Ministerstwo energii dąży do skrócenia ścieżki procedowania ustawy regulującej inwestowanie w morskie elektrownie wiatrowe (dalej MEW). 

– Możemy skrócić ten czas ze względu na uwzględnienie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w projekcie Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. Ministerstwo energii od razu może więc pracować nad przepisami ustawy dla morskiej energetyki wiatrowej, zamiast pokazywać najpierw założenia do niej. Z drugiej strony proces notyfikacji tych przepisów w Komisji Europejskiej zaczniemy już na etapie założeń, które będą oceniane przez Komisję - tłumaczył Maciej Kapalski reprezentujący resort energii podczas drugiego dnia Pomeranian Offshore Wind Conference, zorganizowanej 16-17 maja przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej i Business Club Szczecin.

Powołując się na analogię z akceptacją aukcyjnego systemu wsparcia w polskiej ustawie o odnawialnych źródłach energii (OZE) przedstawiciel ME wskazał na ich notyfikację w 2017 r., czyli w dwa lata po uchwaleniu.

Pytanie nurtujące dziś inwestorów dotyczy nie tylko kształtu wsparcia, ale i rozpoczęcia procesu legislacyjnego. Kiedy jest na to szansa? Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach deklarował, że będzie rekomendował jej uchwalenie przez Parlament tej kadencji, a więc przed jesienią. – To będzie trudne, ale nie jest niemożliwe - skomentował Kapalski podczas szczecińskiej konferencji.

ME deklaruje, że najbliższe aukcje, pozwalające na zbudowanie 3,5 GW nowych mocy odnawialnych (z czego 2,5 GW w wietrze na lądzie i ok 750 MW w fotowoltaice), dołożą się do celów w zakresie OZE na 2020 r., to morska energetyka wspomoże nas w perspektywie 2030 r.

- PEP2040 przewiduje zauważalny udział MEW w naszym miksie energetycznym w 2027 r. To oznacza, że pierwsze dojrzałe projekty powinny pojawić się nawet około 2024 r. W perspektywie 2040 r. dokument strategiczny wyznacza potencjał 10,3 GW - dodał Kapalski. Podkreślał jednocześnie, że wskazane daty służą jedynie statystycznemu ujęciu udziału morskich farm, które mają stabilizować pracę innych odnawialnych źródeł w Polskim systemie.
Nie mają zaś na celu dyskryminowania jakichkolwiek projektów.

Resort energii wydaje się rozumieć, że obecne przepisy są niewystarczające do rozwijania nowej gałęzi energetyki w Polsce i zbudowania wokół niej wartości dodanej w postaci lokalnego łańcucha dostaw dla nowego sektora.

– W aukcjach OZE, które będą ogłaszane w 2019 r. i 2020 r. sektor morskiej energetyki wiatrowej teoretycznie mógłby startować. Pojawia się jednak problem niewystarczającej liczby projektów w tym samym czasie do tego, by aukcja była rozstrzygnięta (ustawa o OZE wskazuje na konieczność zgłoszenia trzech projektów) - zaznaczył Kapalski.

Kolejnym problemem jest obowiązująca zasada konkurencyjności systemu aukcji dla OZE, nakazująca odcięcie 20 proc. najmniej efektywnych pod względem kosztów projektów. Branża postuluje, by nie wprowadzać jej w przypadku MEW. To dlatego, że jednym takim „cięciem” można wyrzucić wolumen nawet 1 GW.

W przypadku farm morskich istnieje też potrzeba uregulowania samego procesu inwestycyjnego i przyspieszenia poszczególnych procedur w jego ramach, a także zapewnienia przewidywalności co do zamawianych wolumenów w perspektywie dłuższej niż na rok do przodu.

Zdaniem mec. Macieja Szambelańczyka, partnera z kancelarii WKB na specjalną ustawę dla offshore wind czekają nie tylko deweloperzy, ale też dostawcy dla tego sektora. Traktują ją jako swoistą decyzję polityczną polskich władz, którym też zależy na rozwoju wokół sektora łańcucha wartości dostaw.

– Przepisy dotyczące morskiej energetyki wiatrowej są dziś rozproszone w kilku ustawach i kilkudziesięciu rozporządzeniach, nie połączonych wspólną myślą - wyjaśniał Szambelańczyk.
W pierwszym okresie - jak podkreślił - dla inwestorów w bałtyckie farmy liczyć się będzie przede wszystkim przewidywalność i stabilność systemu wsparcia. Kwestią wtórną jest wybór konkretnego modelu, gwarantującego pewną stopę zwrotu z zainwestowanego kapitału.

Branża opowiada się za wprowadzeniem mechanizmu kontraktu różnicowego, który obowiązywałby dłużej niż maksymalnie 15-letni okres wsparcia dla instalacji lądowych. – To spowoduje obniżenie kosztów wyprodukowania 1 MWh z farmy morskiej, co będzie korzystne z puntu widzenia rachunków dla odbiorców końcowych - argumentował Szambelańczyk, bo Wydaje się też zasadne wprowadzenie rozwiązania, w którym przedmiotem aukcji będzie samo wsparcie, a nie lokalizacja. W tym drugim kierunku zmierzają Niemcy - dodał Szambelańczyk.

Branża rekomenduje też, by w przypadku MEW zagwarantować inwestorom pewną elastyczność w zakresie modyfikacji projektu względem ustanowionych warunków środowiskowych. Takie regulacje powinny z jednej strony gwarantować państwu realizację projektu, a z drugiej strony - dać inwestorom bezpieczeństwo w sytuacji niemożności zbudowania części mocy z powodów niezależnych od nich.

Ministerstwo energii nie ujawniło konkretnych założeń w zakresie wsparcia dla rodzącego się sektora ze względu trwające prace nad trzecią wersją planu zagospodarowania obszarów morskich.
– Z zadowoleniem przyjęliśmy zmiany dotyczące wyznaczenia korytarzy migracyjnych dla ptaków na jak najwcześniejszym etapie projektu i zwiększenia elastyczności w zakresie wyznaczenia korytarzy dla infrastruktury przesyłowej. Rekomendujemy jednak zwiększenie obszarów pod przyszłe inwestycje np. przez wprowadzenie dopuszczalnej funkcji pozyskania energii z OZE na obszarach z wyznaczoną inną funkcją podstawową np. wydobywczą czy obronną. Zasadne jest także położenie większego nacisku na poszanowanie praw nabytych inwestorów posiadających wydane i ważne pozwolenia lokalizacyjne - wyliczał Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.

rel (PSEW)