Stocznie, Statki

W ósmym odcinku serii poświęconej narodzinom przemysłu okrętowego w Polsce i jego historii w latach 1945 - 2000, opowiadamy o początkach produkcji w Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej w latach 50. i 60. ub. wieku.

Poprzedni odcinek: Budowa statków - lata 50. XX w. Stocznia Gdańska

Stocznia Gdynia

W odróżnieniu od Stoczni Gdańskiej i Szczecińskiej, Stocznię Gdyńską nastawiono przede wszystkim na produkcję statków motorowych. Zbudowano w niej wprawdzie serię 6 holowników parowych typu B61 dla ZSRR, oraz 45 trawlerów z napędem parowym typu B14, (lata 1957 - 1961), jednak zasadniczą produkcję stanowiły statki towarowe z napędem motorowym. Pierwszym był masowiec typu B53, a realizację kontraktu rozszerzonego również na dostawę takich statków dla polskiego armatora, którą zakończono w 1956 r. Rok później stocznia ta ukończyła odbudowę dużego statku towarowego, który jako Seeburg wydobyty został w 1954 r. przez PRO. Jednostka ta przekazana została Polskim Liniom Oceanicznym jako Dzierżyński.

Przygotowując się do zaprzestania budowy trawlerów parowych B14,  już w 1960 r. rozpoczęto budowę trawlera motorowego B20. Prototypowy Miedwie po prawie ośmiu miesiącach oddano służby. Pozostałe z serii budowano nawet w ciągu siedmiu miesięcy. Sukcesem stoczni był kontrakt na dostawę czterech trawlerów B20 dla armatorów francuskich.

Drugą po statkach rybackich specjalnością Stoczni Gdyńskiej w latach 1958-1959 była budowa drobnicowców typów: B57, B513 i B471. Dwa pierwsze rodzaje budowano dla Polskiej Żeglugi Morskiej i PLO, trzeci dla Indonezji. Niespodziewany powód do dumy stoczni przyniósł statek typu B513. Był to największy ze zbudowanych w niej statków, a prototypowy Wolin podniósł banderę 23 kwietnia 1960 r. W tym samym roku uzyskał on tytuł "Miss Kanału Kilońskiego" - honorowe wyróżnienie przyznawane dla najładniejszego statku, jaki przepływał owym kanałem w danym roku.

Produkcję roku 1962 zamykało sześć małych zbiornikowców typu B74 o nośności 1420 ton każdy. Dzięki zebranym doświadczeniom, w następnych latach stocznia ta mogła przystąpić do budowy większych i bardziej skomplikowanych technicznie statków, także dużych zbiornikowców.

Stocznia Szczecińska

Pierwsze wieloletnie plany produkcyjne dla Stoczni Szczecińskiej zakładały budowę - od 1953 r.- dla ZSRR i Polski długiej serii masowców typu B32 o nośności 4 000 ton. Projekt jednostki powstał w CBKO w Gdańsku. Odznaczał się nitowano-spawaną konstrukcją kadłuba, napęd stanowiła dwucylindrowa maszyna parowa polskiej konstrukcji o mocy 1650 KM. Pierwszy z tych statków przekazano armatorowi z ZSRR już w 1953 r., a siódmy z kolei pod nazwą Malbork oddano do eksploatacji 30 kwietnia 1955 r.

Rok 1954 był dla Stoczni Szczecińskiej przełomowym, sprawne były wszystkie pochylnie ośrodka "Odra" i po raz pierwszy wykonano plan roczny, choć nie osiągnięto zysku.

W następnych latach budowano kolejne warianty B32, na których pojawiła się ważna innowacja techniczna - kotły opalane mazutem. Dwie takie jednostki zakontraktowano w 1957 r. dla Egiptu. Nadzór nad ich budową sprawował Lloyds Register. Współpraca z tą instytucją była też pierwszym poważnym doświadczeniem dla własnego biura projektowo-konstrukcyjnego, które po rozbudowie przekształcono w 1958 r. w oddział CBKO1.

W 1956 r., wobec pojawienia się zamówień na drobnicowce typu B55 (o nośności 6000 ton) i prognoz na budowę innych dużych statków podjęto decyzję o odbudowie ze zniszczeń wojennych całej dawnej stoczni "Vulcan", która jako ośrodek "Wulkan" swym terenem i infrastrukturą techniczną miała wzmocnić potencjał Stoczni Szczecińskiej. Z ośrodka "Wulkan" dotychczas korzystano tylko w ograniczonym zakresie, budując tam w latach 1952-1958 kutry KS17. Dopiero w 1958 r. rozpoczęto jego adaptowanie i rozbudowę, w wyniku czego uzyskano  nowoczesny ośrodek produkcyjny wyposażony w dwie dłuższe i mocniejsze niż przed wojną pochylnie. Pierwsza - W1 miała długość 208 m, a druga - W2 195 m długości.

Obie miały dwie 100 - tonowe bramownice i żurawie. Z uwagi na długość statków, jakie zamierzano budować, pochylnie miały większe nachylenie niż pochylnie ośrodka "Odra", dzięki czemu wodowany statek szybciej nabierał wyporności. Zastosowano także specjalne środki do obracania wzdłuż nurtu wodowanego statku. Pierwszego wodowania dokonano 29 września 1959 r., a nowy drobnicowiec otrzymał nazwę Janek Krasicki. Wkrótce potem przedłużono jeszcze obie pochylnie do 245 m i przed nimi przygotowano stanowiska do montażu rufowych partii kadłuba, które po zwodowaniu statku poprzedzającego, opuszczano do krańca pochylni i kontynuowano budowę.

Od czasu uruchomienia ośrodka "Wulkan" nastąpił wyraźny podział zadań - "Odra" z uwagi na krótsze pochylnie budowała statki mniejsze, podczas gdy "Wulkan" był miejscem budowy jednostek dużych, a zwłaszcza masowców, które były jedną ze specjalności stoczni.

Zanim podjęto w ośrodku "Wulkan" budowę dziesięciotysięczników typu B54, od 1957 r. rozpoczęto w ośrodku "Odra" produkcję nowych serii motorowców - drobnicowców typu B55 o nośności 5 348 ton. Pierwszy z serii Krynica oddano PLO 1958 r. i do 1962 r. zbudowano ich 15 (w tym 4 dla Brazylii i pozostałe dla PLO oraz PŻM). Kolejne kadłuby drobnicowców typu B59 i B450 zajęły miejsca na pochylniach Stoczni Szczecińskiej od 1958 r. Pierwszy z serii pięciu B59 (o nośności 4 500 ton) Oliwa oddany został do eksploatacji PLO w 1959 r., a dalsze cztery zamówiła Indonezja. Kraj ten też był odbiorcą siedmiu statków pasażersko-towarowych typu B450 o nośności 2200 ton (statki te mogły przewozić także zwierzęta hodowlane). Rok 1960 rozpoczęła Stocznia Szczecińska budową drobnicowców typu B516 o nośności 8.600 ton, z których pierwszy - Domeyko - wszedł do służby w 1962 r. W sumie w latach 1962-1966 zbudowano dla PLO 9 takich statków.

Ciąg dalszy – za tydzień

Dr Jerzy Litwin

Autor jest wybitnym polskim muzealnikiem i historykiem okrętownictwa, specjalistą historycznego budownictwa okrętowego i tradycyjnego szkutnictwa. Opublikował wiele prac poświęconych zagadnieniom morskim, muzealnym i modelarstwu. Od roku 2001 jest dyrektorem Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.

***

Tekst i fotografie pochodzą z książki: „Polski przemysł okrętowy 1945 – 2000” wyd. przez Okrętownictwo i Żegluga Sp. z o.o. (TEMAT Sp. z o.o.).

© Copyright by TEMAT Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Materiał ten nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie bez zgody TEMAT Sp. z o.o.

+9 Zniszczenie przemysłu okretowego jest nie wybaczalne
Ci dranie z PO i SLD zniszczyli piękny dorobek budownictwa okrętowego wielu pokoleń, w zamian za 9 tyś miejsc pracy stoczniowców zatrudniono dziesiątki tyś urzędników ,którzy są na garnuszku budżetówki . Spójrzcie na Rumunie tam ostały się wszystkie stocznie są z prywatyzowane i zajmują czołowe miejsce w budownictwie okrętowym podczas gdy my zostaliśmy bantustanem morskim
07 wrzesień 2014 : 18:22 taka prawda | Zgłoś
-5 Wina Tuska
Stocznie w Niemczech, Danii czy Finlandii też ta ekipa zniszczyła. Zmień stację radiową i gazetę a przestaniesz pleść bzdury. Gdyby ta stocznia rokowała by chociaż trochę na plus dawno byłaby prywatna i dawałaby radę. Ale żaden poważny inwestor nie był zainteresowany wejściem w archaiczną strukturę stoczni i z tak silnymi związkami zawodowymi. Do tego ogólna koniunktura w shippingu na całym świecie.
I nawet PiS u władzy nie byłby w stanie dłużej utrzymać trupa przy życiu.
07 wrzesień 2014 : 18:41 H-201 | Zgłoś
+6 Kłamiesz na zamówienie
1. Stocznia Szczecińska była stocznią prywatną Jako Porta Holding SA. Skok na stocznię zrobiło SLD a szczególnie Miller, Piechota, Janik, Wiesław Kaczmarek. W momencie przykręcenia kurków zasilania finansowego stocznia miała portfel zamówień na następne 2 lata.
2. Merkel nie pozwoliła rozwalić stoczni w Niemczech.
3. Tusk wykonał dokładny plan zaorania stoczni polskich zgodnie z wytycznymi "pani komisarz" z Unii Europejskiej.
07 październik 2014 : 06:39 Romlez | Zgłoś
+1 Wyjaśnij
Co do pt 1. portfel zamówień - hasło uwielbiane przez członków zarządu stoczni. Zwrot całkowicie nic nie warty. Powstały na podstawie wizyt w gabinetach prezesów kilku brokerów szukających możliwości budowy statków dla reprezentowanych przez nich armatorów. Oni oprócz stoczni w Szczecinie odwiedzali 10 innych stoczni z takimi zapytaniami i każda z nich wliczała to do portfela zamówień. A dopóki nie położysz stępki to nie masz nic. Tyle jest warty ten portfel zamówień.
Co do pt. 2 możesz podać listę stoczni niemieckich wciąż budujących kadłuby na masowce lub zbiornikowce o długości powyżej 120 m Loa . Bardzo chętnie się z nią zapoznam. Albo nie szukaj. Ułatwię ci. Nie ma takich ;-)
07 październik 2014 : 07:10 H-201 | Zgłoś
-1 Wyjaśniam:
Mój podpis jest na angażu przyjęcia do pracy Grzegorza Piotrowskiego. I tyle w tym temacie.
07 październik 2014 : 10:12 Romlez | Zgłoś
+1 Ale wyjaśniłeś
Tego Grzegorza Piotrowskiego z SB, od zabójstwa ks. Popiełuszki? No to super, ze twój podpis tam jest. Super! Wnuki są chyba z ciebie dumne.
08 październik 2014 : 06:14 H-201 | Zgłoś
+4 dziesięciotysięczniki
M/s Janek Krasicki to pierwszy 10-cio tysięcznik zbudowany w Stoczni Szczecińskiej.Na wodowaniu statku były tłumy widzów.Gdy statek opadl na wodę został przeholowany na ogólnie dostępne nabrzeże przy Wałach Chrobrego gdzie był udostępniony zwiedzającym.Na trapie prowadzącym na statek znalazło się jednocześnie zbyt wiele ludzi co doprowadziło do zerwania się trapu z zamocowań.Część ludzi znajdujących się na trapie spadła na nabrzeże ,a część spadła do wody między statkiem a nabrzeżem.Akcja ratownicza prowadzona była nieskładnie,mówi się ,że zginęło 10 osób.Media nie poinformowały o wypadku.Około 1,5 roku później bo 13 grudnia(sic!) 1961 na innym statku tej serii(B-54) m/s Maria Konopnicka budowanym w Gdańsku wybuchł pożar.Na statku prowadzone były prace wyposażeniowe i usuwanie usterek przed przekazaniem jednostki do eksploatacji.Kierownictwo stoczni chcąc dotrzymać terminu przekazania jednostki skierowało do pracy na statku około 300 ludzi.Do wypadku doszło na skutek złej organizacji pracy.Ktoś spawał ,w ramach poprawek, cieknący rurociąg paliwowy w maszynowni,a ktoś inny otworzył w tym czasie zawór odcinający dopływ paliwa do owego rurociągu.Wybuchł pożar.Stoczniowcy uciekli z płonącej maszynowni zamykając za sobą drzwi ,aby zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia.Niestety za zamkniętymi drzwiami w płonącej maszynowni zostało uwięzionych 22 ludzi,którzy zginęli na skutek braku tlenu.Dyrekcja stoczni nie chciała podjąć decyzji o wypaleniu otworu ucieczkowego w burcie statku, będącego tuż przed przekazaniem do eksploatacji,konsultowano się w tej sprawie z władzami zwierzchnimi w Warszawie,gdzie także nikt nie chciał podjąć decyzji w sprawie wycięcia otworu w burcie.Doprowadziło to do wielkiej tragedii.Po odbudowaniu po pożarze statek otrzymał nazwę Konopnicka i pływał w PLO.Statki B-54 były udanymi jednostkami.
08 wrzesień 2014 : 04:08 eu-geniusz | Zgłoś
+6 dziesięciotysieczniki
tak pamietam tragedię "Konopnickiej" - po tym tragicznym wypadku wprowadzono obowiązek tworzenia planów ochrony pożarowej w tym wyznaczania dróg ewakuacji oraz wyraznego oznakowania na burcie na zewnątrz i wewnątrz ewentualnych otworów ewakuacyjnych jakie miały byc palone w razie pożaru. i to funkcjonowało ale dzisiaj coraz częściej zapomina się o zasadach bezpiecznej pracy np. pozwala się by monter pracował w tenisówkach , spawacz w jakimś dziwnym ubraniu, zapomina się o kaskach ochronnych, barierkach na otwartych pokładach i wokół otworów, nie zabezpiecza się rejonów prac malarskich, zapomina się o zasadach bezpiecznego przenoszenia ciężarów, szkolenia bhp są na niskim poziomie. brakuje codziennego instruktażu bhp dla pracowników - i tu nie chodzi o jakieś długie szkolenia lecz o przypominanie w paru zdaniach o zagrożeniach.
nie mówiąc juz o warunkach socjalnych - szatnie, miejsca do spozywania posiłków, umywalnie itp.Bomba tyka i nie chcę być prorokiem ale nie będzie nic dziwnego jak wydarzy się jakaś tragedia a dotyczy to wszystkich firm stoczniowych czego im nie życzę ale strzeżonego ....
08 wrzesień 2014 : 05:18 mentor1 | Zgłoś
+1 B 20
To chyba ostatni pływający kadłub z serii B 20, czyli dawne "Gopło" po przebudowie w latach 1993-95 na żaglowiec. Najpierw pływał w Niemczech jako "Peace", a teraz jako "Signora del Vento" (Pani wiatru) we Włoszech. Tak wygląda: [link usunięty]
i tak
[link usunięty]
Pozdrawiam z szacunkiem dr. Litwina
14 październik 2014 : 13:55 Jerry - styrsman | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0323 4.1137
EUR 4.2919 4.3787
CHF 4.4221 4.5115
GBP 5.0245 5.1261

Newsletter