Inne

Płynęli kajakami łącznie 127 godzin, zrobili 213 tysięcy uderzeń wiosłami. Koledzy byłego żołnierza Formozy, Sebastiana Łukackiego, wrócili z wyprawy jemu poświęconej.

Jeden z uczestników przedsięwzięcia, Dariusz Terlecki: - Mieliśmy kilka trudnych i niebezpiecznych momentów, były chwile zwątpienia. Pierwszy przed Bornholmem, kiedy dostaliśmy taki wiatr, to była chyba trójka, że nie mogliśmy podejść do jachtu zabezpieczającego. Było naprawdę ciężko, zimno, deszczowo, płynęliśmy piętnastą godzinę... Pozostało nam utrzymywać kontakt wzrokowy i płynąć dalej.

Ciężko było także, gdy wracali z Jastarni do Gdyni. Natrafili na jeszcze silniejszy wiatr, który spowodował, że o mało się nie rozbili w Rowach.
- Stery nam połamało, obijaliśmy się o główki portu, ledwo wyszliśmy z tego cało - opowiada Terlecki. - Ale daliśmy radę.

Czytaj także: Komandosi popłynęli dla kolegi

Żołnierze gdyńskiej Formozy, by pomóc w zbieraniu funduszy na rehabilitację kolegi, który ucierpiał w wypadku motocyklowym, wyruszyli na Bornholm 4 sierpnia z Gdyni. Najpierw do Władysławowa, potem Łeby, wreszcie Jarosławca. Tam z powodu złej pogody na Bałtyku spędzili aż pięć dni. Do celu dotarli 12 sierpnia, spotykając się z wielką sympatią mieszkańców wyspy. Telewizja wyemitowała o nich program, dziennikarz miejscowej gazety napisał artykuł. Opłynęli wyspę i wczoraj, po 21 dniach, wrócili do Gdyni.

Na gdyńskiej plaży komandosów przywitał Sebastian Łukacki, który, jak mówił, dzięki wsparciu kolegów czuje się silniejszy. - Czuję dużą wdzięczność i szacunek za to, że to dla mnie zrobili - mówił. - Kiedy jestem zmęczony, myślę sobie, że oni pewnie byli o wiele bardziej zmęczeni i chcę im pokazać, że ten wysiłek nie poszedł na marne.

Sebastain po poważnym wypadku był pół roku w śpiączce. Obudził się całkowicie sparaliżowany. Musiał od początku uczyć się podstawowych czynności, m.in. mówić i jeść. Dzięki rehabilitacji częściowo odzyskał sprawność, ale może się poruszać jedynie na wózku inwalidzkim. Potrzebuje dalszych ćwiczeń. Tymczasem jeden turnus rehabilitacyjny to koszt od 6 do 18 tysięcy zł. Dzięki wyprawie na jego koncie jest 20 tys. złotych.

- Udowodniliśmy, że można pomóc koledze, który jest potrzebie. Udowodniliśmy także, że nie jesteśmy "tylko" żołnierzami Formozy, których można zobaczyć na różnych spektakularnych pokazach, ale też zwykłymi ludźmi, którzy mają chwile zwątpienia, ale na których można liczyć - tłumaczy Terlecki. - Już myślimy nad tym co chcielibyśmy zrobić w przyszłym roku, na pewno będzie to bardziej spektakularna akcja, ale na razie o tym sza!

- Dotarliśmy do domu. Akcja zakończyła się powodzeniem, co nie znaczy, że zapominamy o Sebastianie. Sebastianowi nadal potrzebne są fundusze na rehabilitację. Apelujemy do ludzi dobrej woli o wpłaty na konto fundacji - podkreślają uczestnicy wyprawy.

Strona internetowa wyprawy: www.miladlasebastiana.pl/pl-PL/

Czesław Romanowski

Fot. Piotr B. Stareńczak

 

 

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0102 4.0912
EUR 4.2861 4.3727
CHF 4.3926 4.4814
GBP 5.0098 5.111

Newsletter