Żegluga

Dr med. Ryszard Wąsik, 69-letni emerytowany lekarz i starszy wykładowca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, wspólnie z 58-letnim bratem Andrzejem spłynęli Wisłą z Goczałkowic-Zdroju do Świbna. Płynąc najpierw pontonem (łodzią pneumatyczną), a potem kanu, zwanym też kanadyjką, pokonali rzeką łącznie około 1000 km.

- Wyruszyliśmy z Goczałkowic pod koniec czerwca, a zakończyliśmy podróż 13 sierpnia w Świbnie nad Przekopem Wisły, uchodzącym do morza - wspomina dr Wąsik. - Nasza wyprawa odbyła się w dwóch etapach. W pierwszym dopłynęliśmy do Warszawy, w drugim zaś, po dwutygodniowej przerwie, ze stolicy do Świbna. Na pierwszym etapie nocami dopływaliśmy pontonem do brzegu rzeki i nocowaliśmy w namiocie. W Puławach namiot się popsuł i potem spaliśmy pod samym tentem. Ponieważ lato było ciepłe, nie odczuwaliśmy różnicy. Nocując w Nowem nad Wisłą przeżyliśmy pod tentem burzę, która trwała 4 godziny. Było to niezwykłe widowisko, bo na brzegu dużej rzeki nawałnica oraz rozbłyski i odgłosy piorunów robią większe wrażenie niż na lądzie. W Warszawie przesiedliśmy się na kanu, łódkę o długości 4,2 metra, wzorowaną na łodziach Indian północnoamerykańskich.

Dr Wąsik uważa, że Wisła, którą się płynie, wywiera na człowieku duże wrażenie skalą wielkości oraz zmiennością i różnorodnością krajobrazów. Najciekawsza jest środkowa Wisła z doliną, którą przepływa. Od Niepołomic jest ona uregulowana i płynie między wałami, ale oddalonymi od jej nurtu. Dzięki temu rzeka zachowała naturalny bieg i walory przyrodnicze. Brzegi porasta bujnie roślinność, w tym trzciny i krzewy oraz drzewa - głównie wierzby i topole. Liczne starorzecza, łachy, wyspy i zakola powodują, że rzeką płynie się jak w labiryncie. Z wody i brzegów można obserwować wydry czy bobry oraz mnóstwo różnych gatunków ptaków, m.in. czapli, bocianów, kaczek oraz gniazdujących na piaszczystych wyspach mew i rybitw.

Płynąc Wisłą z innej, ciekawszej perspektywy ogląda się także mijane miasta i mosty. Z rzeki zupełnie inaczej wyglądają Zamek Królewski na Wawelu, warszawski Zamek Królewski czy spichlerze w Grudziądzu, wzniesione na wysokiej skarpie.

- Spływając rzeką można zwiedzać i poznawać leżące nad nią miejscowości - opowiada dr Wąsik. - My odwiedziliśmy między innymi Sandomierz, Zawichost, Annopol, Puławy, Warszawę, Płock, Włocławek, Nieszawę, Solec Kujawski i Toruń. Chociaż ze względu na walory przyrodnicze i widokowe Wisła mogłaby być atrakcyjnym szlakiem turystycznym, to jest pusta. Nie spotyka się na niej jachtów, łodzi lub kajaków odbywających dłuższe wyprawy. Spotkaliśmy jedynie dwoje starszych Niemców przemierzających Wisłę. W Annopolu natknęliśmy się na jednego kajakarza. W rejonach innych miast i miejscowości nadwiślańskich pływanie ogranicza się do krótkich rejsów spacerowych.

- Odwiedzając wiele nowych dużych marin i mniejszych przystani, jakie ostatnio zbudowano w Sandomierzu, Włocławku, Toruniu, Grudziądzu albo w Tczewie, przy wsparciu z funduszy Unii Europejskiej, stwierdzaliśmy, że mało kto z nich korzysta. Z drugiej strony, w wielu mniejszych miejscowościach nie ma żadnej przystani, a sklepy są znacznie oddalone od brzegów Wisły. Zapewne zlokalizowanie wielu takich zupełnie małych przystani wzdłuż rzeki przyczyniłoby się bardziej do rozwoju wodnego ruchu turystycznego niż budowanie dużych marin tylko po to, aby straszyły pustką - dodaje dr Wąsik.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0048 4.0858
EUR 4.2823 4.3689
CHF 4.3852 4.4738
GBP 4.9827 5.0833

Newsletter