Inne

W ramach obchodów Światowego Dnia Latarnictwa Towarzystwo Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku wspólnie z Urzędem Morskim w Gdyni organizują odsłonięcie tablicy pamiątkowej w latarni morskiej w Stilo w dniu 2 sierpnia 2014 r.

Zawód latarnika jest w świadomości Polaków zawodem niezwykłym i jest on otoczony aurą romantyczną i emocjonalną. Duża zasługa w tym Henryka Sienkiewicza i jego noweli pt. ”Latarnik” która, jak Państwo pamiętacie, opowiada o tułaczych losach Polaka - Skawińskiego, który po upadku powstania listopadowego w 1831 r. tułał się po całym świecie uczestnicząc w rozlicznych walkach na Węgrzech, we Francji, na Kubie, w Ameryce Południowej - nigdzie nie znajdując dla siebie przystani, aż do momentu, gdy zaoferowano mu stanowisko latarnika w Panamie. Obowiązki swe nasz rodak wykonywał sumiennie i szybko zdobył sobie szacunek lokalnej społeczności. I tak było przez szereg miesięcy, aż do czasu, gdy w przesyłce pocztowej otrzymał poemat Adama Mickiewicza „Pan Tadeusz”. Niezwłocznie przystąpił do czytania tej epopei narodowej, która tak go wciągnęła, że nie zauważył zapadającego zmroku przez co nie zapalił światła na latarni, co mogło spowodować katastrofę morską. Latarnik w rezultacie utracił pracę, ale jego rodacy w Polsce rozumieli jego zauroczenie poematem Adama Mickiewicza.

Potem - w wolnej Polce, od 1922 roku mieliśmy już rzeczywistego latarnika pana Leona Wzorka - niezwykłego latarnika w Rozewiu, który był rzeczywistym twórcą legendy wiążącej Stefana Żeromskiego z latarnią Rozewską, co doprowadziło w 1933 do podjęcia przez Sejm Rzeczypospolitej uchwały o nadaniu latarni imienia Stefana Żeromskiego i wmurowania tablicy pamiątkowej informującej o tym fakcie. Latarnik został aresztowany przez Niemców już we wrześniu 1939 r. i zginął w Piaśnicy prawdopodobnie w grudniu tego roku. Zawód latarnika pozostał na wiele lat w tej rodzinie, bo latarnikiem był również najpierw w okresie powojennym brat Leona Władysław przez lat 30 i syn Leona Zbigniew w latach 70. Latarnik Leon Wzorek uhonorowany został tablicą pamiątkową wewnątrz latarni rozewskiej.

Podobne dzieje związane z zawodem latarnika ma rodzina państwa Łozickich. Ojciec pana Romualda był latarnikiem przez 33 lata. Jego syn Romuald też był latarnikiem przez 33 lata, jego małżonka, Wera Łozicka, jest latarniczką od 24 lat, a syn Daniel przejął po ojcu schedę latarnika.

Zmarły latarnik Romuald Łozicki był niezwykle barwną postacią mającą znakomity kontakt z odwiedzającą latarnię młodzieżą, której ciekawie opowiadał o swym zawodzie.

Zdajemy sobie wszyscy sprawę z tego, że zawód latarnika jest zawodem „wymierającym”, a powoduje to rozwój techniki. W wielu krajach w latarniach nie zatrudnia się już latarników. Mamy nadzieję, że w Polsce nie nastąpi to szybko.

Z tych wszystkich powodów Towarzystwo PNMM wspólnie z Urzędem Morskim w Gdyni postanowiło uhonorować tablicą pamiątkową latarnika Romualda Łozickiego.

Poniżej przedstawiam sylwetkę latarnika Romualda Łozickiego, który 33 lata spędził w Stilo. Nie był pierwszym w rodzinie, gdyż wcześniej ten zawód wykonywał jego ojciec i to on najprawdopodobniej wpłynął na syna.

Był drugim w rodzinie latarnikiem. Pierwszym był jego ojciec - Stefan. Żołnierz września 1939 roku. Nie wrócił do Polski, ale znalazł się na terenie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Po podpisaniu 11 sierpnia 1941 roku umowy wojskowej wstąpił do tworzących się Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR, zwanych potocznie Armią Andersa. Wraz z nią odbył drogę przez Irak, Palestynę, trafił na front włoski i uczestniczył w walkach pod Monte Cassino, za co został uhonorowany angielskim medalem wojennym. Sentyment i nostalgia za ziemią polską spowodowały, że już w 1945 roku wrócił do kraju.

Specjalność pana Stefana Łozickiego – radiotelegrafista – umożliwiła mu w drodze nakazu pracy objęcie obowiązków w Urzędzie Morskim w Gdyni. Początkowo, jako telegrafista, a od 1948 roku, jako latarnik w latarni morskiej Stilo.

Ojciec wychowywał syna z myślą o przekazaniu mu swoich umiejętności. Romek w każde wakacje towarzyszył ojcu na latarni. Tutaj poznawał tajniki pracy latarni i obsługi urządzeń nawigacyjnych.

Jednak po skończeniu technikum w 1969 roku zdecydował, że nie podejmie pracy na latarni tylko wyruszy w świat. Początkowo podjął pracę w cementowni Kujawy, zlokalizowanej w Barcinie k. Inowrocławia.

Ciągnęło jednak Romka do domu. Bliżej stron rodzinnych znalazł pracę w Stoczni Gdańskiej, a następnie już niedaleko od domu, w powstającej Elektrowni Żarnowiec. Tęsknota za domem była jednak ogromna.

W lipcu 1979 roku, po 10-letnim pobycie poza domem, objął obowiązki latarnika pracując przez rok pod opieką ojca.

Romek, zawsze sumienny, odpowiedzialny, swoją pracę traktował jako misję. Zawsze uśmiechnięty, gotowy do pomocy. Odwiedzającym pokazywał latarnię i swoim rubasznym basowym głosem opowiadał o życiu latarnika, o historii latarni, i o tym jak pomagali w ratowaniu statku duńskiego West Star, z którego już tylko jeden maszt jest widoczny z latarni.

Urodzony żartowniś. Dowcipami potrafił sypać jak z rękawa. Nikomu nie odmawiał informacji o obiekcie, w którym pracował. Przekazywał informacje sąsiadom ze wschodu i z zachodu.

Roman zżył się z latarnią. Latarnia, po rodzinie, była jego drugą miłością. Pracował tutaj razem z żoną. Dwóch synów i dwie córki nie raz towarzyszyli rodzicom na służbie. Nie raz spędzał popołudnia z wnukami.

Zawód latarnika jak wiele innych wymiera. Dla zachowania pamięci o tych, którzy czuwali nad bezpieczeństwem żeglugi utrzymując światło nocą dokonujemy odsłonięcia tablicy poświęconej jednemu z nich.

Hubert Bierndgarski

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0048 4.0858
EUR 4.2823 4.3689
CHF 4.3852 4.4738
GBP 4.9827 5.0833

Newsletter