Żegluga śródlądowa w Polsce w zasadzie nie istnieje – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli. Zgodnie z raportem NIK do użytku nie nadaje się 90 proc. dróg wodnych, a przywrócenie ich do stanu używalności kosztowałoby 14 mld zł.
Jak stwierdzono w raporcie, drogami wodnymi płynie zaledwie 0,29 proc. wszystkich transportowanych w Polsce towarów. Dla porównania: unijna średnia wyniosła w 2011 r. 6,2 proc., a w przodującej pod tym względem Holandii – aż 36,7 proc. Wyprzedzają nas również Niemcy, Francja, a nawet Słowacja, która nie ma dostępu do morza. NIK zauważa, że przewozy towarów wodą spadają w Polsce, pomimo że Unia Europejska promuje taki rodzaj transportu.
„Gazeta Wyborcza” zauważa, że zdaniem NIK, z obecnej sieci dróg wodnych w Polsce, liczącej ponad 3,6 tys. km, tylko 206 km spełnia standardy o znaczeniu międzynarodowym, czyli pozwala na pływanie statków o tonażu ponad tysiąca ton. Aż 90 proc. dróg dostępnych dla żeglugi śródlądowej w Polsce nie spełnia odpowiednich wymagań. Chodzi m.in. o zbyt małą głębokość torów wodnych, kiepski stan śluz czy nieodpowiednie parametry mostów. Według raportu, by doprowadzić infrastrukturę żeglugi wodnej do stanu używalności, potrzeba aż 14 mld zł.
Rzeki w resorcie środowiska? Nieporozumienie!
W tym kontekście, niezwykle ważne są słowa kpt. Andrzeja Podgórskiego, rzecznika Rady Kapitanów, stowarzyszenia zrzeszającego osoby związane z żeglugą śródlądową. Podgórski w rozmowie z „GW” stwierdza, że „podstawowym błędem po 1989 r. było przekazanie kanałów do żeglugi śródlądowej Ministerstwu Środowiska, które jest przecież zainteresowane przywróceniem rzek do stanu dzikiego, a nie tym, by pływały po nich barki”.
– Ci ludzie w ogóle nie powinni dostać do ręki tej branży. To jakby przekazać kontrolę nad autostradami Ministerstwu Rolnictwa, bo czasem droga przebiega przez pole. Sprzeczne interesy branży i zarządzającego kanałami żeglugowymi to tylko jeden z problemów. Drugim jest brak spójnej polityki dotyczącej transportu. Skutek jest taki, że przewóz kruszywa czy węgla został przejęty przez transport drogowy – ocenia w rozmowie z „GW” Podgórski.
Słowa te są zbieżne z naszym redakcyjnym komentarzem zamieszczonym w środę, w którym wyraziliśmy zdziwienie, czemu pół roku temu, w ramach tworzenia „superministerstwa”, nie przeniesiono do MIR śródlądowych dróg wodnych.
– Z całym szacunkiem dla resortu środowiska, ale jego zainteresowanie drogami śródlądowymi powinno być ograniczone do zainteresowania ochroną ginących gatunków roślin i zwierząt. Cały segment związany z procesem inwestycyjnym (w tym – z działami związanymi z ochroną przeciwpowodziową) powinien zostać przeniesiony do MIR – napisaliśmy.
Będą inwestycje za 4 mld zł?
Od dłuższego czasu publikujemy na naszym portalu cykl artykułów, w których sygnalizujemy, że zmodernizowane drogi śródlądowe są dla rozwoju polskiej gospodarki nie mniej ważne niż nowoczesne porty. Kłopot jednak w tym, że o ile wszystkie „strategiczne” polskie porty rozwijają się w dynamicznym tempie (zarówno biorąc pod uwagę wzrost przeładunków, jak i realizowane oraz zaplanowane inwestycje), o tyle proces inwestycyjny na Odrze, a zwłaszcza na Wiśle jest dalece poniżej oczekiwań potencjalnych kontrahentów.
Pewną nadzieją na poprawę sytuacji jest wstępna lista inwestycji, którą przedstawił nam niedawno Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej. Znajduje się na niej 25 projektów o łącznej wartości 3,97 mld zł, z czego przewidywane dofinansowanie unijne to 3,37 mld zł. 13 projektów, o wartości 2,30 mld zł, dotyczy inwestycji na Odrze. 6 projektów, o łącznej wartości 1,02 mld zł, to inwestycjie na Wiśle. KZGW planuje też inwestycje m.in. na Warcie, Noteci oraz Brdzie. Należy jednak pamiętać, że ostateczna nakładów będzie znana dopiero, gdy wyklarują się ramy unijnych programów pomocowych na lata 2014-20.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.