Inne

- Jak pan ocenia dzisiaj stan środowiska naturalnego polskiej części Bałtyku?

- Jeżeli patrzeć według uproszczonych i pospolitych kryteriów, to mamy całkiem niezły basen kąpielowy. Zlikwidowaliśmy zanieczyszczania, które nam zagrażały. Gorzej jeżeli chodzi o stan ekosystemu. Nie jest „płodny” jak kiedyś. Rybacy nie mogą już złowić tyle, ile by chcieli, wyznaczone są limity. Na Zatoce Puckiej zostało zaledwie ok. 125 łodzi i kutrów, a było ich ponad 400. Została tu 1/3 gatunków podwodnych roślin, jakie odnotowywano tu 50-70 lat temu. W Zatoce Gdańskiej, a i w żadnym chyba innym miejscu polskiego Bałtyku, nie rośnie ani jeden krzak morszczynu! Ciężkie straty dotknęły też faunę denną, szczególnie między brzegiem a 10 m głębokości. Giną zatokowe miejsca schronienia, tarła i żerowania ryb. Jest nadmiar gatunków, z których trudno „zrobić” pieniądze – sinice, nitkowate glony, cierniki. Morze powinno nas żywić i bogacić w sposób trwały. Dlatego warto chronić naturalne reguły jego ekosystemu, aby mogło nam oferować swoje zasoby do eksploatacji. Chory Bałtyk tego nie zrobi. Wychowałem się tutaj, w Gdyni. Wchodziłem do morza po kolana, widziałem płocie, certy, okonie, płastugi, węgorze i wszystko to niemal codziennie mogłem złowić na wędkę. Pójdźmy tam dzisiaj. Zobaczymy te ryby? Nie. Co mają wędkarze w siatkach? Babkę byczą, ryby płaskie i tyle. Bio- jeszcze trwa, ale różnorodność słabnie. Kurczą się też użytkowe zasoby, nawet pospolitych gatunków. Sukcesów ochrony przyrody morza jest mało, powrót na nasze wybrzeże szarych fok, łososia do niektórych rzek i komplet nadmorskich oczyszczalni komunalnych ścieków - co jeszcze ... ?

- Co jest dla przyrody i środowiska Bałtyku największym zagrożeniem?

- Według wielu ekologów morza, największym zagrożeniem dla bogactwa gatunkowej różnorodności morskiej przyrody jest utrata, fizyczne niszczenie i fragmentacja siedlisk, nadmierna eksploatacja zasobów, przeżyźnienie. Mało ludzi zdaje sobie sprawę, że gatunek bez swojego naturalnego siedliska lub ich sekwencji w ciągu życia nie ma szans przeżyć ani wydać potomstwa. Branie z zasobów morza ponad zdolność ich samoodtwarzania to kolejne i dość powszechne zagrożenie. Z kolei przeżyźnienie wody w sposób radykalny i wielkoskalowy zmienia w środowisku reguły ekologicznej gry. Wygrywają często gatunki, które dla nas waloru gospodarczego nie mają.

- Kto niszczy siedliska?

- Najbardziej efektywnie człowiek. Bardzo lokalny przykład: właściciel półwyspowego kempingu, dzierżawi ziemię oddzieloną od otwartych wód kilku metrami trzcin. Wycina je. Wszystko co tam żyło, żyć już tam nie będzie. On tak. Ryby tracą siedliska, rybacy ryby, my rybaków. Skutki sięgają aż tak daleko. Bałtyk ma bardzo mało gatunków. To taki prosty ekosystem bez dublerów, o podobnych funkcjach i przyrodniczych upodobaniach, czuły na zmiany. Jeżeli z jakichś powodów zacznie ginąć w nim np. omułek, czyli naturalny biofiltrator wody, nic go już nie zastąpi. Musimy przewidywać skutki mniej lub bardziej istotne dla nas. Ptak, któremu ewolucja wyznaczyła „adres” na linii wody i mulistego brzegu, jeżeli to siedlisko mu zabetonujemy, nie będzie siedział na gałęzi drzewa, bo nie ma ku temu stosownych „łap”, nie będzie pływał, bo nie umie i z powodów biologicznych nie może. Gatunki bez siedlisk istnieją na kartce papieru, w muzeach, ale nie w przyrodzie. Ekosystem Bałtyku jest wyjątkowo wrażliwy. Dlatego IMO (Międzynarodowa Organizacja Morska) traktuje go tak samo jak Wielką Rafę Koralową czy wody wokół Galapagos. Chroni!

- A czy nasz kraj właściwie chroni swoją część Morza Bałtyckiego?

- Stara się, są zmiany. Ale za wolne. Mamy gigantyczny atut bycia pierwszoplanową nacją probałtycką. Jeżeli podejdziemy do naszego morza Bałtyku wg konceptu Komisji Helsińskiej (HELCOM), czyli morzem nie jest tylko woda w obrębie morskiego brzegu, ale zaczyna się ono tam, gdzie biorą swój początek wszystkie strumienie i rzeki, które do niego płyną, to wówczas okaże się, że w zlewisku tego zbiornika 48 proc. bałtyckiej ludności to Polacy. Prawie z każdej polskiej kuchni czy łazienki via, miejmy nadzieję oczyszczalnia, „woda” płynie do Bałtyku. Mamy więc argument, na razie tylko ilościowy. Według mnie Polska powinna mieć ambicję bycia ambasadorem Bałtyku, chociażby w Brukseli i starać się, aby Unia Europejska, która ma więcej mórz niż lądu, przynajmniej tyle samo środków i uwagi politycznej poświęcała naszemu regionowi co Morzu Północnemu czy Śródziemnemu. Ambasador musi być jednak wiarygodny, aby miał polityczną zdolność działania. Tymczasem w ochronie przyrody morza mamy nie tylko zaległości ale i złą opinię. Ramowa Dyrektywa ds. Strategii Morskiej z - uwaga! - 2008 roku, nie jest wdrożona, Polska jest zaskarżona przez Komisję Europejską do Trybunału Sprawiedliwości UE.

- Niemal całe polskie wybrzeże jest objęte system Natura 2000, a z drugiej strony już dwa lata trwają prace nad utworzeniem rezerwatu przyrody pod Kępą Redłowską...

- Obecnie w ogóle nie trwają. Bazowa wiedza o tym miejscu ma chyba 20 lat. Parę lat temu robiliśmy o tym film. Politycy tworząc akty prawne zapominają, że mamy w Polsce morze, dlatego na razie nie ma u nas możliwości utworzenia rezerwatów przyrody na morzu! Zresztą „psu na budę prawo jak nie ma dobrego obyczaju”, gdybyśmy umieli się umówić, że nie niszczymy „przyrodniczych klejnotów”, tworzenie rezerwatów byłoby w ogóle niepotrzebne.

- W 2004 roku pisał pan: "W 1939 roku polscy marynarze i żołnierze bronili tego miejsca przed wrogiem. Teraz jest ono znowu zagrożone. Wiemy, że potencjalni okupanci tej publicznej przestrzeni mogą dysponować bogatym arsenałem finansowych i politycznych środków. Zmobilizujmy zatem współczesną, społeczną armie obrońców Helu. Ochrona dziedzictwa kulturowego i środowiska naturalnego Helu to współczesny wymiar naszego patriotyzmu, echo wojennego heroizmu przodków walczących o ten skrawek Polski przed najeźdźcą." Takie porównanie to nie przesada, pismo przyniosło jakiś skutek?

- Oczywiście, że przesada, obrońcy helskiej przyrody nie ryzykują życiem. Ale osobiście uważam, że działania członków polskich organizacji ekologicznych mają silniejszy i bardziej pragmatyczny element patriotyczny niż robione na pokaz celebrycko-historyczne manifestacje paramilitarne. Tu lokalnie mamy coraz lepszą równowagę. Rada Miasta Helu powołała na samym cyplu Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy, deweloperzy się wycofali. A pojawiały się plany, aby na helskim cyplu - unikalnym pod względem geomorfologicznym miejscu w Europie, a może i świecie - powstały wieżowce. Mało kto wie, że Polskę na mapie obcokrajowcy rozpoznają po Półwyspie Helskim, nie po plamce z dopiskiem Warszawa czy Kraków. I jak się ktoś tym półwyspem zaciekawi i tu przyjedzie, to może się dowiedzieć, że stoi na skaju podwodnej ściany piasku, która spada niemal do 60 metrów głębokości, gdzie nie ma ani jednego kamienia czy skały i ściana ta codziennie się rozmywa, i odbudowuje. Fenomenalne miejsce – którego nie można zobaczyć. Przyrodniczy unikat.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9983 4.0791
EUR 4.2806 4.367
CHF 4.3691 4.4573
GBP 5.0068 5.108

Newsletter