W trójmiejskich portach sytuacja dokerów i marynarzy pogarsza się. Marynarze wykonują pracę, do której nie są wyszkoleni. Właściciele terminali odchodzą od stałych umów o pracę na rzecz pracowników dorywczych. Tak uważa Międzynarodowa Federacja Transportowców (ITS) na podstawie przeprowadzonej w ubiegłym tygodniu kontroli.

- W gdyńskich i gdańskich portach skontrolowaliśmy 21 statków - informuje Andrzej Kościk, inspektor ITS. - Zauważyliśmy, że warunki pracy marynarzy i dokerów się pogarszają.

Wyniki kontroli pokazały, że jednym z poważniejszych problemów jest dokonywanie przeładunków przez nieuprawnionych do tego marynarzy, tak by postój w porcie był krótszy, a koszty mniejsze.

- To jest bardzo niebezpieczny proceder. Znamy przecież przypadki, że nieodpowiednio zamocowane ładunki się przesuwały, przez co statek się przechylał lub wywracał, co powodowało śmierć marynarzy - mówi Andrzej Kościk. - To hipokryzja! Nie mogą tego robić pracownicy niewykwalifikowani, bo to praca portowców, która powinna być odpowiednio wynagrodzona - dodaje z naciskiem.

Z raportu związkowców wynika także, że zdarza się, iż władze portów wiedzą o tym procederze. Przymykają na to oko, by być konkurencyjnym i nie zniechęcić potencjalnych klientów.

Pomysły partii na gospodarkę morską

Główny dyspozytor Zarządu Morskiego Portu Gdynia Eugeniusz Wójcik tłumaczy natomiast, że kontrola przeładunków nie leży w kompetencjach władz portu:

- Wyłączność na przeładunki mają terminale. Być może dochodzi do takich sytuacji, ale są one sporadyczne.

Wśród innych zarzutów wobec terminali jest zastępowanie umów o pracę na stałe umowami okresowymi oraz zatrudnianie tańszych firm z zewnątrz, odbierając w ten sposób swoim pracownikom pracę i szansę na podwyżkę. W wielu przedsiębiorstwach nie przestrzega się też prawa pracowników do zrzeszania się w związki zawodowe.

- W terminalach stosuje się dyskryminację z powodu przynależności związkowej. Znamy przykłady, gdy podczas rozmów kwalifikacyjnych osoby, które przyznawały się, że są zainteresowane działalnością związkową, nie przechodziły do kolejnych etapów rekrutacji - informuje inspektor ITS.

Właściciele terminali nie zgadzają się jednak z zarzutami Międzynarodowej Federacji Transportowców. Tłumaczą, że swoją działalność prowadzą zgodnie z obowiązującym prawem.

- Miesiąc temu kontrolę przeprowadziła u nas Państwowa Inspekcja Pracy i nie stwierdziła żadnych poważnych nieprawi- dłowości - tłumaczy Bożena Szałaj, kierownik Działu Zasobów Ludzkich i Komunikacji w DCT. - U nas nie mamy związków zawodowych. Funkcjonuje rozbudowany system komunikacji wewnętrznej - anonimowe forum dyskusyjne, biuletyn informacyjny, regularne spotkania z dyrekcją, w związku z tym możemy wnioskować, że nasi pracownicy nie czują potrzeby założenia związków zawodowych - dodaje.

Związki zawodowe nie funkcjonują również w Gdynia Container Terminal SA, ale władze przekonują, że nie są im przeciwne.

- Nie ma u nas związków, bo widocznie pracownicy nie mają potrzeby, by je zakładać - tłumaczy Wioletta Hołomej, dyrektor ds. operacyjnych. - Nie dochodzi u nas też do sytuacji, by niewyszkoleni marynarze dokonywali przeładunków - zapewnia.