Ciągle możliwych jest kilka scenariuszy wpływu nowej dyrektywy gazowej na gazociąg Nord Stream 2 - ocenia analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Agata Łoskot Strachota. Jak dodaje, układ ostatnich negocjacji stwarza pewne szanse przeciwnikom gazociągu.

We wtorek rusza pierwszy trilog - wspólne negocjacje państw UE, Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego nad ostatecznym kształtem nowej dyrektywy gazowej. W ubiegły piątek państwa UE przyjęły swoje stanowisko. W trakcie trilogów propozycja legislacyjna może zmienić się już w niewielkim zakresie w ramach ustalonych mandatów stron. Po ich zakończeniu nowe prawo będzie mogło wejść w życie PE poparł wcześniej objęcie Nord Stream 2 przepisami dyrektywy. Państwa UE uzgodniły m.in., że gazociągi z państw nie należących do Unii będą podlegać unijnym regulacjom od wejścia na wody terytorialne państwa, w którym dana rura przyłącza się do unijnego systemu gazowego.

Jak powiedziała PAP Agata Łoskot-Strachota, wersja dyrektywy, która wyszła z Rady UE, stwarza pewne opcje, możliwy jest szereg scenariuszy. To, który zostanie zastosowany będzie zależało od wyników trilogów, ale też i od tego, jak szybko Nord Stream 2 zostanie zbudowany, czy od tego, jak skuteczne będą działania KE.

Czytaj także: Rosyjska prasa z optymizmem o kompromisie w sprawie dyrektywy o Nord Stream 2

Przypomniała, że dyrektywa nie będzie gwarantować unijnego prawa do całości Nord Stream 2, ale od początku było wiadomo, że będzie to bardzo trudne osiągnięcia z powodu sprzeciwów państw członkowskich. Oceniła jednak, że układ uczestników trilogów jest pozytywny dla przeciwników Nord Stream 2. W imieniu rady będzie występować prezydencja rumuńska, a ze strony PE - komisja ITRE kierowana przez Jerzego Buzka. "Oczywiście wynik nie może być wbrew ogólnej pozycji Niemiec, a wszystko musi być zaakceptowane przez Radę, ale bardzo ważne są szczegóły. To stwarza pewne szanse dla przeciwników" - zaznaczyła.

Jej zdaniem, jeżeli negocjacje w ramach trilogów pójdą szybko, to poprawiona dyrektywa może wejść w życie nawet w kwietniu, a więc na pewno przed zakończeniem budowy Nord Stream 2. W piątek wiceminister energii Tomasz Dąbrowski szacował, że ostatnie uzgodnienia potrwają kilka tygodni. Z ustalonej już treści wiadomo, że na odcinku gazociągu od granicy morza terytorialnego Niemiec nie będą przysługiwały żadne wyłączenia spod prawa unijnego - wskazała analityk OSW. "Ale niejasne jest jak ustalimy reżim prawny dla całego gazociągu, od punktu wyjścia z Rosji do wejścia w Niemczech. Tego ta dyrektywa jednoznacznie nie reguluje. Mamy tylko ustalony reżim odcinka od granicy morza terytorialnego Niemiec" - podkreśliła Łoskot-Strachota.

Jak oceniła, logicznym wyjściem, wskazywanym wcześniej przez prawników unijnych byłyby negocjacje międzynarodowe, skutkujące odpowiednią umową międzyrządową, regulującą kwestie reżimu prawnego dla całej rury. Przypomniała, że o mandat do takich negocjacji wystąpiła Komisja, i najbardziej oczywistą wersją byłyby negocjacje unijno-rosyjskie. "Ale istnieje również opcja, że byłyby to negocjacje niemiecko-rosyjskie, przy czym Niemcy byłyby upoważnione do nich przez Unię i nie miałyby całkowitej dowolności" - wskazała ekspertka. "I tu pojawia się pytanie o skuteczność, sprawność, dokładność Komisji wobec negocjacji przy takim obrocie sprawy" - zauważyła analityk OSW. Przypomniała jednocześnie, że prośba KE do Rady o mandat negocjacyjny nie została wycofana, więc sytuacja jest skomplikowana, ponieważ mogłoby dojść do zdublowanie próśb o mandaty.

"Nawet gdyby dyrektywa szybko weszła w życie, to ustalenie ostatecznego reżimu prawnego wymagałoby nie tylko stosowania prawa, ale i zabiegów dyplomatycznych, bo potrzebna byłaby zgoda państw. A nie wiemy jak to będzie wyglądać po wyborach do PE" - podkreśliła.

autor: Wojciech Krzyczkowski