Sprawa podejrzeń nieprawidłowości w wydatkowaniu środków z Programu Operacyjnego "Ryby 2007-2013" dotyczy lat, kiedy w Polsce rządziła koalicja PO-PSL, a rybołówstwem zajmował się resort rolnictwa - oświadczył resort gospodarki morskiej, odnosząc się do materiału Onetu na ten temat.

Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej wydało w środę oświadczenie "ws. materiału Kamila Dziubki pt. Rybny układ. Jak CBA odkryło nadużycia w rządowej agencji i dlaczego nikt za to nie siedzi, opublikowanego na portalu Onet.pl".

"Sprawa podejrzeń nieprawidłowości w wydatkowaniu środków z Programu Operacyjnego "Ryby 2007-2013" – jak nazwa programu wskazuje – dotyczy lat 2007-2013, kiedy w Polsce rządziła koalicja Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, a dział administracji rządowej rybołówstwo znajdował się w ówczesnym Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi" - podkreśla resort.

"Sektor przetwórstwa rybnego i Polskie Stowarzyszenie Przetwórców Ryb, będące jego ważnym elementem, jest najprężniej rozwijającą się dziedziną polskiego rybołówstwa, która najefektywniej wykorzystuje środki unijne. Dzięki tym środkom sektor ten jest jednym z nowocześniejszych w Europie. Stawianie zarzutów niepopartych wyraźnymi dowodami jest w naszej ocenie działaniem na szkodę polskiego rybołówstwa" - zapewnia MGMiŻŚ w oświadczeniu.

Resort apeluje "do wszystkich osób, które mają wiedzę lub dowody na nieprawidłowości w zarządzaniu środkami finansowymi z programu operacyjnego w latach 2007-2013, by poinformowały o tym stosowne organy prowadzące śledztwo". "Informujemy również, że przedstawiciele MGMiŻŚ na każdym etapie współpracują z organami prowadzącymi śledztwo. Oczekujemy również, że sprawa zostanie należycie wyjaśniona" - głosi oświadczenie.

W swoim materiale, zatytułowanym "Rybny układ. Jak CBA odkryło nadużycia w rządowej agencji i dlaczego nikt za to nie siedzi", Onet pisze, że "to sprawa, w której przenikają się biznesmeni, urzędnicy różnych szczebli, wysoko postawieni politycy PiS i PO, a przede wszystkim ogromne pieniądze". "Zainteresowały się nią i CBA, i prokuratura. A mimo to nikt nie usłyszał zarzutów, niektórzy ludzie wskazani przez służby jako odpowiedzialni nawet awansowali, a prowadzący śledztwo agent po prostu zniknął" - pisze portal.

Wyjaśnia, że sprawa jest wynikiem kontroli, którą CBA wszczęła w połowie 2015 roku, a która dotyczyła Departamentu Wsparcia Rybactwa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR), zajmującym się wtedy rozdzielaniem unijnych funduszy na wsparcie rybactwa i przetwórstwa rybnego. Kontrola trwała do końca 2015 roku, a w jej trakcie zmienił się rząd - pisze Onet. W lutym 2016 r. raport CBA trafił na biurko nowego prezesa ARiMR Daniela Obajtka (obecnie prezesa PKN Orlen).

"Mamy kopię raportu. Funkcjonariusze biura stwierdzają w nim, że urzędnicy agencji naruszyli przepisy, podpisując i rozliczając umowy z zewnętrznymi firmami na łączną kwotę blisko 50 mln zł. Autorzy raportu wskazują osoby odpowiedzialne za naruszenia przepisów. Raport CBA powinien był wywołać trzęsienie ziemi w Departamencie Wsparcia Rybactwa. Tymczasem nie dzieje się właściwie nic. Jeden z naszych informatorów: - W "rybach" ludzie, którzy do tej pory rozdzielali fundusze, zostali" - pisze Onet.

Portal pisze też, że całą sprawę, już po publikacji raportu CBA, umorzył Janusz Wrona z Departamentu Rybołówstwa Ministerstwa Gospodarki Morskiej. Onet przedstawia tego byłego urzędnika ARiMR i resortu rolnictwa, zwolnionego za kadencji Marka Sawickiego, a przywróconego do pracy w departamencie rybnym MGMiŻŚ za rządów PiS, jako "postać kluczową na styku firmy - państwo".

pś/ drag/