Niech ostatnie wodowanie w historii Stoczni Szczecińskiej Nowa będzie otwarte dla wszystkich, którzy chcą wziąć w nim udział - apeluje dziennikarz "Gazety Wyborczej" Andrzej Kraśnicki jr.
"Fesco Vladimir" na pochylni Odra Nowa. Pozostałe trzy jednostki, przy których pracują stoczniowcy, są już przy nabrzeżach wyposażeniowych
Fot. Dariusz GORAJSKI \ AG
Kontenerowiec "Fesco Vladimir" ma zostać zwodowany jeszcze w lutym. 180-metrowa jednostka dla rosyjskiego armatora będzie ostatnim statkiem zbudowanym pod szyldem Stocznia Szczecińska Nowa. Tylko cud może sprawić, że znajdą się pieniądze na dwie kolejne jednostki, co pozwoliłoby dłużej utrzymać ponad tysiąc miejsc pracy. Ale patrząc na to, w jakich bólach powstaje "Fesco Vladimir", trudno mieć jakieś złudzenia. Z braku kilku kluczowych elementów (trwają negocjacje o warunkach dostawy) pierwotny termin wodowania - 14 lutego - jest mało realny.
O tym, że wodowanie będzie zamknięte, dowiedziałem się tydzień temu. W stoczni, jak i Agencji Rozwoju Przemysłu, pojawiły się obawy, że ostatnie wodowanie może zmienić się w demonstrację stoczniowców, którzy domagają się sfinansowania budowy jeszcze dwóch statków. Czy "zamknięcie" uroczystości coś zmieni? Nie, bo stoczniowcy od zawsze mają prawo uczestniczenia w takich wodowaniach. I to z rodzinami. O kłopoty będzie się prosił ten, kto by próbował przed nimi bramę zamknąć. Można oczywiście nie wpuścić dziennikarzy. Nie będzie kamer, nie będzie dla kogo robić awantury.
Stoczniowców szlag trafia, gdy im o tym wszystkim mówię.
- Posuniemy się do sabotażu. Wstrzymamy wodowanie, żeby mieć jeszcze mniej pracy i szybciej ją stracić - ironizuje Jacek Kantor, szef Solidarności '80 w SSN.
Czysto technicznych przeciwwskazań dla otwartego wodowania nie ma. "Fesco Vladimir" nie jest prototypem, który może sprawić niebezpieczną niespodziankę. Pochylnia Odra Nowa, gdzie powstaje, nieraz otoczona była już przez tłum szczecinian i turystów obserwujących chrzest i zejście statku na wodę. I w końcu najważniejsze: szczecinianie dobrze wiedzą, że są świadkami końca jednego z symboli Szczecina. Nikt nie wie, czy i jakiej formie stocznia się odrodzi. Może będą to dwa zakłady? Może jeden, mniejszy, otoczony wianuszkiem firm działających w branży stalowej? Pewne jest tylko to, że na długie lata możemy zapomnieć o potędze szczecińskiego zakładu, o samodzielnych, ambitnych projektach na miarę chemikaliowców, "statkach roku" nagradzanych przez światową branżę okrętową. Konwulsje, w jakich ginie firma, już dawno przegnały z niej tych, którzy mogliby to uczynić. Na to wszystko nakłada się jeszcze potężny kryzys, który dopadł także shipping i stocznie. Armatorzy wycofują się z kontraktów, nawet chińskie stocznie mają problemy z zamówieniami.
Powodów do pisania fatalnego scenariusza dla naszej stoczni jest jeszcze niestety długa lista. Wodowanie "Fesco Vladimir" zapowiada się nie tylko jak ostatnie wodowanie pod szyldem SSN, ale także jako ostatnie takie wydarzenie w Szczecinie na długie lata. Już dziś można powiedzieć, że to wydarzenie historyczne.
Na pewno nie będzie to uroczystość radosna, ale czy szczecińska stocznia, tak ważna dla naszej historii, miasta, regionu, nie zasługuje na godne pożegnanie?
Andrzej Kraśnicki jr
Stocznie, Statki
Pożegnajmy stocznię razem!
09 lutego 2009 |
musimy pokazac koniec stoczni dla calego swiata!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!1
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.