Wiemy, jak będzie wyglądać kładka przez Motławę prowadząca na gdańską Ołowiankę. Rozpisany przez miasto konkurs wygrała pracownia Ponting z Mariboru w Słowenii.
Kładka ma łączyć gdańskie Główne Miasto z Ołowianką, dzięki czemu piesi będą mogli szybciej dostać się do położonej na wyspie Filharmonii Bałtyckiej, Centralnego Muzeum Morskiego, czy powstającego Muzeum II Wojny Światowej. Obecnie, by się tam dostać trzeba korzystać z promu lub nadkładać kilkaset metrów piechotą. Na rozpisany przez miasto międzynarodowy konkurs wpłynęło 68 prac, 21 z nich odrzucono.
- Zwycięskie biuro otrzyma 50 tysięcy złotych - mówił Wiesław Bielawski, wiceprezydent Gdańska, przewodniczący komisji konkursowej. - Jeżeli nie będzie protestów ze strony innych uczestników postępowania, siądziemy ze zwycięzcami do rozmów o realizacji ich projektu.
Koszt inwestycji to 13 milionów złotych - wraz z budynkiem do obsługi kładki i zagospodarowaniem terenu przyległego. Według założeń konkursowych, kładka ma otwierać się i zamykać w czasie nie dłuższym niż 2 minuty. A musi się otwierać, ponieważ zamknięta uniemożliwia wpływanie i wypływanie jednostek z gdańskiej mariny, co było powodem protestów środowiska żeglarskiego.
Jednym z przeciwników kładki był znany żeglarz, Jerzy Wąsowicz, który w gdańskiej marinie cumuje swoją Antikę, ale w końcu zasiadł w komisji konkursowej.
- Sprawy zaszły tak daleko, że budowa kładki została postanowiona - tłumaczył kapitan Wąsowicz. - Miałem dylemat - albo to zignorować, albo zabezpieczyć interesy żeglarzy. I udało mi się to zrobić. Rozwiązanie polegające na otwieraniu kładki w pionie pozwoli na szybszy przepływ jednostek.
Nadal gorącym przeciwnikiem kładki jest znany gdański historyk, prof. Andrzej Januszajtis.
- W tym miejscu most jest niedopuszczalny - tłumaczy profesor Januszajtis. - Chociażby ze względów bezpieczeństwa, bo statek gaśniczy nie przepłynie pod kładką o wysokości 2,5 metrów. A jeżeli, odpukać, zacznie palić się zabytkowy Żuraw? Kładka jest również sprzeczna z ustawą o ochronie zabytków - narusza istniejący, historyczny układ urbanistyczny. Rozwiązaniem byłby regularnie kursujący prom - o wiele tańszy i bardziej funkcjonalny.
Tekst i zdjęcia: Czesław Romanowski
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.