Na wejście do gdyńskiego portu oczekiwał w ostatnich dniach statek rzadko spotykanego w Polsce rodzaju. Bydłowiec czyli statek do przewozu żywego inwentarza Abou Karim III miał przejść remont w jednej z gdyńskich stoczni. Oczekiwał na redzie w dniach 7-9 sierpnia. W pewnym momencie miał już nawet wyznaczone miejsce w konkretnym doku i wstępnie zamówionego pilota. Ostatecznie nie został wpuszczony do gdyńskiego portu.
Wizyta miała być tym bardziej ciekawa, że jednostka należy do armatora z kraju, z którego statki jakiegokolwiek typu nie za często pojawiają się w Polsce - Libanu. Portem macierzystym Abou Karim III jest Bejrut, gdzie siedzibę ma również armator statku - Khalifeh Shipping Line, żeglugowy oddział firmy handlującej bydłem Khalifeh Livestock Trading Co.
W dodatku - o statku było niedawno głośno zwłaszcza w mediach duńskich i szwedzkich, o czym poniżej.
Bydłowiec oczekiwał na redzie Gdyni od czwartku. Jeszcze w sobotę gdyńscy piloci spodziewali się wprowadzać go na konkretny dok w Gdyni. Niestety, tego samego dnia wieczorem statek podniósł kotwicę i skierował się do wyjścia z Bałtyku, deklarując jako destynację początkowo Gibraltar, a potem hiszpański port Vigo. Po drodze zatrzymał się jeszcze pomiędzy szkierami na podejściu do szwedzkiego portu Goeteborg, gdzie pobrał paliwo z bunkierki.
Przyczyna, dla której statek nie uzyskał pozwolenia na wejście do portu Gdynia (i tym samym nie mógł skorzystać z usług polskiej stoczni remontowej) była, można powiedzieć, bardzo przyziemna i zawiniona przez sam statek (jego armatora). Było nią nieprzygotowanie statku, przez co nie spełniał on wymogów sanitarnych UE.
Jak dowiedział się Portal Morski w Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Gdyni, na statku było między 100 a 200 ton obornika, luzem, który stanowił zapewne pozostałość po ostatnim ładunku, dostarczonym do portów rosyjskich.
Przepisy sanitarno-epidemiologiczne i weterynaryjne obowiązujące Unii Europejskiej stanowią, że nie tylko z zewnątrz do krajów UE, ale nawet pomiędzy krajami UE nie można przewozić nieprzetworzonego obornika. Można transportować wyłącznie obornik w opakowaniach (nie luzem) i przetworzony (m.in. poddany obróbce termicznej).
Ponieważ na statku znajdowała się duża ilość nieprzetworzonego obornika, Powiatowy Lekarz Weterynarii nie mógł wydać innej decyzji, jak odmowa wejścia do portu Gdynia dla Abou Karim III.
Dodajmy, że po podniesieniu kotwicy na redzie w Gdyni, przez większość swej drogi z Zatoki Gdańskiej do granic polskich wód terytorialnych towarzyszył mu w małej odległości statek patrolowy Straży Granicznej SG-112. Jak poinformował nas rzecznik prasowy Morskiego Oddziału Straży Granicznej, nie była to żadna zadaniowa asysta.
Obecność takowej nie dziwiłaby jednak w świetle wydarzeń, jakie rozegrały się na Bałtyku z udziałem tego statku kilka dni wcześniej.
Gdy Abou Karim III był w cieśninach duńskich w drodze do portów rosyjskich (przed wizytą na kotwicowisku portu Gdynia zawinął do Kaliningradu, gdzie dotarł 1 sierpnia, i do St. Petersburga), w cieśninie Oresund, 31 lipca rano za burtę wyskoczyło z jego pokładu trzech członków załogi. Wszyscy trzej dotarli do brzegów - dwóch znaleziono (w akcji poszukiwawczo-ratunkowej) przy jednej z boi toru wodnego po stronie duńskiej, jeden wyszedł na brzeg w szwedzkim Helsingborgu. Pierwszych dwóch znaleziono szybko, otoczono opieką, ale i przesłuchano na policji. Okazali się być Syryjczykami, którzy prawdopodobnie będą się ubiegać o azyl w Danii. Trzeci był widziany, jak wychodził z wody po stronie szwedzkiej, ale nie zgłosił się do władz i nie odnaleziono go, wedle pierwszych doniesień medialnych (późniejszych nie śledziliśmy). Uciekinier, który dotarł do Szwecji wyskoczył ze statku około 5:30 rano koło Snekkersten na południe od Elsinore. Pozostali dwaj wyskoczyli ok. 6:30 rano, gdy statek przepływał koło Dragør. W tym rejonie nakazano mu też zakotwiczyć do wyjaśnienia sprawy. Okazało się, że - poza wspomnianymi trzema osobami - nikogo więcej z 47-osobowej załogi nie brakuje.
To nie jedyna "przygoda" związana ze statkiem, który ostatnio miał wejść, a nie wszedł do gdyńskiego portu.
W lutym br. marynarze z Abou Karim III uratowali dwóch rybaków z Trinidadu i Tobago, którzy przez sześć dni dryfowali na łodzi z zepsutym silnikiem nie uzyskując w międzyczasie odpowiedzi na wezwania o pomoc od kilku innych statków przepływających w pobliżu.
Bydłowce określane są terminem livestock carrier (statek do przewozu żywego inwentarza) lub nazywane statkami typu tro-tro (trottle on - trottle off, z ang.: "wdreptać, wydreptać")
Abou Karim III, jak większość eksploatowanych w świecie bydłowców, powstał jako przebudowany z innego typu statku, w tym przypadku - kontenerowca ro-lo (jednostki z przynajmniej częścią przestrzeni ładunkowej przystosowanej do przeładunku zarówno w systemie pionowym lo-lo, jak i poziomym - ro-ro). Przebudowy dokonała w 2011 roku turecka stocznia Tersan Shipyard.
Statek o dziewięciu pokładach ładunkowych, na których pomieścić może do 4792 sztuk bydła (o masie po 500 kg), charakteryzuje się nośnością 6490 t, tonażem pojemnościowym brutto 10 676, długością całkowitą 122,77 m, szerokością konstrukcyjną 19,40 m, wysokością boczną do pokładu głównego (nr 6) 12,30 m, zanurzeniem 8,14 m, łączną powierzchnią pokładów ładunkowych 11 450 m kw. (wg innych źródeł - 8267 m kw.), mocą napędu głównego 4416 kW i prędkością eksploatacyjną 14,5 w.
Media4Sea
HAHAHA żartowałem
Podpowiadam - Unii Europejskiej.
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.