Zdecydowana większość jednostek pływających, budowanych w polskich stoczniach po 2009 roku, w którym zamknięto duże stocznie produkcyjne w Gdyni i Szczecinie, to częściowo wyposażone kadłuby i częściowo wyposażone statki przeznaczone dla stoczni zagranicznych.

Z analizy bazy danych statków i zamówień stoczniowych IHS Sea-Web wynika, że od 2009 roku zbudowano oraz jest obecnie w budowie lub w zamówieniach w polskich stoczniach około 520 statków, w tym jedynie ok. 130 (czyli ok. 25 %) przekazywanych jako w pełni wyposażone, bezpośrednio armatorom.

Pozostałe to kadłuby i statki wyposażone częściowo, w bardzo różnym stopniu - od niemal "gołych" konstrukcji, po statki bliskie gotowości do przekazania armatorowi. Zdarzają się wśród nich także (bardzo nieliczne) jednostki w pełni wyposażone i nawet przechodzące próby morskie w Polsce, jednak zamówione przez i zbudowane na konto stoczni zagranicznych.

Produkcja taka angażuje polskie stocznie w wiele bardzo ciekawych projektów budowy zaawansowanych, nierzadko innowacyjnych i unikatowych statków, ale nie promuje polskich marek i nie umacnia pozycji rynkowej i zasadniczo także finansowej polskich stoczni.

Do prawie 400 częściowo wyposażonych kadłubów i statków należy jeszcze dodać dziesiątki zbudowanych w Polsce po 2009 roku "pełno-statkowych" oraz częściowych zestawów sekcji i bloków statków nie wodowanych w Polsce, a scalanych i wyposażanych oraz wodowanych w stoczniach zagranicznych.

Jeżeli chodzi o statki w pełni wyposażone, przekazywane bezpośrednio armatorom (co jednoznacznie świadczy o aktywności stoczni na prawdziwym rynku budowy nowych statków), to od roku 2009 (czyli od zamknięcia, pod naciskiem Komisji Europejskiej, dużych stoczni produkcyjnych) przytłaczająca większość powstaje w stoczni Remontowa Shipbuilding SA z Gdańska. Na około 130 w pełni wyposażonych jednostek zbudowanych w Polsce od 2009 roku oraz będących obecnie w budowie lub zamówieniach aż ok. 70 pochodzi ze stoczni Remontowa Shipbuilding. Około 60 pozostałych (przy czym jest wśród nich także trochę bardzo małych jednostek) przekazało od 2009 roku lub przekaże wkrótce armatorom około 20 podmiotów, z których część to istniejące od dawna, znane stocznie z pełną infrastrukturą produkcyjną, a część to podmioty kontraktujące i zatrudniające podwykonawców, które korzystają np. montażu kadłubów i urządzeń do wodowania w innych stoczniach. 

Według bazy danych IHS Sea-Web, polskie stocznie w ciągu całego roku 2016 zdobyły zamówienia na jedynie cztery, nieduże, w pełni wyposażone statki o łącznym tonażu pojemnościowym ok. 5400 jednostek. Do lipca br., według tego samego źródła, polskie stocznie zdobyły zamówienia na trzy statki w pełni wyposażone, o łącznej pojemności brutto 61 000 jednostek (w tym prom dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej o tonażu pojemnościowym brutto 55 000 jednostek).

Dodajmy, że średnioroczna produkcja statków w pełni wyposażonych w polskich stoczniach, po roku 2009, w jednostkach tonażu pojemnościowego brutto to zaledwie około 1/20 (!) poziomu produkcji z lat 1996-2006. Nieco lepiej jest pod względem wskaźnika pracochłonności (tonażu skompensowanego brutto - CGT) i wartości budowanych statków, ale i tak polskim stoczniom (całemu naszemu przemysłowi okrętowemu) daleko w ostatnich latach do wolumenu produkcji i łącznej wartości w pełni wyposażonych statków przekazywanych przed rokiem 2009.

Czy i jak stocznie obecnie na nim działające będą w stanie zagospodarować ten majątek produkcyjny, to oddzielna kwestia zależna od wielu czynników, między innymi zdolności marketingowych i finansowych czy od dostępności wykwalifikowanych kadr dla bezpośredniej produkcji. Nie da się jednak zaprzeczyć, że w obrębie byłych Stoczni Szczecińskiej Nowej i Stoczni Gdynia, po ich zamknięciu w 2009 roku, jeżeli chodzi o budowę statków w pełni wyposażonych, istnieją duże rezerwy w zakresie wykorzystania możliwości techniczno-produkcyjnych (czyli obłożenia hal produkcyjnych, doków i pochylni) obecnie "zablokowane" częściowo przez produkcję konstrukcji stalowych, sekcji i bloków kadłubów oraz częściowo wyposażonych statków.

PBS

Fot.: Piotr B. Stareńczak