach sztormowych.
W budownictwie okretowym nie ma miejsca na jakąkolwiek dowolność bo to z reguły źle się kończy. Szkoda, że dzisiaj już nie ma szkół okrętowych w prawdziwego zdarzenia jak choćby
Conradinum z Gdańska czy Technikum Budowy Okretów ze Szczecina, szkoły wyższe też praktycznie nie kształcą inżynierów budowy okrętów.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.