Stanowisko polskiego rządu oraz Komitetu Regionów i Komitetu Społecznego Unii Europejskiej w sprawie założeń przygotowywanej przez UE reformy wspólnej polityki rybołówstwa są zbieżne. To wniosek płynący z konferencji, która w piątek się odbyła w Morskim Instytucie Rybackim w Gdyni.

- Wspólna dla całej Unii polityka rybacka jest niezmiernie ważna, dlatego zależało mi, aby polscy rybacy z jednej strony usłyszeli, na jakim etapie są i w jakim kierunku zmierzają prace nad reformą, a z drugiej, by mogli wyrazić swoje zdanie - mówi Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego, jeden z organizatorów spotkania.

Na początku miesiąca Komitet Regionów Unii Europejskiej przyjął przygotowaną właśnie przez Struka opinię dotyczącą założeń reformy. Jej trzy filary to MSY (maksymalny podtrzymywany połów), zakaz odrzutów oraz zbywalność koncesji połowowych.

Omawiając w Gdyni stanowisko polskiego rządu wobec tych kwestii, Janusz Wrona, zastępca dyrektora Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa, podkreślał - tak jak wcześniej zrobiły to Komitet Regionów i Komitet Społeczny UE - że podejście do każdej z nich musi być elastyczne i musi mieć charakter regionalny.

- Stoimy na stanowisku, że trzeba zwiększać rolę komitetów doradczych - mówił. A Franz Lamplmair z Dyrektoriatu ds. Rozwoju i Koordynacji Polityki DG Mare dodawał, że regionalizacja ma być sposobem na włączenie interesariuszy, czyli rybaków i producentów, w tworzenie polityki rybackiej.

Ci w dyskusji narzekali na nierówne traktowanie w porównaniu z rybakami z innych państw bałtyckich oraz na przepisy oderwane od codziennej rybackiej praktyki.

- Trzeba zmienić rozporządzenie, które każe raportować co najmniej na cztery godziny przed wejściem do portu. Nawet jeżeli podejdę pod sam Hel, to i tak oznacza to dla mnie 3,5 godziny na kotwicy! - mówił rybak z Jastarni. - Albo szacowanie wielkości połowu... Kiedyś pomyliłem się o 4 skrzynki i teraz mam postępowanie. To jest rybołówstwo?

- MSY to dla mnie slogan, bazujemy na dwóch rocznikach - mówił z kolei przedstawiciel Zrzeszenia Rybaków Morskich. - A skoro prowadzimy politykę ochrony zasobów dorszy, to gdzie są ryby, które powinny zostać w stadzie sprzed 7-8 lat? Nasze rybołówstwo nastawione jest na konsumpcję ludzką, nie na paszę. Trzeba zmniejszyć odławianie stad południowego Bałtyku.

W te głosy rybaków bardzo uważnie wsłuchiwał się Jarosław Wałęsa, europoseł, członek Komisji Rybołówstwa Parlamentu Europejskiego, współorganizator gdyńskiej debaty. W czwartek w Strasburgu po raz pierwszy zapoznał się z propozycjami sprawozdawczymi w sprawie rozporządzenia podstawowego nowej wspólnej polityki rybołówstwa.

- Niestety, nie jestem usatysfakcjonowany - przyznał Wałęsa. - Sprawozdanie nie rozwiązuje problemów, wręcz je mnoży. Tak jest w przypadku obszarów chronionych czy kwot krajowych. W zasadzie z każdej grupy politycznej słychać głosy, że w naprawę tego dokumentu musimy włożyć bardzo dużo roboty. Poprawki zgłoszone do niektórych regulacji liczone są w setkach.

Tymczasem obok dyskusji o reformie wspólnej polityki rybołówstwa, toczy się druga - o mechanizmie jej finansowania. Komisja Europejska zaproponowała bowiem na lata 2014-2020 Europejski Fundusz Morski i Rybacki. Prace nad opinią w jego sprawie zaczyna unijny Komitet Regionów.

Zbigniew Karnicki, główny specjalista ds. wspólnej polityki rybackiej Unii Europejskiej w Morskim Instytucie Rybackim w Gdyni, mówi krótko: - Trzeba przypilnować, żeby nic się nie rozjechało.

Tym bardziej, że czasu nie zostało zbyt wiele. Nowa wspólna polityka rybołówstwa ma wejść w życie już w przyszłym roku.

Aleksandra Dylejko