Kilkanaście obiektów podobnych do torped wykryli na dnie Zatoki Puckiej pracownicy gdyńskiego Urzędu Morskiego. Grupa nurków - minerów Marynarki Wojennej, na pokładzie niszczyciela min ORP Flaming rozpoczęła operację rozpoznania obiektów.
Sprawdzają, czy rzeczywiście mamy do czynienia z materiałami militarnymi. Jeżeli przypuszczenia się potwierdzą, przeprowadzone zostaną podwodne działania minerskie.
Za pomocą sonaru pracownicy Urzędu Morskiego zlokalizowali 18 obiektów o wymiarach i kształtach odpowiednich dla torped. Leżą w różnych częściach zatoki, począwszy od miejsca na wysokości osady rybackiej w Gdyni Oksywiu i dalej, w kierunku Gdańska. Znajdują się na różnych głębokościach - od 5 do 45 metrów. Zgodnie z procedurami, inspektorzy Urzędu Morskiego o znalezisku powiadomili Marynarkę Wojenną.
- Cały czas prowadzimy badania żeglowności dróg wodnych, kotwicowisk oraz innych użytkowych akwenów i odnajdujemy podobne obiekty - zauważa Leszek Stromski, szef Oddziału Opracowań Hydrograficznych Urzędu Morskiego w Gdyni.
- Tym razem jest ich dosyć dużo, szczegóły będziemy znali w najbliższych dniach. Jeżeli są to torpedy, najprawdopodobniej pochodzą z II wojny światowej. Wtedy materiały militarne w sporych ilościach były źle skalibrowane i z tego powodu spadały na dno zatoki. Teraz dzięki nowoczesnej technice możemy je namierzać i wydobywać.
Grupa nurków - minerów z Dywizjonu Trałowców MW przystąpiła już do działania. Po zajęciu pozycji na zatoce, na dno opuszczany jest bezzałogowy pojazd podwodny, który za pośrednictwem kamery transmituje obraz specjalistom z Marynarki Wojennej. Rozpoznanie, które zaczęło się 18 czerwca, ma potrwać cztery dni. Jeżeli obiekty na dnie zostaną zidentyfikowane jako torpedy, kolejne działania będą wymagały dalszych analiz.
- Rocznie takich interwencji przeprowadzamy ponad sto - mówi kmdr por. Bartosz Zajda, rzecznik dowódcy MW. - Decyzję o tym, czy obiekty zostaną wyłowione, podejmiemy od razu po rozpoznaniu.
Ksenia Pisera