Bezpieczeństwo

Rosyjski lotniskowiec Admirał Kuzniecow, który dotarł na Morze Śródziemne, jest tam praktycznie bezużyteczny i nie może wpłynąć na sytuację wokół oblężonego Aleppo - ocenia w poniedziałek w niezależnej "Nowej Gaziecie" analityk wojskowy Paweł Felgenhauer.

Ekspert zauważa, że rosyjska eskadra może ostrzeliwać Syrię pociskami manewrującymi z okrętów podwodnych, jednak zasięg rakiet Kalibr wynosi ponad 2000 km. "Tak więc, nie było sensu płynąć aż do wybrzeży Syrii, a tym bardziej - zapędzać tam Admirała Kuzniecowa i (krążownik rakietowy) Piotr Wielki" - pisze Felgenhauer.

Wskazuje, że pociski manewrujące Kalibr, których koszt wynosi do 6 mln dolarów za sztukę, przeznaczone są do niszczenia zidentyfikowanych celów stacjonarnych w warunkach silnej obrony przeciwrakietowej przeciwnika. "Używanie Kalibrów do bombardowania bojowników opozycji syryjskiej na pick-upach z karabinami maszynowymi to bezmyślnie kosztowny fajerwerk" - ocenia analityk.

Przypomina, że zbudowany w latach radzieckich Admirał Kuzniecow nie był przeznaczony do wykonywania dalekich rejsów, a powstawał jako "pływające lotnisko", na przykład do działań na Morzu Barentsa. "Na Kuzniecowie jest oczywiście kilka nowych MiG-29K i ciężkich śmigłowców Ka-52K, które może nawet przeprowadzą jeden czy dwa ostrzały przeciwko oddziałom opozycji syryjskiej, ale nie będzie to miało żadnego wpływu" - wskazuje ekspert.

Zauważa, że na dopłynięcie na Morze Śródziemne Admirał Kuzniecow potrzebował prawie miesiąca. Felgenhauer wskazuje też, że podstawą grupy lotniskowca są myśliwce Su-33, które ze względu na brak na Admirale Kuzniecowie katapulty startowej nie mogą zabrać na pokład znacznej ilości uzbrojenia.

"Wygląda na to, że dowództwo marynarki wojennej i Sztab Generalny nie wierzą, że konflikt syryjski może doprowadzić do +wielkiej+ wojny z USA i NATO i że można się chełpić, tworząc uderzeniową grupę lotniskowca, tak jak Amerykanie. To, że Kuzniecow został z mocną eskortą wysłany do Syrii bez specjalnej potrzeby militarnej i odsłonił faktycznie Morze Barentsa, jest dobrym znakiem" - konkluduje autor.

Gazeta "RBK", która również opisuje w poniedziałek rejs Admirała Kuzniecowa, wskazuje, że nie było oficjalnych komentarzy na temat zadań rosyjskiej grupy okrętów na Morzu Śródziemnym. Cytowany przez "RBK" ekspert Władimir Litowkin ocenia, że celem rejsu jest m.in. przećwiczenie w warunkach bojowych współpracy z innymi okrętami. "Jest to bez wątpienia zdobycie doświadczenia, także dla pilotów lotnictwa pokładowego" - zauważa Litowkin. Jako zadanie bojowe ocenia on wsparcie rosyjskiej grupy lotnictwa na bazie Hmejmim w Syrii oraz wzmocnienie bazy morskiej w syryjskim w porcie Tartus.

Mimo to "Admirał Kuzniecow nie stanie się punktem zwrotnym w kampanii syryjskiej" - powiedział "RBK" politolog, dyrektor programowy Klubu Wałdajskiego Andriej Suszencow. Jego zdaniem rejs jest sprawdzianem dla okrętu, jego możliwości w warunkach bojowych, a celem jest również zademonstrowanie USA niezależności politycznej władz Rosji. "Ta demonstracja siły osiągnęła swoje cele o wiele lepiej, niż wszelkie ustne przesłania w minionych latach" - ocenia Suszencow.

Z Moskwy Anna Wróbel 

awl/ ulb/ mal/

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9517 4.0315
EUR 4.2733 4.3597
CHF 4.3648 4.453
GBP 4.9875 5.0883

Newsletter