Żegluga

Co ma katastrofa czarnobylska do planów rewitalizacji żeglugi na dolnej Wiśle? Okazuje się, że ma - i to całkiem sporo.

Jak już pisaliśmy, w ostatnich miesiącach dość duże nadzieje środowisk żeglugowych związane są z projektem unijnym "Odnowienie międzynarodowej drogi wodnej E-40: od strategii do planowania". Aktualnie przygotowywana jest dokumentacja projektowa pod najtrudniejszy odcinek drogi wodnej Bałtyk - Morze Czarne, znajdujący się między Brześciem a rejonem Warszawy. Pełna realizacja tego projektu siłą rzeczy wymusi także inwestycje na samej Wiśle, która docelowo ma stać się elementem "wodnej autostrady", łączącej Gdańsk z portami Morza Czarnego (przez Brześć, Polesie, Kijów).

Problem w tym, że szlak E-40 na długości około 50 km przechodzi przez obszar zamkniętej strefy wokół Czarnobyla. Rzeka Prypeć, będąca elementem tej drogi wodnej, przepływa tuż obok sarkofagu, który powstał nad spaloną elektrownią atomową. Z powodu katastrofy czarnobylskiej i skażenia terenu - po rozpadzie ZSRR - ruch na Prypeci i kanale Dniepr - Bug praktycznie zamarł. Jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się, że tereny te będą wyłączone z użytkowania przez wiele wieków. A zatopione w Prypeci, skażone radiacją statki tylko dopełniały obrazu grozy rodem z filmów o apokalipsie.

Mniej więcej od 2000 roku życie do skażonej strefy powraca, a długofalowe skutki katastrofy okazują się być o wiele łagodniejsze, niż by na to wskazywały pierwotne oceny. Dziś poziom promieniowania na większości terenów strefy czarnobylskiej pozwala na normalne przebywanie sprzętu i ludzi, nawet bez odzieży ochronnej. Stało się tak nie tylko za sprawą naturalnego rozpadu izotopów promieniotwórczych, ale też nieprzewidzianych wcześniej procesów adaptacji przyrody do skutków tej największej katastrofy technogenicznej XX wieku.

Przyroda poradziła sobie z radiacją w dość szczególny sposób. Zaraz po katastrofie wyginęło większość organizmów żywych, które doznały napromieniowania nawet kilkaset razy przekraczającego normę. Efektem tego jest m.in. tzw. Rudy Las, gdzie do dziś straszą kikuty drzew, uschniętych wskutek radiacji. Wyginęła większość roślin i zwierząt - ale nie wszystkie. Pozostały te najsilniejsze, które posiadały najlepsze, odporne na radiację geny. I to właśnie te ekstremalnie silne organizmy dały początek nowym pokoleniom. Efekt okazał się dość zadziwiający: dziś na terenie strefy wokół Czarnobyla przyroda jest bujniejsza niż gdziekolwiek indziej. Taki przyspieszony kurs ewolucji i doboru naturalnego.

Odrodzenie się przyrody odegrało ważną rolę w zmniejszeniu poziomu promieniowania znacznie poniżej tych prognoz, które by wynikały z czystych praw fizyki (tzn. z okresu połowicznego rozpadu). Duża część radionuklidów, które wskutek wybuchu trafiły do rzeki Prypeć i okolicznych lasów, albo popłynęła w dół rzeki (zatrzymując się na dnie sztucznych zbiorników kaskady Dniepru), albo została zasymilowana przez przyrodę. To wcale nie oznacza, że promieniotwórcze izotopy uległy rozpadowi albo gdzieś znikły. Znaczna ich część nadal pozostaje w środowisku i pozostanie na setki lat, ale zostały one przykryte przez osady denne czy w inny sposób związane przez podłoże lub organizmy roślinne.

Efektem tych procesów jest to, że już od prawie dziesięciu lat przebywanie na terenie strefy czarnobylskiej jest dozwolone, o ile zachowujemy podstawowe zasady bezpieczeństwa. Podwyższona radiacja wciąż występuje w wielu punktowych miejscach, do których nie można się zbliżać nawet w odzieży ochronnej (np. Rudy Las), nie można też jeść niczego, co wyrosło na skażonej ziemi - ale przebywać tam można bez przeszkód (pod warunkiem zgłoszenia swojego pobytu administracji strefy). W efekcie od kilku lat zdejmowane są kolejne ograniczenia nakładane na obszar czarnobylski, który zmienia swój status ze strefy zamkniętej na specyficzny rezerwat przyrodniczo-radiacyjny.

W Czarnobylu i okolicach kwitnie turystyka (legalna!), zorganizowano tam hodowlę wymierających koni Przewalskiego, wreszcie - dopuszczono ten odcinek rzeki Prypeć do żeglugi. Swoją drogą to paradoks, że katastrofa czarnobylska okazała się mniejszą przeszkodą dla rewitalizacji drogi wodnej E-40 niż sabotaż kolejnych polskich rządów, które wszelkimi możliwymi sposobami opóźniają niezbędne inwestycje hydrotechniczne na Wiśle i Bugu.

Jakub Łoginow

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9517 4.0315
EUR 4.2733 4.3597
CHF 4.3648 4.453
GBP 4.9875 5.0883

Newsletter