Ministerstwo Transportu planuje przywrócenie parametrów krajowych dróg wodnych, z których tylko 10% spełnia normy dla nadanej jej klasyfikacji. Jednak przewoźnicy i samorządowcy ostrzegają, że bez podniesienia parametrów wykorzystanie rzek nie wzrośnie, nie dostaniemy też unijnych pieniędzy.
Seminarium „Potrzeby i możliwości rozwoju infrastruktury żeglugi śródlądowej w Polsce”, które odbyło się w ramach Kongresu Infrastruktury Polskiej, organizowanego przez TOR Konferencje rozpoczął ekspert ZDG TOR i RBF Bogusław Kowalski od przypomnienia, że w ostatnim czasie podjęto kilka ważnych dla udrożnienia polskich dróg wodnych decyzji. Wśród nich wymienił program przywrócenia parametrów sieci i włączenie drogi odrzańskiej do sieci europejskiej. Marta Wolska, naczelnik Wydziału Żeglugi Śródlądowej w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej przyznała, że jedynie 10 procent polskich dróg śródlądowych spełnia standardy techniczne.
– Dlatego w ministerstwie podjęto decyzję o przywróceniu stanu wszystkich dróg do tej klasyfikacji, która je obowiązuje – zapowiedziała. Prace urzędników wstrzymuje jednak konieczność przygotowania tzw. masterplanów. – Wkrótce zabierzemy się za ten program – obiecała Wolska.
Co ważne, przebudowie dróg śródlądowych będą sprzyjać duże środki unijne, które ministerstwo ma nadzieję uzyskać w przyszłości od UE. W latach 2007–2013 do wykorzystania było w tym sektorze 85 mln euro. W kolejnej perspektywie unijnej może to być nawet 3 mld złotych (1,38% całej puli na transport, w porównaniu z 0,44% w obecnej perspektywie). – Są więc dobre wieści – podsumowała Wolska.
Samorządy mają przejąć rzeki
Plany ministerstwa nie są niestety wolne od kontrowersji. Pierwszą zgłosiła Joanna Przybyszewska, pełnomocnik marszałka województwa dolnośląskiego ds. rzeki Odry. Samorządy niepokoi bowiem plan podziału administracyjnego krajowej sieci rzecznej na wody rządowe i samorządowe. Tych pierwszych ma być 40, tych drugich… 40 tysięcy.
– Wciąż nie zostało powiedziane, w jaki sposób i z jakich środków samorząd będzie utrzymywał odpowiednie parametry rzek. W województwie dolnośląskim jest to szczególnie niepokojące, bo razem z województwem podkarpackim mamy największe zasoby wodne. To jest kilka tysięcy rzek i potoków, wobec których nie mamy nawet rozeznania, bo w samorządzie nie ma odpowiedzialnych za to jednostek – wskazywała Joanna Przybyszewska.
Ministerstwo wyrzuci miliony za burtę?
Jerzy Hopfer ze Związku Polskich Armatorów Śródlądowych zgłosił jeszcze poważniejsze zastrzeżenia. Jak przypomniał, rewitalizacja dróg wodnych do klasy III, najwyższej, jaką mają (z wyjątkiem kilku odcinków) polskie rzeki, nie pozwoli włączyć ich do sieci TEN–T. Drogi wodne sieci muszą bowiem mieć co najmniej IV klasę.
Co gorsza, pieniądze z programów unijnych muszą zostać wydane na modernizację, czyli naprawę wraz z podniesieniem parametrów. – Przywracając parametry rzek, nie dostaniemy z Unii ani grosza – ostrzegł Jerzy Hopfer. Podobnego zdania jest Gabriela Tomik - pełnomocnik prezydenta Kędzierzyna-Koźla ds. Odry.
Jeszcze mocniej ujął to Janusz Bialic, dyrektor zarządzający Damen Shipyards Koźle reprezentujący branżę stoczni śródlądowych. – Klasa III to polne drogi. Nie stworzą konkurencji z żadną inną gałęzią transportu. Wywalicie 6–8 miliardów złotych, a zysków nie będzie żadnych – ostrzegł ministerstwo transportu.
Marta Wolska z MTBiGM broniła mimo to rządowego programu. Jak wskazywała, polskie drogi wodne mają ostrzejsze kryteria nadawania kategorii niż np. niemieckie, co przyznali sami uczestnicy – Może się okazać, że przywrócona przez nas III kategoria będzie dla państwa IV kategorią – zakończyła.
fot. Włodzimierz Włoch
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.