Należący do TT-Line prom Peter Pan już całkowicie odmienił swoje oblicze. Jednostka przeszła zabieg wydłużenia. Rozbudowa ta znacząco wpłynie na zwiększenie przestrzeni ładunkowej oferowanej przez ten prom. O wyzwaniu, jakim była modernizacja tej jednostki, opowiedział Jan Seemann z działu technicznego TT-Line.

Główne prace przy wydłużeniu statku Peter Pan dobiegły już końca. Prom, dłuższy o 30 metrów, w ostatni poniedziałek opuścił pływający dok znajdujący się w Bremerhaven. Choć niektóre prace zostały jeszcze nieukończone i na powrót promu na trasę wciąż trzeba zaczekać, już teraz wiadomo, że dla TT-Line było to jedno z największych zadań i jeden z największych projektów w historii firmy w ostatnich latach. Zwłaszcza pod względem logistycznym, wszystko musiało być wcześniej przemyślane w najdrobniejszym szczególe.

- Wiele różnych prac musiało tu być ściśle skoordynowanych. Każda z nich uzależniona była od postępów prac innych. Np. trzeba zadbać o to, by stalowa konstrukcja w jednym obszarze została zakończona, nim rozpoczną się prace malarskie. Jeśli pojawia się opóźnienie nawet w niewielkiej części tego łańcucha, konsekwencje mogą być olbrzymie, bo ma to wpływ na przesunięcia w innych pracach - wyjaśnia Jan Seemann. - Przemysł stoczniowy to prawdziwa fabryka. Z kolei ten projekt jest unikalny, gdyż każdy statek jest inny. W związku z tym, wszystko odbywa się na żywo i musi działać bez prób generalnych. Oczywiście pracownicy i menadżerowie mogą na podstawie doświadczenia ocenić, ile czasu będzie potrzeba na poszczególne etapy, ale w rzeczywistości zawsze zdarzają się jakieś niespodzianki.

Jednym z najważniejszych etapów całej inwestycji był moment przecięcia promu na dwie części. Jak wyjaśnia Jan Seemann, choć teoretycznie może to zrobić każdy, kto potrafi posługiwać się palnikiem do cięcia, to prawdziwym wyzwaniem staje się wykonanie tego zabiegu w taki sposób, aby nie doszło do żadnej deformacji, gdy dwie części promu zostaną od siebie odłączone w celu wstawienia nowej sekcji. Precyzja jest niezbędna na każdym kroku - w przeciwnym razie nowy element może potem po prostu nie pasować do pozostałych części. Oczywiście przed wykonaniem takiego cięcia, konieczne jest odłączenie wszystkich kabli i przewodów. Wszystko to robione jest ręcznie – element za elementem.

Jedną z modyfikacji poza samym przedłużaniem, ale związaną z nim, było "przycięcie" dziobu statku co daje dość niecodzienny widok. Skrócenie tzw. baku było konieczne. W związku z wydłużeniem promu, pozostaje mniej miejsca między manewrującym portem a nabrzeżami czy pirsami w portach, stąd potrzeba zapewnienia lepszej widoczności (zmniejszenia martwego pola) z mostka.

Przebudowa promu zajęła więcej czasu, niż pierwotnie planowano i zapowiadano.

Więcej >>>

PromySkat.pl. Portal Morski

Fot.: TT-Line