- Nadmierne niekontrolowane połowy paszowe, wspierane przez KE i lobbystów, którzy do niej docierali, doprowadziły do zaniku rybołówstwa małych firm. Niedługo zniknie także rybołówstwo paszowe - tak na łamach Radia Maryja ocenił Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich.

Jak czytamy na stronie, trudna sytuacja, w której najbardziej ucierpiał dorsz z powodu braku pokarmu, trwa na Bałtyku od lat. Wskaźnik biomasy dorsza w ciągu ostatniego roku zmniejszył o 30 proc. i aż o 60 proc. w stosunku do lat 2009-2012. Zanikają też śledzie i flądry.

– Cały ekosystem Bałtyku przeżywa kryzys. (…) Kwestia dot. zaniku śledzia na Bałtyku Wschodnim. Chudnie i wymiera flądra. (…) Najgorsza jest sytuacja dorsza. Wynika to głównie z braku pokarmu. Badania przeprowadzone przez naukowców pokazują, że dorsz jest niedożywiony. To znaczy, że brakuje pokarmu wysokoenergetycznego – tłumaczył na łamach Radia Maryja Grzegorz Hałubek.

Zły stan ryb w Bałtyku odzwierciedlają połowy. W 2017 roku rybacy odłowili zaledwie 57 procent limitu dorsza przyznanego przez Unię Europejską.

Mało optymistyczna jest także ocena Marka Gróbarczyka, ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, który zaznacza, że ten rok będzie jeszcze gorszy od poprzedniego. W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” podkreślił, że przyczyną jest wejście dużych jednostek na Bałtyk i niekontrolowane połowy paszowe.

Więcej >>>

AL, Radio Maryja