Jak podała niemiecka prasa armator Scandlines odkupił za kwotę 32 mln euro od syndyka stoczni P+S Werfen dwa nieskończone kadłuby promów Berlin i Copenhagen.
Scandlines podpisało kontrakt ze stocznią P+S Werfen w Stralsundzie na budowę dwóch nowoczesnych jednostek w 2010 roku, promy miały obsługiwać połączenie Rostock – Gedser, niestety zostały one wybudowane niezgodnie z zamówieniem, przede wszystkim były o ok. 100 ton cięższe niż przewidywał to projekt. Skutkiem tego jest większe zanurzenie promów, co wyklucza ich operowanie w Gedser bez specjalistycznej przebudowy. Scandlines zerwało umowę w 2012 roku, a częściowo wyposażone kadłuby od tego czasu pozostają w stoczni w Stralsundzie. Pierwotny kontrakt na budowę kompletnych promów wg. różnych źródeł wynosił od 165 do 180 mln euro.
Armator Scandlines działał pod presją czasu, pod koniec 2013 roku zrezygnował z budowy nowych promów przez koncern STX Finland, z drugiej strony na armatora naciska Port w Rostoku, który wybudował specjalnie pod nowe promy rampy wjazdowe. Jak donosi prasa w kontrakcie pomiędzy armatorem a portem zapisany jest ostateczny termin 1 stycznia 2016 roku, po którym w przypadku braku nowych promów Scandlines musiałoby płacić kary.
Warto wspomnieć, że największą presję na armatora wywiera rynek przewozów, który po prostu potrzebuje nowych, bardziej pojemnych i zapewniejących lepszy komfort podróży promów.
Promy Berlin i Copenhagen należy przebudować i wykończyć, mówi się, że tymi zadaniami zajmie się jedna z dwóch bardzo doświadczonych we wszelkiego rodzaju konwersjachstoczni: Lloyd-Werft z Bremerhaven lub Blohm & Voss z Hamburga.
REL
Statki mają kilka felerów i obecnie nie wiadomo do końca jak je rozwiązać np. problem z instalacją elektryczną.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.