Żegluga

Po odrzuceniu przez Sąd Apelacyjny ds. Konkurencji (CAT) odwołania dotyczącego MyFerryLink, w firmie zapanowały minorowe nastroje. Wielu pracowników jest przygnębionych, choć niektórzy z nich wierzą, że wraz z ewentualnym przyjściem nowego właściciela ich sytuacja wcale nie musi się pogorszyć.

Podtrzymanie przez CAT wcześniejszej, pochodzącej z czerwca 2014 r. decyzji CMA oznacza, że grupa Eurotunnel, właściciel MyFerryLink ma teraz sześć miesięcy na zakończenie działalności, którą realizowała pod wspomnianą marką. W praktyce oznacza to, że w ciągu pół roku musi znaleźć inwestora, który przejmie tę część działalności grupy Eurotunnel, która poświęcona była operacjom promowym. Całe to zamieszanie i obecną sytuację związaną z MyFerryLink szczególnie mocno przeżywają pracownicy.

Smutnym nastrojom, które zapanowały w MyFerryLink, trudno się dziwić. 600 osobom, które obecnie tam pracują, grozi właściwie utrata zatrudnienia.

„Ogólnie mówiąc, pracownicy mają nastawienie filozoficzne” - powiedział Robin Wilkins, dyrektor zarządzający w MyFerryLink. „Oni cieszą się możliwością pracy w MyFerryLink i chcą utrzymać zatrudnienie tutaj. Dzielą między sobą uczucie rozczarowania oraz zdziwienia tą decyzją, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że rynek przewozów towarowych przeżywa dynamiczny wzrost i urósł o znaczącą kwotę”. Wielu pracowników jest nieco zdezorientowanych. Nie rozumieją, dlaczego ich posady zawisły na włosku. Tym bardziej, że wielu z nich nie czuje żadnego związku z grupą Eurotunnel, która jest właścicielem trzech promów pływających pod marką MyFerryLink. Są oni bowiem zatrudniani przez SCOP – podmiot zrzeszający byłych pracowników Seafrance.

Niewykluczone jednak, że firma nie złoży broni i znów złoży apelację.

„Wciąż nie wierzymy, że to koniec drogi. Wciąż wierzymy, że albo wygramy apelację, albo znajdzie się jakieś inne rozwiązanie finansowe, które zapewni długoterminowe funkcjonowanie firmie” - powiedział Robin Wilkins.

Przedstawiciele MyFerryLink wciąż uważają decyzję sądów, która nakazuje im zaprzestanie działalności w obecnym kształcie za absurdalną. Wskazują, że firma ma niespełna 10 procent udziałów w rynku, podczas gdy DFDS ma 24 procent udziałów w rynku, a P&O Ferries – 29 procent. Ich zdaniem, rynek przewozów frachtowych przez kanał La Manche rośnie w takim tempie, że jest tam miejsce dla trzech operatorów promowych. Armator MyFerryLink już we wcześniejszym komunikacie poinformował, że w najbliższych miesiącach działalność firmy nie będzie zakłócona, a promy będą wykonywać kursy zgodnie z dotychczasowym rozkładem. Firma miała blisko 10 procent udziałów w zakresie przewozów frachtowych na trasie Dover-Calais. MyFerryLink funkcjonuje od 2012 r. po tym, jak przewoźnik kolejowy Eurotunnel przejął trzy promy oraz załogę od byłego państwowego przedsiębiorstwa Seafrance.
PromySkat Źródło: Kent Online

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0243 4.1057
EUR 4.2863 4.3729
CHF 4.4168 4.506
GBP 5.01 5.1112

Newsletter