Stocznie, Statki

Statek Santa Giorgina, pod dowództwem polskiego kapitana Janusza Górki i z polskimi oficerami na pokładzie dziś w nocy brał udział w akcji ratowniczej na Morzu Śródziemnym

Późnym wieczorem we wtorek jednostka należąca do niemieckiego armatora CPO otrzymała od MRCC Roma,(Marine Rescue Coordination Center - Morskie Centrum Koordynacji Ratunkowej z Rzymu) informację o dryfujących, przeciążonych łodziach, wypełnionych nielegalnymi imigrantami z Afryki (m.in. z Nigerii, Ghany). MRCC Roma nakazała kapitanowi zmienić kurs i jak najszybciej podjąć pasażerów pontonów, którym w każdej chwili groziło przewrócenie.

Pierwszy na miejscu był tankowiec Karen Mearsk, który zajął się 240 pasażerami z pierwszej łodzi. Była wśród nich rodząca kobieta, zabrana przez helikopter. Załoga Santa Giorginy przejęła kolejnych 60 uchodźców.

- Łódź była koszmarnie przepełniona, pasażerowie nie mogli się ruszać - mówi starszy mechanik Santa Giorginy, Andrzej Abramowicz. - Z trudem wchodzili po trapie. Uchodźcy mówili, ze płynęli już piąty dzień. Jeden z nich miał umrzeć podczas podróży i ponoć został wyrzucony za burtę. Opowiadali też, że zanim do nich dotarliśmy, minęły ich dwa inne statki, które nie udzieliły pomocy. To wygląda na zorganizowany przerzut, który mógł zakończyć się wielką tragedią.

Santa Giorgina, płynąca do jednego z libijskich portów, zawróciła na Sycylię, by dowieźć uchodźców do Katanii. Do wybrzeży Włoch w tym roku dotarło już ponad 80 tys. uchodźców z Afryki. Setki imigrantów giną na morzu.

 

+3 Hola,hola,a Ebola!!!!???
Kapitan ocenił sytuację i podjął decyzję taką a nie inną.Mogę tylko powiedzieć ,że US Coast Guard w podobnej sytuacji ,u wybrzeży Kuby,polecił kapitanowi utrzymywać statek w pobliżu przeładowanej łodzi do czasu nadejścia specjalistycznej pomocy z USA,co nastąpiło b.szybko
25 wrzesień 2014 : 07:16 eu-geniusz | Zgłoś
+1 CPO
ale to juz nie piewsza bohaterska akcja statku z CPO, bedzie o czym pisac w kompanijnej gazetce a kapitan i zaloga dostana ''list z gratukacjami'', kapitan dostapi zaszczytu na nastepnej firmowej imprezie w gdynii lub w hamburgu i uscisnie dlon prezesa.
ale swoja droga chyle czola przed zalaoga,uratowali ludzkie zycie a to nie w kijek dmuchal a wiec szczesc wam Boze i pomyslnych wiatrow Panowie .
26 wrzesień 2014 : 00:08 ex ofenowiec | Zgłoś
-2 mam wątpliwości
Jak zwyle przepisy nie nadążają za zmianami zachodzącymi w życiu.Ratownik ma obowiązek przestrzegania konwencji SOLAS.Przyjęcie na pokład dużej ilości rozbitków i nie zapewnienie im wystarczającej ilości miejsc w tratwach/łodziach ratunkowych itp.jest zapewne naruszeniem konwencji.Nie odnoszę się do konkretnej sytuacji opisanej w artykule,ponieważ nie znam szczegółów.
26 wrzesień 2014 : 06:37 eu-geniusz | Zgłoś
+5 Watpliwosci do rozwiania
Odnosnie komentarz P. eu-geniusza, ciekawe jak by sie Pan czul w wodzie gdy statek podbiera kilku/kilkunastu rozbitkow i zostawia reszte na paswe lasu... (czytaj zywiolu) z powodu przepisow SOLAS. Zgadzam sie ze przepisy nie nadazaja za zmianami ale i rowniez za realiami zycia/swiata i zadne przepisy tego nie ujma (zmienia). Dlatego czlowiek jest istota rozumna nie tylko ma odpowiedzialnosc (karna) ale i mozliwosc podejmowania decyzji (po skalkulowaniu oczywiscie). Skoro mala lodka jest wypelniona po brzegi (200 osob) a statek ma miejsce, prowiant, paliwo i moze zabezpieczyc "lepsze warunki" jak by Pan postapil, przestrzegal przepisow czy podjal decyzje swiadom nawet konsekwencji? Jak sie temu przyjzec to sa dwa aspekty: humanitarny (obowiazek) i ... ekonomiczny. My ludzie morza mamy ten pierszy... nie opuszczac potrzebujacych w potrzebie... jak czynili to" inni kapitanowie"
26 wrzesień 2014 : 13:51 Czlowiek morza | Zgłoś
-4 Człowieku!morza
Ratować trzeba wszystkich,lecz podróżowanie z dużą ilością nieznanych,zdeterminowanych ludzi,dla których brak jest środków ratunkowych.....Jak by się Pan czuł,gdyby statek uległ wypadkowi,trzeba wsiadać do szalup,tymczasem brak w nich miejsca,bo zdeterminowani ''boat people''już tam są i nie reagują na Pańskie apele typu"Ladies first".Jak by się Pan czuł wobec załogi,która powierzyła kapitanowi swoje bezpieczeństwo,a tymczasem Pan ich wmanewrował w sytuację gdzie trzeba tracić życie.Nie ma dnia,żeby do brzegów Włoch,Hiszpanii,Malty,Cypru nie dobijała łódż,ponton ,tratwa wyladowana po brzegi ludźmi,uciekającymi przed wojną,lub po prostu szukających lepszego życia.Hiszpańska telewizja prawie codziennie pokazuje setki ludzi usiłujących przeskoczyć płot oddzielający Nador od Melilla.Państwa Unii muszą zając się tym problemem,samo jednostkowe humanitarne podejście do problemu ,jakkolwiek bardzo cenne,sprawy nie rozwiąże.
26 wrzesień 2014 : 15:26 eu-geniusz | Zgłoś
0 Szkoda
Żałuję,że dyskusja zamarła.Ratować trzeba wszystkich.Tych chorych(być może na ebolę)przede wszystkim.Czy załogi i ich statki są do tego przystosowane?
01 październik 2014 : 07:05 eu-geniusz | Zgłoś
+1 Ratownictwo morskie jest obowiazkiem ...
Statki zawsze byly, sa i beda przygotowane na przymowanie rozbitkow ze wzgledu na specyfike dzialalnosci (sprzet, szkolenia zalog) ale realia sie zmienily od kiedy ustanawiano przepisy/obowiazki. Nikt nie przewidzial setek ludzi i dodatkowo w okresie epidemii eboli.Na taka ilosc podejmowanych ludzi nawet specjalistyczne jednostki nie sa przygotowane. Powracajac do kwesti emigrantow z Kuby, ok USCG patroluje cale wybrzeze, ma do tego odpowiednia ilosc sprzetu. Inna sytuacja jest przy wybrzezu Afryki (brak Coast Guardu, stacji SAR'u, jakiegokolwiek sprzetu), dlatego szystko jest w "rekach" kapitana statku handlowego, to on musi podjac decyzje. Sytuacja moze sie diametralnie zmienic na niekorzysc statku gdy Wlochy odmowia dalszego przyjmowania emigrantow (brak wsparcia EU), wtedy setki ludzi bedzie "koczowac" na statku dniami (brak odpowiedniego miejsca, dostatecznej ilosci sr. ratowniczych czy wody/prowiantu dla dodatkowych ludzi. Ci sami emigranci gdy wejda na statek na ladzie to sa - blindami, jesli sa wylowieni z wody to rozbitkowie - inne statusy i inne procedury postepowania.
01 październik 2014 : 12:14 Czlowiek morza | Zgłoś
-1 Ratownictwo
Jakkolwiek trywialnie to zabrzmi ,z brakiem wody prowiantu marynarze sobie radzą poprzez racjonowanie w/w.Prawdziwym nieszczęściem może być brak papieru toaletowego.Prowadzi to do zatkania kanalizacji,w następstwie czego mamy na statku fetor nie do zniesienia,gwałtowne pogorszenie się warunków higienicznych,które mogą doprowadzić do zbiorowych zachorowań.Historia odnotowała już zrzuty papieru toaletowego z helikopterow na wycieczkowca.Szczupłość załóg statkowych powoduje ,że i środków czystości na statku nie ma w nadmiarze.Czy kapitan,oficerowie są szkoleni w zakresie kierowania tłumem?
01 październik 2014 : 13:00 eu-geniusz | Zgłoś
+2 Ratownictwo c.d.
Kierowania tłumem to jest jedno z obowiazkowych szkolen zalog plywajacych, a papierow jakichkolwiek na statku multum, srodkow do utrzymania czystosci takze.
01 październik 2014 : 14:09 Czlowiek morza | Zgłoś
-1 A propos kierowania tłumem
Certyfikat zaświadczający,że marynarz ukończył kurs kierowania tłumem.O ile na wycieczkowcu posiadanie takiego dokumentu ma swoje uzasadnienie,to na statku towarowym z 8-20 osobową załogą ,może wydawać się to przesadą.Certyfikat nie jest niestety gwarancją ,że w krytycznej sytuacji damy sobie radę.Kapitan C.Concordia ze swego postępowania tłumaczy się w sądzie,a brzegowa stacja SAR znana była głównie z heroicznego pokrzykiwania swego oficera pod adresem owego kapitana.Co do środków czystości to ich ilość limitowana jest zapewne liczebnością załogi i jadowitością węża w kieszeni armatora.Jeżeli na statku jest 8 osób załogi i przyjmą dodatkowych np.30 osób,to z ''rolkami''po 2-3 dniach może być krucho.
01 październik 2014 : 15:33 eu-geniusz | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0323 4.1137
EUR 4.2919 4.3787
CHF 4.4221 4.5115
GBP 5.0245 5.1261

Newsletter