Od 1 lipca do 31 sierpnia, w czasie ochrony dorsza na stadzie wschodnim nie będzie można prowadzić już połowów tej ryby w ramach tak zwanej „pięciodniówki”. Decyzję w tej sprawie podjęła Komisja Europejska. Stanowisko przekazano do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Mimo, że wprowadzono inne metody połowów dorszy w tym czasie, środowisko rybackie jest decyzją wzburzone.

Od wielu lat zgodnie z polskim przepisami w czasie letniej ochrony dorsza (od 1 lipca do 31 sierpnia) na stadzie wschodnim (podobszary 25-26) rybacy mogli poławiać tę rybę pięć dni w miesiącu (każdy z armatorów sam decydował, w jakie dni jego jednostka będzie poławiać). Połowy były rozpisywane dokładnie w księgach połowowych, a przekroczenie pięciu dni było karane.

Rybacy, szczególnie ci z małych łódek byli z tego rozwiązania zadowoleni. Pozwalało to na uzyskanie dodatkowych przychodów (w wakacje większość zajmuje się połowem flądry), a krótki okres połowu gwarantował ochronę dorsza w czasie tarła.

Pod koniec 2017 roku do ministerstwa dotarły jednak nowe rozporządzenia, które zmieniają krajowe przepisy. Obowiązują od 1 stycznia 2018 roku.

- Według nowych rozporządzeń, które otrzymaliśmy z Komisji Europejskiej w czasie okresu ochronnego na dorsza na stadzie wschodnim, armatorzy łodzi o długości do 12 metrów mogą prowadzić połowy tej ryby, ale tylko do głębokości nie przekraczającej 20 metrów – wyjaśnia Janusz Wrona, dyrektor departamentu rybołówstwa w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. – Połowy można prowadzić przez cały czas trwania ochrony.

Na większych głębokościach będzie można prowadzić połowy ryb, ale narzędziami, których oczko wynosi minimum 90 mm. Możliwe są również pelagiczne połowy śledzia. Dodatkowo armatorzy statków rybackich o długości całkowitej poniżej 12 m (a więc również jednostek poniżej 8 m), którzy będą korzystać takich połowów, mają obowiązek cotygodniowego raportowania ilości złowionego dorsza.

Wrona wyjaśnił, że nowy przepis unijny powoduje, iż prawo krajowe, które mówiło o „pięciodniówkach” zostaje unieważnione. Zapytany o to, czy ministerstwo będzie reagowało na zmiany przepisów powiedział, że już wcześniej ministerstwo sygnalizowało swoje odrębne zdanie. Również w kwestii połowów dorszy.

- Mamy szereg zastrzeżeń do działań Komisji i podejmowanych tam decyzji – mówi dyrektor departamentu rybołówstwa – również tych, dotyczących tego przepisu. Sytuacja obecnie wygląda jednak tak, że prawo zostało wprowadzone i należy je respektować.

Tą sytuacją przerażeni są jednak rybacy, z którymi rozmawialiśmy o problemie.

- Na płytkich wodach dorsza w wakacje wcale nie ma i nie będzie, bo jest za ciepło – mówi nam jeden z usteckich armatorów. – Te 20 metrów nic nam nie daje. To po prostu kolejny cios w rybołówstwo przybrzeżne. Małe łódki i tak mają wiele ograniczeń, a teraz będziemy odcięci od kolejnej możliwości zarobkowania. Jeżeli tak dalej pójdzie, to za kilka lat nie będzie już polskiego rybołówstwa wcale.

Jerzy Wysoczański, doradca ministra do spraw rybołówstwa i szef prezydium zespołu doradczego wie o problemie.

- To jest decyzja i dyrektywa Unii Europejskiej, która zacznie obowiązywać i niewiele można z tym zrobić - wyjaśnia Wysoczański. - Podobny system obowiązywał już wcześniej na łowisku zachodnim. Rybacy nadal będą mogli poławiać płaskie ryby, a na mniejszych głębokościach także dorsza.

Coroczny okres ochronny na wschodnim stadzie w okresie lipca i sierpnia ma pozwolić dorszom na spokojne złożenie ikry. Ponowne połowy dorszy możliwe są od 1 września.

Hubert Bierndgarski