Kolejna wielka wyprawa Żeglugi Wiślanej zakończona. Polski jacht motorowy, który wypłynął z Żuław dotarł do czeskiej Pragi.

Żegluga Wiślana to pionier houseboatingu (pływania barkami turystycznymi) w Polsce. Dysponuje flotą jachtów motorowych, które można wyczarterować m.in. na Pętli Żuław, Kanale Ostródzko-Elbląskim i Wiśle. Firma jako pierwsza w kraju uruchomiła regularne połączenie pasażerskie pomiędzy Krakowem a Gdańskiem.

Armator ma także własną stocznię jachtową, w której produkuje jachty motorowe typu Vistula Cruiser 30, o długości 9 metrów. To właśnie na tej jednostce, rok temu odbyła się pierwsza wyprawa po rzekach i kanałach Europy. Jej trasa wiodła z Gliwic, przez Wrocław do Berlina, Hamburga, Amsterdamu, Brukseli i ponownie do Berlina. W ciągu dwóch miesięcy polski jacht przepłynął 3,5 tysiąca kilometrów!

Celem rejsu była promocja polskich dróg śródlądowych za granicą. Jej sukces skłonił właściciela Żeglugi Wiślanej Łukasza Krajewskiego do zorganizowania kolejnej ekspedycji. Tym razem do... stolicy Czech. Wyprawa (podobnie jak poprzednia odbywała się pod naszym patronatem) wyruszyła z Rybiny, miejscowości położonej nad brzegiem Szkarpawy, rzeki łączącej Wisłę z Zalewem Wiślanym, na początku października.

Czytaj także: Wyruszyli!

Jacht Żeglugi Wiślanej popłynął przez Bydgoszcz do Berlina (gdzie jego załoga wzięła udział w targach wodniackich Boot und Fun), a potem obrał kurs na Pragę. Rejs, długości prawie 2 tysięcy kilometrów, zakończył się wczoraj późnym popołudniem, w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od stolicy Czech Kolinie (patrz mapka obok).

- Jestem bardzo zadowolony z tej podróży - mówi Krajewski. - Wszędzie gdzie dotarliśmy, budziliśmy duże zainteresowanie. Polskie drogi śródlądowe są mało znane w Europie. Zagranicznym turystom wydają się bardzo egzotyczne. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy z nich przyjadą do nas, aby sprawdzić czy tak jest rzeczywiście.

Trwający dwa miesiące rejs Żeglugi Wiślanej rzekami i kanałami Polski, Niemiec i Czech chwilami zaliczyć było można do ekstremalnych. Kiedy jacht rozpoczynał wyprawę, panowała „polska złota jesień”, kiedy kończył, była pełna zima – śnieg, lód na rzekach i kilkunastostopniowe mrozy (patrz zdjęcia). Jak podkreśla Łukasz Krajewski, Vistula Cruiser 30 sprawdził się jednak znakomicie. Parł dzielnie do przodu niczym lodołamacz. Właściciel Żeglugi Wiślanej już zapowiada kolejną ekspedycję.

- Nasze jesienno-zimowe rejsy stają się powoli tradycją - mówi. - W przyszłym roku, wspólnie z naszymi nowymi przyjaciółmi z Czech, chcielibyśmy popłynąć na trasie Frankfurt-Wiedeń- Budapeszt.

Tomasz Falba

Fot. Łukasz Krajewski/Żegluga Wiślana