To państwa członkowskie Unii Europejskiej mają decydować o długości rybackiej łodzi przybrzeżnej. Obecnie jest to 12 metrów, ale pojawiło się zagrożenie, że długość ta wzrośnie do 24 metrów.

W projekcie Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego na lata 2021-2027 pojawiły się dwa zapisy, które są ze sobą po części sprzeczne. Rybacy już twierdzą, że taka rozbieżność w zapisach może niekorzystnie wpłynąć na przyszłość rybołówstwa przybrzeżnego i stan zasobów ryb, szczególnie na Bałtyku.

7 marca w Brukseli odbyło się posiedzenie komisji do spraw rybołówstwa Parlamentu Europejskiego. Głównym tematem posiedzenia była analiza projektu nowego funduszu morskiego i rybackiego, który ma wejśc w życie za dwa lata.

O projekcie zrobiło się głośno na początku tego roku (pisaliśmy o sprawie jako pierwsi), kiedy okazało się, że unijni urzędnicy chcą, aby małoskalowe łodzie rybackie, które obecnie mają maksymalnie 12 metrów długości i nie mogą używać ciągnionych narzędzi połowowych wydłużyć aż do 24 metrów.

Rybacy w rozmowach jasno mówili nam, że taka decyzja to po prostu skok na kasę, która w dużym stopniu jest przydzielana właśnie rybakom przybrzeżnym. Gdyby długość łodzi przybrzeżnej zwiększyła się do 24 metrów to duże kutry trałowe mogłyby przejąć rolę małych łódek i szybko doprowadzić do upadku takiego rybołówstwa.

Organizacje rybackie i sami rybacy zainteresowali się tematem i rozpoczęli głośną batalię. Nawet podczas ostatniego protestu w Warszawie poruszali ten temat.

Czytaj także: Dzisiaj zapadnie wstępna decyzja dotycząca zwiększenia długości łodzi małoskalowych z 12 do 24 metrów

7 marca na posiedzeniu europejskiej komisj czytano projekt funduszu i nanoszono poprawki. Jedna z nich jest bardzo korzystna dla rybaków, ale pojawia się w niej też zapis, który daje furtkę na zmiany.

Poprawka brzmi tak: "łodziowe rybołówstwo przybrzeżne oznacza połowy prowadzone przez statki rybackie o długości całkowitej poniżej 12 metrów i niekorzystające z narzędzi ciągnionych". To jest niezmieniona definicja, która obowiązywała już w obecnym i poprzednich funduszach. Do tej definicji dodna została jednak jednozdaniowa poprawka, która brzmi "chyba że krajowy program operacyjny stanowi inaczej". I właśnie to jedno zdanie może zaważyć na przyszłości rybołówstwa łodziowego.

- Analizujemy tą poprawkę, ale faktycznie może to oznaczać, że niektóre kraje członkowskie stwierdzą, że łodzie przybrzeżne mogą być dłuższe i stosować inne narzędzia połowowe - mówi Marcin Ruciński z organizacji rybackiej LIFE. - Dla nas te zapisy się wzajemnie wykluczają, ale czekamy na dalsze wyjaśnienia.

W uzasadnieniu tej poprawki możemy tylko przeczystać, że wprowadzono taki zapis, aby nie dochodziło do dyskryminacji przemysłowej w poszczególnych krajach członkowskich.

"Działalność na małą skalę w jednym kraju lub regionie może być uznawana za działalność na dużą skalę w innym”. Zapewnienie ogólnounijnej definicji łodziowego rybołówstwa przybrzeżnego może prowadzić do dyskryminacji ze względu na różne interpretacje w krajowych kontekstach państw członkowskich - czytamy w uzasadnieniu.

Europoseł Czesław Hoc, który jest członkiem tej komisji zapewnia jednak, że zagrożenia nie ma.

"Jest dobrze! Tak więc, już po głosowaniach w Komisji Rybołówstwa (PECH) w kwestii ostatecznej wersji EFMR (Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego). Nie przeszły poprawki sprawozdawcy z EPP G. Mato w kwestii nowej definicji „statku przybrzeżnego na małą skalę” („small-scale coastal fishing”). Zatem, jak dotąd pozostaje pierwotna definicja KE, tj. „łodziowe rybołówstwo przybrzeżne” oznacza połowy prowadzone przez statki rybackie o długości całkowitej poniżej 12 metrów, niekorzystające z narzędzi ciągnionych wymienionych w art. 2 pkt 1 rozporządzenia Rady (WE) nr 1967/200626, a także połów z brzegu oraz zbiór skorupiaków, mięczaków i innych bezkręgowców morskich” - czytamy w komentarzu Hoca po posiedzeniu komisji, który zamieścił na portalu społecznościowym.

Ostateczne głosowanie nad nowym funduszem ma się odbyć w kwietniu.

Tekst i fot.: Hubert Bierndgarski