W sobotę, 22 bm. przy Nabrzeżu Pomorskim w Gdyni uroczyście odsłonięto tablicę poświęconą kapitanowi żeglugi wielkiej Konstantemu Matyjewiczowi-Maciejewiczowi, legendarnemu komendantowi żaglowców Lwów i Dar Pomorza.

W wydarzeniu uczestniczyli m.in. Lechosław Bar, przewodniczący Rady Oddziału gdyńskiego Stowarzyszenia Mechaników Morskich i prezes Fundacji Wsparcia „Daru Młodzieży”, prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, prezes Grupy Kapitałowej Remontowa Holding i wiceprzewodniczący Konwentu Morskiego Piotr Soyka, a także duszpasterz ludzi morza, ojciec Edward Pracz. Byli także kapitanowie ze Stowarzyszenia Kapitanów Żeglugi Wielkiej oraz reprezentant Parlamentu Studentów Uniwersytetu Morskiego w Gdyni.

Konstanty Matyjewicz-Maciejewicz, kapitan żeglugi wielkiej, był ostatnim komendantem żaglowca Lwów i pierwszym komendantem Daru Pomorza, wykładowcą w szkołach morskich
w Tczewie, Gdyni i Szczecinie, wychowawcą wielu oficerów i kapitanów żeglugi wielkiej pracujących potem w polskiej marynarce handlowej, przez swoich wychowanków zwany pieszczotliwie "Macajem".

Znany także jako "Kapitan Kapitanów", niezwykle wymagający w stosunku do podopiecznych, a jednocześnie człowiek o gołębim sercu, kochany przez nich i podziwiany. Potrafił łączyć różnych ludzi, różne charaktery, osobowości i temperamenty, zaszczepiając w nich miłość do morza.

Do jego wyjątkowej roli w kształceniu kadr morskich nawiązał Piotr Soyka, który złożył wiązankę kwiatów od Konwentu Morskiego przy pamiątkowej tablicy.

- Kapitan Maciejewicz, a także kapitan Wiktorowicz uczyli kadry, aby po latach mogła powstać gospodarka morska, reprezentowana dziś między innymi przeze mnie - mówił Piotr Soyka. - Dzięki nim wielu ludzi mogło się kształcić, zdobywać dobre profesje, produkować statki i pływać na nich. Może statków polskich armatorów nie ma dziś tak dużo, ale marynarzy, oficerów i kapitanów mamy wiele! Jesteśmy krajem, który pod tym względem liczy się na mapie Europy. W imieniu tych wszystkich ludzi chciałbym podziękować kapitanowi Maciejewiczowi. To od niego wszystko się zaczęło - podkreślał prezes największej polskiej grupy stoczniowej.

Pamiątkową tablicę podczas uroczystości w Gdyni poświęcił ojciec Edward Pracz.

"Kapitanowie o siwych włosach z czcią imię Twoje wspominają i wieczorami płyną w mesach opowiadania o Macaju"- tak o kapitanie Maciejewiczu pisał po latach jego wychowanek, kapitan żeglugi wielkiej i pisarz marynistyczny Karol Olgierd Borchardt.

Jak wspominał wiele lat temu inny z wychowanków "Macaja", kapitan ż.w. Wiktor Czapp, przytaczając o nim anegdoty, kapitan Maciejewicz słynął z efektownych, nieraz mrożących krew w żyłach manewrów, świadczących o jego najwyższym kunszcie żeglarskim. Dowodząc żaglowcami potrafił wpływać do portu w Gdyni bez pilota i pod pełnymi żaglami, niemal do samej kei.

W 1928 roku w szkolnej podróży na Morze Czarne komendant Maciejewicz przeszedł Dardanele pod pełnymi żaglami. Wyczyn ten 40 lat później powtórzył jego wychowanek – kpt. ż.w. Kazimierz Jurkiewicz, komendant Daru Pomorza.

Jak wspominał Czapp, kiedyś, po wprowadzeniu Daru Pomorza pod żaglami do portu, budzącym zawsze podziw ale i niepokój, jeden z dziennikarzy zapytał "Macaja": „Jak Pan może podejmować tak wielkie ryzyko? Coś zawiedzie i rozbije Pan statek” – na co ten odparł z uśmiechem: „Nie ma żadnego ryzyka. Nic nie może zawieść. Statek, chłopcy i ja stanowimy jedno”.

Dodajmy, że to już czwarta tablica pamiątkowa przy nabrzeżu w Gdyni w miejscu, przy którym cumuje Dar Młodzieży. Pozostałe upamiętniają kapitanów ż.w. i komendantów Daru Młodzieży  Tadeusza Olechnowicza (jego pierwszy komendant - przeszedł z Daru Pomorza) i Leszka Wiktorowicza oraz Daru Pomorza - Kazimierza Jurkiewicza.

Grzegorz Landowski

Zdjęcia: Piotr B. Stareńczak