Inne

- Morze powinno nas żywić i bogacić w sposób trwały. Dlatego warto chronić naturalne reguły jego ekosystemu, aby mogło nam oferować swoje zasoby do eksploatacji. Chory Bałtyk tego nie zrobi - przekonuje prof. Krzysztof Skóra, szef Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego na Helu.

- Powiedział pan kiedyś, że od samego początku istnienia fokarium na Helu, dąży pan do jego likwidacji. Mógłby pan wyjaśnić co pan przez to rozumie?

- Około 30 lat temu skonstatowano, że wcześniejsze trzebienie fok, postępująca intoksykacja ich pokarmu - ryb oraz przyłów, szczególnie młodych osobników, powodują w sumie taki skutek, że foki szare w Bałtyku są bliskie wyginięcia. Z prawie 100 tysięcy zostało ich ok. 3 proc. Rządy i społeczeństwa bałtyckich krajów zgodziły się, że temu gatunkowi należy poświęcić więcej zainteresowania i to nie tylko badawczego, ale działań na rzecz restytucji foczych zasobów, aby zaczęły one wypełniać swoje funkcje ekosystemowe. Trzeba było do tego dobrać stosowne narzędzia. Należą do nich różne typy ośrodków, które mogłyby tym zwierzętom pośrednio lub bezpośrednio pomóc. W ogrodach zoologicznych fok szarych nie brakowało, za mało było ich w środowisku naturalnym, zupełnie zniknęły z brzegów Pd. Bałtyku. Nasz ośrodek - fokarium Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego - jest jednym z wielu w Europie, w których zdobywa się nową wiedzę o biologii fok, prowadzi rehabilitację osobników chorych, pracuje z ludźmi na rzecz akceptacji koegzystencji człowieka i foki w rejonach, w których wspólnie korzystają z atutów Bałtyku. Urodzone u nas młode i te uratowane, gdy je wypuszczamy na wolność, służą do badań nad wędrówkami i zachowaniami w środowisku. Kompensujemy w ten sposób także pewien procent strat w zasobach, wynikający z antropogenicznej śmiertelności np. w sieciach. Przez wiele osób jednak sukces popularności naszej placówki oceniany jest nie z punktu widzenia zadań ochronnych, ale przez pryzmat prawie półmilionowej frekwencji ją odwiedzających i dochodów, jakie to może nam przynosić. Fokarium rzeczywiście nie będzie wieczne. Ustaną przyczyny, dla których powstało, w co wierzę i zaprzestanie działalności. Może wówczas w naszych basenach będą pływać bałtyckie jesiotry, które nie miały tego minimum szczęścia co foki szare i wyginęły całkowicie. Zaczyna się je także odtwarzać.

- Stacja Morska w Helu, którą pan założył i kieruje, powstała po to aby odtworzyć kolonie fok szarych na południowym Bałtyku. Po co?

- Nie. Stacja Morska to część uczelni. Głównie „produkujemy” magistrów oceanografii. Pracuje tu wiele zespołów badawczych i edukacyjnych, krajowych i zagranicznych. To dla nich stacja terenowa. Do ochrony fok zobowiązują Polskę podpisane międzynarodowe konwencje. My część tej pracy wykonujemy. Kierujemy się oficjalnymi zaleceniami Konwencji Helsińskiej. Tak naprawdę do ochrony fok szarych zobowiązani jesteśmy wszyscy, każdy podmiot gospodarczy, administracyjny, w tym także samorządowy. Foki mają na to „papiery”, np. ustawę o ochronie przyrody i pochodne rozporządzenia ministra środowiska. Nie dostają u nas indeksów, tytułu magistra nie zdobędą, ale "wiedzę oceanograficzną" mają większą niż wielu ludzi.

- To fokarium nie powstało z miłości do fok?!

- Jedna z zasad, którą non-stop sobie wpajamy, to zero romantycznych uczuć wobec naszych podopiecznych. Ma być humanitarnie i racjonalnie. Choć mało jest takich, którzy nie łzawią, gdy walczą o zdrowie fok, gdy wypuszczają je na wolność i gdy dociera do nich najgorsza z informacji - o ich śmierci. Czasami dla równowagi, dla zracjonalizowania poglądów o nas samych, mówimy słuchaczom „hodujemy i chronimy foki po to, byście mogli państwo do nich strzelać”. Zdziwienie ...

- Dosyć zrozumiałe...

- Pytamy więc: - Jedzą państwo kurczaki, prosięta, króliki, cielęcinę? Oni, że tak. Czy zatem zastanawialiście się kiedyś, jaka jest etyczna różnica w pozbawieniu życia foki i zabiciu zwierzaka na obiad? Raczej nie ma! Jednak foki są obecnie gatunkiem chronionym, ciągle zagrożonym wyginięciem i póki co nie potrzebujemy do przetrwania ich skóry do okrycia lub tłuszczu do smarowania butów.

- No to po co odtwarzać, pomijając kwestię międzynarodowych umów, populację fok na Bałtyku?

- Można nie sadzić wyciętych lasów, nie wspomagać zarybieniami tych gatunków, które straciły tarliska, lub nie dbać o istnienie wróbli, jaskółek, nietoperzy, żab, kotów – skutki odczujemy szybko – ekonomicznie i zdrowotne. Będą bolesne. Każdy gatunek, a szczególnie gdy jest liczny, ma do wypełnienia swoją funkcję w ekosystemie. Zadaniem fok jest selekcjonowanie populacji najliczniejszych ryb. Tak to ewolucja urządziła. Przywracamy naturalną kolej rzeczy ustaloną przez naturę. Nie sądzę, aby międzynarodowe konwencje i ich eksperckie gremia się myliły.

- Ale człowiek też jest częścią przyrody. Może nasza niszczycielska działalność, w tym wypadku wybicie fok, jest w nią jakoś wpisana? Może to też element ewolucji?

- Oczywiście, że to element ewolucji Homo sapiens, także ewolucji w jego myśleniu, element świadczący o przejściowej nieroztropności, a o intelektualnym postępie świadczy zdolność naprawy błędu. O potrzebie czystości środowiska, tak jak o potrzebie higieny osobistej, w XXI wieku nikt w dobrym towarzystwie już nie rozmawia. Musi być czysto. Natomiast dyskurs o ochronie przyrody – gatunku czy jego siedliska – to w zasadzie polemika o sposobie współbytowania. Nadal nie umiemy dobrze sobie z tym radzić, nawet wewnątrz ludzkiej populacji, a co dopiero z przyrodą. Tymczasem zagrożone zwierzęta czy rośliny chciałyby korzystać z tej ludzkiej umiejętności. Wiele z gatunków warto chronić. Motywacje mogą być różne. Generalnie różnorodność gatunkowa czyni życie człowieka bezpieczniejszym. Oto jeden z dowodów: proszę w domu zajrzeć do apteczki. Na pudełeczkach, fiolkach i ulotkach lekarstw można poznać składniki z których powstały. Ich odkryciu sprzyjało badanie przyrody i gromadzenie wiedzy o tym, jakie funkcje pełnią w różnych organizmach – muszkach, kwiatach, grzybach, czy w np. wątrobie rekina... Bioróżnorodność chroni człowieka. Gatunki to nie tylko zasobniki naszych lekarstw, które potem uczymy się syntetyzować w zakładach farmaceutycznych, ale także banki informacji – już odkrytych i jeszcze nie odkrytych – o tym jak można przedłużyć nasze życie. Są oczywiście i inne atuty przyrody. Można żyć w krajobrazie w sposób naturalny zniszczonym przez człowieka lub takim, który w sposób też naturalny zniszczonym nie jest. Ten ostatni wariant jest coraz bardziej w cenie. Turystyka do miejsc przyrodniczo zdegradowanych chyba się nie utrzyma. Coraz bardziej odczuwamy potrzebę życia i rekreacji w estetycznym i naturalnym krajobrazie. Na razie przegrywam jednak z tymi, którzy bogacą się na jego niszczeniu.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0243 4.1057
EUR 4.2863 4.3729
CHF 4.4168 4.506
GBP 5.01 5.1112

Newsletter