Sejm zgodził się w piątek na ratyfikację przez prezydenta umowy z Danią o podziale tzw. szarej strefy - obszaru Bałtyku, na którym nie dokonano rozgraniczenia stref ekonomicznych. Polsce przypadnie 20 proc. strefy, leżącej na trasie gazociągu Baltic Pipe.

Za ustawą, upoważniającą prezydenta do ratyfikacji umowy między Rzeczpospolitą Polską a Królestwem Danii w sprawie rozgraniczenia obszarów morskich na Morzu Bałtyckim, podpisanej w Brukseli 19 listopada 2018 r. głosowało 280 posłów, 142 - było przeciw, 8 wstrzymało się. Ustawa trafi teraz do Senatu.

Ratyfikacja rozwiąże 40-letni spór z Danią o tzw. szarą strefę - obszar o powierzchni 3,6 tys. km kw, leżący między polskim wybrzeżem a wyspą Bornholm, na którym nie przeprowadzono rozgraniczenia wyłącznych stref ekonomicznych. Zgodnie z umową Polsce przypadnie 20 proc. strefy - czyli 715 km kw. Reszta zostanie włączona do strefy ekonomicznej Danii.

Czytaj także: Klub PO-KO przeciw oddaniu Danii 80 proc. spornej strefy ekonomicznej na Bałtyku

W czasie II czytania klub PO-KO ogłosił, że ustawy nie poprze, ponieważ nie uzyskał od rządu odpowiedzi, w imię czego Polska zrzeka się części obszaru strefy ekonomicznej. Przedstawiciele klubu tłumaczyli, że w trakcie negocjacji można było osiągnąć objęcie więcej niż 20 proc. strefy, podkreślali też, że nie są przeciwko budowie gazociągu Baltic Pipe, który ma przebiec przez zachodni kraniec obszaru.

Z kolei przedstawiciele rządu argumentowali, że Polska powiększa swoją strefę ekonomiczną, ponieważ w obecnym stanie nie może ze spornego obszaru korzystać w ogóle, a po ratyfikacji będzie sprawować pełnię praw nad jego jedną piątą.

Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk podkreślił, że biorąc pod uwagę prawo międzynarodowe oraz praktykę orzeczniczą i rozwiązania podobnych spraw, Polsce udało się wynegocjować lepsze warunki i jest to sukces.

Przez lata Polska stała na stanowisku, sformułowanym w 1978 r., że jej wyłączna strefa ekonomiczna kończy się 12 mil morskich od brzegów Bornholmu. Zgodnie z tym roszczeniem Danii w ogóle nie przysługiwałaby strefa ekonomiczna wokół wyspy.

Duńczycy z kolei stali na stanowisku, że granicą stref powinna być tzw. linia mediany, czyli linia równych odległości między polskim a duńskim wybrzeżem, powszechnie wykorzystywana do rozgraniczeń na Bałtyku. W takim wariancie całość tego terytorium przypadało by Danii.

autor: Wojciech Krzyczkowski