Inne

Trwa ostry spór o gdańskie Trzy Krzyże. Powstały dwa konkurencyjne komitety. NSZZ Solidarność zarzuca Społecznemu Komitetowi Budowy i Tradycji Pomnika Poległych Stoczniowców, że członkami tej inicjatywy stali się warszawscy celebryci, związani z obecną władzą, a celem komitetu jest reglamentowanie dostępu do pomnika i placu Solidarności.

W minioną niedzielę w Sali BHP odbyło się walne zgromadzenie Społecznego Komitetu Budowy i Tradycji Pomnika Poległych Stoczniowców. Uczestniczyło w nim trzydzieści osób. W ten sposób wznowił działalność społeczny komitet, który w 1980 roku doprowadził do szczęśliwego finału powstałej w trakcie sierpniowego strajku idei wybudowania pomnika upamiętniającego ofiary Grudnia '70.

- Walne zgromadzenie było nadzorowane przez sądowego kuratora - tłumaczy Zbigniew Manderla, sekretarz obu komitetów, tego z 1980 i tego z 2012 roku.

Komitet nie został nigdy formalnie rozwiązany, dlatego zgodnie z prawem było możliwe wznowienie jego działalności.

Propagowany wcześniej pomysł spotkał się jednak z ostrą krytyką NSZZ Solidarność. Na listopadowym zjeździe delegatów związku przyjęto list otwarty, w którym zaprotestowano przeciwko "projektowi faktycznego oddania Pomnika Poległych Stoczniowców i Placu Solidarności w Gdańsku grupie prywatnych osób, niejednokrotnie związanych z obecną władzą".

- Musi budzić nasze zdumienie zamiar oddawania terenu przy pomniku i placu Solidarności jakiejś dziwnej grupie ludzi - mówi Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność. - Przykro jest też z tego powodu, iż do tak podejrzanych działań podczepiają się znane osoby ze świata kultury, jak Andrzej Wajda czy Daniel Olbrychski. Pomnik nie jest i być nie może własnością wąskiej grupki ludzi, bowiem, jak pamiętam tamte czasy, datki na jego budowę przekazało przeszło sto tysięcy osób. Działania, które obecnie podjęto, mają na celu jątrzyć w środowisku Solidarności. U ludzi, którzy faktycznie pomnik budowali, wywołują obrzydzenie.

- Pani Zachwatowicz i pan Wajda nie brali udziału w budowie pomnika - odpiera te zarzuty Manderla. - Ale brali udział w przygotowaniu uroczystości odsłonięcia. Daniel Olbrychski czytał wtedy Apel Poległych. Twierdzić, że te osoby nie są z pomnikiem związane, to nikczemność.

Oponenci reaktywowanego komitetu obawiają się też, że chce on przejąć opiekę nad pomnikiem, a w przyszłości być może reglamentować dostęp do niego. Wskazują na punkt w statucie stowarzyszenia, mówiący, że jego celem będzie "sprawowanie pieczy nad Placem Solidarności, Pomnikiem oraz przylegającym do niego murem, będącym integralną częścią Pomnika".

- Mieliśmy na myśli jedynie to - wyjaśnia ten zapis Zbigniew Manderla - żeby pilnować spuścizny tego miejsca, gdyby ktoś na przykład chciał je przekonstruowywać. Odczytywać słowa o sprawowaniu pieczy jako zamiar wysyłania na kogoś brygad ZOMO, to przejaw złej woli.

- Komitet zawiązał się w Niemczech, bez zawiadomienia Solidarności i innych zainteresowanych osób - wytacza kolejne działa Bogusław Gołąb, uczestnik protestów robotniczych w 1970 i 1981 roku. - Dla nas to skandal.

Przypisywanie niemieckiego rodowodu reaktywowanemu komitetowi opiera się akurat na nieporozumieniu. Do Niemiec wyemigrował po wprowadzeniu stanu wojennego Zbigniew Manderla, ale komitet powstał w wyniku wielu rozmów i spotkań prowadzonych w tym roku w Gdańsku. Brali w nich udział poza Manderlą m.in. Zbigniew Lis, Henryk Knapiński i Wiesław Krzyślak, osoby związane z budową pomnika w 1980 roku.

- Kiedy udało nam się ustalić adresy innych, żyjących jeszcze osób, związanych z budową, wysłaliśmy do nich zaproszenia na walne zgromadzenie. Jedna z tych osób w odpowiedzi porównała nas do ZOMO - wspomina Manderla.

We wtorek na stronie internetowej Europejskiego Centrum Solidarności pojawiła się odpowiedź dyrektora Basila Kerskiego na list otwarty Solidarności. - Nie jest niczyim zamiarem zawłaszczanie dziedzictwa Solidarności, które jest dobrem wspólnym, stanowi o naszej tożsamości - uspokaja Kerski. Ale nie wydaje się, by to mogło uśmierzyć konflikt.

W tej samej Sali BHP, w której w niedzielę reaktywował się komitet budowy i tradycji pomnika, odbędzie się dziś wieczornica poświęcona pamięci ofiar Grudnia 1970 i Grudnia 1981 roku. Współorganizatorami są działacze Komitetu Pamięci i Ochrony Pomnika Stoczniowców Poległych w Grudniu 1970. - Powołaliśmy Komitet Pamięci i Ochrony Pomnika Stoczniowców Poległych w Grudniu 1970, w skład którego weszły osoby faktycznie mające wielkie zasługi dla wzniesienia tego pomnika - tłumaczy Bogusław Gołąb.

- Zamiast zająć się czymś pożytecznym, musimy teraz zeskrobywać z siebie błoto, którym nas obrzucono - mówi z goryczą Zbigniew Manderla.

Szymon Szadurski, Jarosław Zalesiński

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9983 4.0791
EUR 4.2806 4.367
CHF 4.3691 4.4573
GBP 5.0068 5.108

Newsletter