Jeden z największych pojemnikowców świata, Emma Maersk, z częścią ładunku pochodzącą z Polski, doznał poważnej awarii u wejścia do Kanału Sueskiego, gdzie musiał przerwać swą podróż na Daleki Wschód.
Znajdujący się w drodze z Europy na Daleki Wschód, na szlaku serwisu AE10, pierwszy z serii do niedawna największych pojemnikowców świata typu PS (zwanego też "klasą E"), Emma Maersk doznał poważnej - jak to określił armator - "awarii mechanicznej" u północnego wejścia do Kanału Sueskiego. Ładunki przez niego przewożone najprawdopodobniej nie doznają dużego opóźnienia w drodze do portów przeznaczenia w Azji - przewoźnik Maersk Line, z pewnością zadysponował już statek lub statki, które wkrótce przejmą ładunek unieruchomionego pojemnikowca. Kontenery z Emma Maersk są obecnie (w sobotę, 2 lutego) rozładowywane w terminalu Port Said East SCCT w Egipcie.
Czytaj także: Jeszcze większe kontenerowce w Gdańsku
Załoga jest bezpieczna, a sytuacja jest pod kontrolą - zapewnia armator. Maersk Line, do chwili publikacji niniejszej informacji, nie ujawnił natury problemu, ale można się domyślać, że nastąpiła albo awaria silnika głównego (lub innego elementu głównego układu napędowego) albo całkowity, niemożliwy do usunięcia przez załogę black-out (utrata dostawy energii elektrycznej, awaria elektrowni okrętowej), która ma wpływ na pracę wszelkich urządzeń i systemów na statku - od systemu napędowego przez m.in. urządzenia sterowe po nawigacyjne. Na black-out wskazuje nietypowy sposób cumowania jednostki w awaryjnym porcie zawinięcia. Na ujawnionych przez Maersk Line zdjęciach unieruchomionego statku widać, że jest zacumowany niepełnym zestawem lin cumowniczych, niektóre z nich nie są napięte, a ponadto (co jest rzadkością przy nabrzeżach przeładunkowych) rzucona jest kotwica. Niewykluczone także, że początkowo (dłużej niż to zwykle bywa przy normalnych manewrach), albo nadal statek jest również - jak pokazują ujawnione zdjęcia - dopychany do nabrzeża przez holowniki. Kotwicę można rzucić (po prostu grawitacyjnie) przy wciągarce kotwicznej pozbawionej zasilania. Natomiast niepełny zestaw lin cumowniczych może wskazywać na brak energii elektrycznej napędzającej pośrednio lub bezpośrednio wciągarki cumownicze na pokładzie statku.
Najdalej wysuniętym portem zawinięć serwisu AE10 w Europie jest Gdańsk (z cotygodniowymi zawinięciami). Emma Maersk była w Gdańsku, rozpoczynając tam obecną, pechowo przerwaną podróż, w dniach 9-13 stycznia, natomiast 20-21 stycznia - zawinęła do Rotterdamu, ostatniego portu europejskiego w drodze na Daleki Wschód. Do wrót Kanału Sueskiego, przez który miała przejść w dniach 1-2 lutego, dotarła punktualnie. Kontenery z Europy na pokładzie Emma Maersk, miały dotrzeć do pierwszego azjatyckiego - Singapuru - w dniach 15-17 lutego, a do Ningbo i Szanghaju - pod koniec lutego i na początku marca.
PBS
Fot. Maersk Line
Uaktualnienie: Maersk Line na swojej stronie Facebook informuje, że Emma Maersk, według pierwszych ustaleń, doznała awarii napędu głównego w wyniku zalania siłowni wodą. Armator nie ujawnia jednak, czy wcześniej doszło do jakiejś kolizji, czy np. przerwania poszycia. Wtargnięcie wody do maszynowni z innych powodów jest mało prawdopodobne, ale nie wykluczone w systuacji awaryjnej. Armator zapewnia, że w żadnym momencie nie było zagrożenia ani zatonięcia statku, ani bezpieczeństwa załogi. Dalsze dochodzenie, np. z pomocą nurków, pozwoli na ustalenie przyczyny zalania siłowni.
2. "Ludzie morza to tępaki nie umiejący się wysłowić " - zgadzam się w 100%.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.