Wypadek doku pływającego z jednym z największych statków pasażerskich świata:Oasis of the Seas otwierający serię niemal bliźniaczych, największych obecnie wycieczkowców świata, doznał nie sprecyzowanych jeszcze uszkodzeń w doku pływającym stoczni - głównym ośrodku remontów i przebudów "karaibskiej" floty wycieczkowców. W stoczni tej pracują także firmy z Polski.   

Jak dotąd wypłynęło mało szczegółów, ale materiały video, jakie pojawiły się w mediach społecznościowych i profesjonalnych sugerują, że statek (razem z dokiem) doznał nieznacznego przechyłu na prawą burtę. Jeden z żurawi na baszcie doku przewrócił się i oparł na nadbudówce wielkiego wycieczkowca. Niektóre relacje mówią o więcej, niż jednym przewróconym dźwigu.

Według najnowszego dostępnego - ok. godz. 3 rano czasu polskiego - oficjalnego komunikatu od armatora - w wypadku ucierpiało osiem osób, ale żadna z nich nie odniosła ran zagrażających życiu. Przedstawiciel armatora oświadczył, że firmie "są wiadome uszkodzenia konstrukcji doku i dźwigów dokowych i jest ona w trakcie szacowania uszkodzeń statku".

Czytaj także:  Niekontrolowane zalanie suchego doku z okrętem w budowie (VIDEO)   

Nie wiadomo, czy relacja towarzysząca jednemu z krążących w Internecie amatorskich filmów znajdzie ostatecznie potwierdzenie w rzeczywistej sytuacji lub w ten sposób się rozwinie albo potoczyła dotyczas, ale jego autor twierdził, że dok tonie. "Osuwa się statek, dok się zapadł, dźwig się przewrócił" ("Collapsed ship, dock collapsed, crane collapsed") - słyszymy pracownika stoczni na jednym z filmów." Z kolei w opisie filmu czytamy: "dok tonie".

Zapewne wkrótce pojawią się pewniejsze, bardziej ostateczne informacje dotyczące przebiegu wypadku oraz jego skutków. Na razie można przytoczyć jeszcze jeden głos "zza kadru" z jednego z filmów opublikowanych w mediach społecznościowych. Nie wiadomo - na ile mamy do czynienia z trzeźwą i fachową oceną sytuacji, a na ile z ewentualnym wyolbrzymieniem problemów podyktowanym emocjami: "Poważny, duży wypadek. Coś, po czym stocznia się nie podniesie. Dok nr 2 stracony. Wszystkie dźwigi przewrócone. Straszna katastrofa" ("Big accident, big accident. Something the Shipyard will never survive from this one. Dock two is gone, dock two is finished. All the cranes collapsed. Big, big, big disaster. Big, big, big disaster. Disaster, disaster, disaster.").

Prawdopodobnie przewróciły się przynajmniej dwa żuarwie dokowe. Jeden oparł się o nadbudówkę statku w części rufowej, drugi upadł na widownię i scenę na pokładzie rufowym.

Czytaj także:  Chemikaliowiec Hordafor V zatopiony i przechylony wraz z dokiem w stoczni Nauta   

Nawet, jeżeli nie doszło do zatonięcia czy przewrócenia doku, to i tak sytuacja jest potencjalnie bardzo niebezpieczna i może być technicznie trudna do opanowania czy rozwiązania, a co za tym idzie - może prowadzić do bardzo poważnych, wręcz katastrofalnych skutków i ogromnych kosztów. Zwłaszcza, jeżeli (według stanu z wczorajszego popołudnia czasu lokalnego na Bahamach) statek nie utrzymywał się samodzielnie w stabilnej pozycji, a jego sytuacja zależała od - prawdopodobnie uszkodzonego - doku, a także biorąc pod uwagę masę statku.

Trudno o informację o tym parametrze. Jednak wyporność statku (również nie podawaną do wiadomości w oficjalnych źródłach) można oszacować na ok. 100 do 105 tys. ton*. Wiadomo, że jego nośność wynosi około 20 tys. ton (dokładnie 19 750 t). Zatem masa statku pustego, do około 80 do 85 tys. ton. Masa dokowania mogła być jednak większa. Na statku co prawda nie było pełnego składu załogi, ani pasażerów wraz z ich bagażami, ale mogła na nim pozostawać część załogi oraz mogli być pracownicy stoczni i firm zewnętrznych, wraz z narzędziami pracy i materiałami, a także przynajmniej część zapasów (paliwa, wody, żywności, ect.).

Jeżeli statek, w nieznacznym przechyle, jest (w pozycji znanej ze zdjęć i materiałów video dostępnych do ok. północy z poniedziałku na wtorek) ustabilizowany (utrzymuje się w tej pozycji bez podparcia przez dok, który może być podtopiony i osiadł niżej) to niewykluczone, że relatywnie łatwo będzie go wyprowadzić znad uszkodzonego doku.

Wsparciem dla hipotezy o takim, relatywnie pozytywnym, zakończeniu sprawy może być sposób dokowania. Jak wiadomo z promocyjnego materiału filmowego stoczni z wcześniejszego dokowania innego statku z serii - Allure of the Seas - nie cały ciężar statku spoczywał na doku. Wycieczkowiec utrzymywał się częściowo na własnej wyporności. Możliwe, że dok jest za mały (ma za małą nośność) dla tak dużego (ciężkiego) statku.

Opracowano specjalną metodę umożliwiającą przegląd i naprawy wielkich pędników azymutalnych statku bez jego całkowitego wynurzenia na doku.

Przygotowano trzy przenośne zbiorniki, otwarte od góry i z jednego końców, ustawiane na doku w miejscach odpowiadających położeniu pędników. Statek wprowadzany jest na dok tak, żeby pędniki znalazły się w zbiornikach (koferdamach - jak to określa stocznia lub kesonach). Ściana każdego koferdamu, przez którą "wproadzony" został pędnik statku jest następnie zamykana. Potem dok jest lekko unoszony, tak by górne krawędzie ścian koferdamu znalazły się ponad powierzchnią wody. Wtedy możliwe jest wypompowanie wody z koferdamów mieszczących pędniki azymutalne (azipody) i praca przy nich w suchej przestrzeni.

Najprawdopodobniej z Oasis of the Seas jest podobnie (co zresztą zdaje się potwoerdzać jeden z ujawnionych materiałów video). Statek zapewne nie spoczywał całym ciężarem na doku. Stąd nadzieja, że nie jest zagrożony np. przewróceniem się i będzie możliwe wyprowadzenie go z podtopionego, uszkodzonego doku.

Przed wypadkiem wycieczkowiec został dopiero co zadokowany. Po ostatnim dotychczas rejsie komercyjnym wyszedł z Port Canaveral po południu 31 marca, a jego pobyt w stoczni, przy Finger Pier (prawdopodobnie "z biegu" wchodził na dok przy tym pirsie) odnotowany jest od nocy / bardzo wczesnego rana 1 kwietnia.

Według niektórych relacji do wypadku doszło, gdy dok z podnoszonym statkiem był wciąż w trakcie wynurzania. Wydaje się przeczyć temu jednak zapis video z czasu wschodu słońca 1 kwietnia, opublikowany przez James'a Van Fleet'a - głównego meteorologa Royal Caribbean International, który znajdował się na statku podczas wejścia do stoczni.
W jego materiale video widać, że wspomniane wyżej koferdamy otaczające pędniki azymutalne statku na częściowo zanurzonym doku, zostały już osuszone, co wskazuje raczej, że już dokonano podnoszenia doku ze statkiem.

Może minąć sporo czasu, zanim poznamy czy przyczyną wypadku były jakieś zaniedbania lub błąd ludzki, czy też zdarzenie było trudne lub niemożliwe do przewidzenia i uniknięcia.

Jak widać - nawet w najlepszych, najbardziej renomowanych (a przynajmniej obdarzonych zaufaniem klientów jako takowe) stoczniach zdarzają się problemy techniczne i wypadki. Łącznie z niekontrolowanymi przechyłami i zatonięciami doków pływających. Kilkanaście tygodni temu zatonął, "wyślizgując" się niemal spod wprowadzanego nad niego właśnie statku niemały dok pływający w jednej ze stoczni norweskich (jednak w tym przypadku mieliśmy do czynienia z dokiem bardzo starym). 

Trudno nie uznać za jedną z najbardziej renomowanych i znaczących na rynku stocznię, którą odwiedza duża część (jeśli nie większość) z dużych wycieczkowców operujących na największym w świecie rynków - w USA i na Karaibach.

W stoczni Grand Bahama Shipyard pracują także polskie firmy, także jako wykonawcy kontraktowani bezpośrednio przez armatorów. Do "wycieczkowcowej" stoczni na Bahamach dostarczane są m.in. powstające aluminiowe konstrukcje nowych pokładów z pasażerskimi pomieszczeniami ogólnodostępnymi i z kabinami, montowane tam w ramach przebudów i modernizacji statków pasażerskich.

Przynajmniej jedna firma (również z Gdańska) montuje na wycieczkowcach obsługiwanych w Grand Bahama Shipyard scrubbery (płuczki spalin).

Stocznia Grand Bahama Shipyard Ltd., położona przy ważnych szlakach żeglugowych, niespełna 100 Mm na północny-wschód od Miami na Florydzie, należy w równych, 40-procentowych częściach do konkurencyjnych grup cruisingowych Carnival Corporation plc oraz Royal Caribbean Cruises Ltd., a pozostałe 20 % należy do zarządu portu Grand Bahama Port Authority.

Statek w sytuacji zagrożenia po awarii doku w Grand Bahama Shipyard - Oasis of the Seas - jest długi na 360,00 m, szeroki na 47,00 m, zanurza się do 9,30 m i ma wysokość boczną 22,60 m, a od stępki do szczytu najwyższego masztu mierzy 72,00 m. Statek charakteryzuje się tonażem pojemnościowym brutto 225 282 jednostek. Oferuje 2704 kabiny z miejscami dla 6360 pasażerów i do 2165 miejsc dla załogi.

Według niektórych źródeł załoga składała się ostatnio z niemal 1580 osób. Łączna moc napędu głównego Oasis of the Seas, to 97 020 kW (131 907 KM), pozwalająca statkowi na rozwijanie prędkości maksymalnej do 24 węzłów i eksploatacyjnej - do 22,6 w. Każdy z czterech sterów strumieniowych statku ma moc 5500 kW (7478 KM).

Zbudowany w stoczni STX Finland Cruise Oy w Turku, w 2009 r., kosztem 1 078 254 000 USD statek, należy do amerykańskiego armatora do Royal Caribbean Cruises Ltd.

Pozostałe statki klasy "Oasis", to: Allure of the Seas (GT 225 282, zbudowany w 2010 r.), Harmony of the Seas (GT 226 963, 2016), Symphony of the Seas (228 081, 2018 r.) oraz zamówione / będące w budowie jednostki Melody of the Seas (GT 228 199, 2021) i nie nazwany jeszcze statek (GT 231 000) zamówiony w minionym miesiącu.

PBS / PortalMorski.pl

________________
* w jednym ze źródeł, w artykule naukowym z 2014 r. znaleźliśmy wartość wyporności 104 659 t.
("Cruise Ship Preliminary Design: The Influence of Design Features on Profitability", Justin Epstein, University of New Orleans)

 

 

 

Oasis of the Seas w Grand Bahama Shipyard

 

Oasis of the Seas w Grand Bahama Shipyard