Inne

Członkowie załogi Błyskawicy nie mogą być ludźmi przypadkowymi. Muszą wykazywać się nie tylko specyficznymi umiejętnościami, o jakich wspomina dowódca, ale także umieć zajmować się turystami, których nieraz znajduje się na jednostce dwie czy trzy setki jednocześnie. Zwykle marynarze pracują na okręcie od godz. 7.30 do 15.30, jednak w sezonie letnim czas ten wydłuża się do godz. 18.

Nie oznacza to jednak, że potem Błyskawica pustoszeje. Na okręcie pozostaje całodobowa służba i wachta, tak jak to się dzieje na innych, pozostających w linii okrętach polskiej floty wojennej.

I podobnie jak tam, również na historycznym niszczycielu znajdują się pomieszczenia socjalne dla załogi. Jest więc kuchnia (kiedy tam zajrzeliśmy kucharz przygotowywał akurat zupę ziemniaczaną i bitki wołowe na obiad), mesa kadry i pomieszczenia z kojami dla marynarzy. Warunki są raczej spartańskie, ale w razie potrzeby można się przespać w tych samych kojach, w których spali ludzie służący na Błyskawicy podczas drugiej wojny światowej. Ale na okręcie znajdują się także bardziej nowoczesne miejsca, m.in. dwie siłownie do ćwiczeń i pomieszczenie do gry w ping-ponga.

Oglądanie ukrytych przed oczyma „zwyczajnych” zwiedzających części okrętu-muzeum, kończymy w jego najbardziej reprezentacyjnej części – Salonie Kaprów i saloniku dowódcy. Salon Kaprów to obszerna sala, gdzie zwykle odbywają się największe uroczystości związane z obecnością dużej liczby osób, np. wodowania książek marynistycznych. Salonik dowódcy zaś służy do bardziej kameralnych spotkań.

W trakcie zwiedzania okrętu i w saloniku dowódcy, kiedy popijemy herbatę, kmdr Łubkowski opowiada mi epizody z historii Błyskawicy. Te bardziej i mniej znane. Widać, że jest pasjonatem jej historii oraz dziejów innych polskich historycznych jednostek.

- Bycie dowódcą na Błyskawicy to nie to samo, co bycie dowódcą gdzie indziej - przekonuje. - Okrętów jest w polskiej flocie wiele, a ten niszczyciel tylko jeden. To wyjątkowa jednostka. Jej historia zobowiązuje.

Błyskawica (długość 114 metrów, wyporność 2, 2 tysiąca ton, 215 osoby załogi) została zbudowana w Wielkiej Brytanii. Należy do najsłynniejszych polskich jednostek wojennych. Jest też najstarszym, zachowanym do dzisiaj, niszczycielem na świecie.

Tuż przed wrześniem 1939 roku okręt opuścił kraj i udał się do Anglii. Dzięki temu mógł walczyć z Niemcami u boku Royal Navy. Jak się oblicza, podczas drugiej wojny światowej, niszczyciel przepłynął 150 tysięcy mil morskich, eskortował 83 konwoje, uczestniczył w 108 patrolach i operacjach morskich, brał udział w zniszczeniu dwóch i uszkodzeniu sześciu okrętów nawodnych oraz zniszczeniu dwóch statków handlowych, uszkodził trzy okręty podwodne i zestrzelił 4 samoloty na pewno i 2 prawdopodobnie. Wsławił się obroną angielskiego miasta Cowes przed niemieckim lotnictwem. Trzykrotnie uległ uszkodzeniom podczas wypełniania zadań bojowych. Był więc prawdziwym, morskim „wołem roboczym”. W uznaniu swych wojennych zasług okręt został odznaczony Orderem Virtuti Militari.

Po zakończeniu wojny Błyskawica wróciła do Polski. Przez kolejne dwadzieścia lat eksploatowana była jako klasyczny niszczyciel. W obecnej roli, okrętu-muzeum stacjonującego w Gdyni, występuje od 1976 roku.

Pięć lat temu Błyskawica została uhonorowana medalem Maritime Heritage Award, prestiżową nagrodą przyznawaną najlepszym historycznym jednostkom pływającym. Oznacza to, że weszła do niezwykle elitarnego, międzynarodowego grona okrętów, które wniosły największy wkład w historię świata i zostały zachowane dla kolejnych pokoleń. Jak do tej pory przed Błyskawicą wyróżnienie to otrzymało zaledwie 28 jednostek (na około 3000 zarejestrowanych tego typu statków i okrętów!) w tym legendarne: Victory, Vasa czy Constitution.

Tekst i zdjęcia: Tomasz Falba

Artykuł ukazał się w miesięczniku „Nasze MORZE” w styczniu 2011 roku.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0044 4.0852
EUR 4.285 4.3716
CHF 4.3754 4.4638
GBP 4.995 5.096

Newsletter